Nr 8 zima 2023 recenzje Jakub Wydra

Imprezy i odmieńcze utopie

Miejsce: Galeria Jak Zapomnieć
Czas: 17.12.2022 – 7.02.2023
Kuratorzy: Karolina Jarzębak, Tomasz Nowak

kobieta

↑ Widok wystawy, Karolina Mełnicka, Backstage (Moonbeam&different fanfics), fot. Michał Maliński

Nieduży, pustawy pokój. Brudne okna z widokiem na mieszkania po drugiej stronie ulicy. W środku jedynie kaloryfer, telewizor i rozpadająca się kanapa. Na niej zalegają duże, trochę karykaturalne maski zwierząt. Kształtem przypominają głowę wilka, psa, może przerośniętego kota. Są niedokończone, ze strzępkami jakby wypadającego futra. Z telewizora słyszymy wyznania. Czy może raczej tłumaczenia – o co chodzi z tym całym przebieraniem się za zwierzaki. Z furries, futrzakami, osobami tworzącymi fandom antropomorficznych zwierzęcych postaci. Objaśnianie fenomenu? Sublimacja? Porażka?

Na drzwiach wisi futrzany kostium, symbolicznie dzielący przestrzeń galerii. Pierwszy pokój to miejsce osobistego, niemal intymnego wyznania; drugie pomieszczenie wypełniają połyskujące żyrandole z „kloszami” ze szklanych nieśmiertelników. Nieco lewitują w przestrzeni, z daleka przypominając trochę koraliki, a trochę wiszące w dymie meduzy. Futurystyczne znicze, które rozświetlają swoimi odblaskami ściany pomieszczenia. Daje to dziwne, nieco magiczne wrażenie, kojarzące się ze świetlikami, powidokami, nieopowiedzianymi do końca historiami. Jednak nieśmiertelniki nie mają na sobie nic, czego moglibyśmy się spodziewać. Brakuje twardych, urzędowych danych, nie ma śladu biopolitycznej opowieści, kontroli nad (ludzkimi?) ciałami. I chyba właśnie ten brak wzywa, żeby dalej szukać strzępków informacji. Kto je nosił? Coś woła nas, żeby sprawdzić, zidentyfikować, poznać. Mełnicka na płytkach wybija znamiona: dziwne, senne blizny, talizmany, osobiste tatuaże. Ich znaczenia zamykają się w domysłach, w dopowiadaniu sobie własnych wersji cudzych historii. Te rejestry specyficznej, społecznej archiwistyki miksują się z klimatem imprezy. Galeria wypełnia się dymem, a chwilę po otwarciu zaczyna się Cry & Jump – DJ-set i impreza. A właściwie stypa.

Szymon bał się ludzi, więc był wiewiórem. Za maską można się ukryć, za „fursuitem” schować. Obserwować z dystansu i z łatwością rozpoznać innych odmieńców. Mełnicka trafia na strój gdzieś na facebookowej grupie; niebawem dowiaduje się, że jego poprzedni właściciel popełnił samobójstwo, a rodzina niemal w geście oczyszczenia pozbywa się kostiumu.

Podobno Szymon nie nosił maski, tylko malował twarz. Chyba był rudy, więc czy stąd wzięła się jego wiewiórowa persona? A raczej fursona, czyli osobista, zwierzęca postać stworzona przez futrzaka. Z resztą zrobienie takiej maski wymaga sporo pieniędzy, a także nieco zdolności artystycznych. Czego tu zabrakło? Pytania się nawarstwiają, a spekulacje stają się motywem wieczoru. Spekulacje, a może raczej pytania, na które Szymon nie udzieli już odpowiedzi. Pozostaje więc tylko wypić jego zdrowie, bo jedno jest pewne: impreza trwa.

Od lat dziewięćdziesiątych światową karierę robi słowo queer. – Odzyskane określenie nieheteronormatywnych grup i wspólnot, które pierwotnie wskazywało ich „odpychającą” dziwność, osobliwość, odstawanie od normy. Przyjęło się również w Polsce, choć mamy nasz odpowiednik, z równie ciekawym bagażem znaczeniowym: odmieniec. Odmieniec, który u ludowych źródeł jest pomiotem czy głosem diabła; odmieniec, który wzbudza dyskomfort i, wymykając się normie, staje się społecznym wrogiem. Jego miejsce jest poza marginesem. Odmieniec traci swoją podmiotowość, swoją ludzką miarę.

Nie powinny więc zaskakiwać figury zwierzęce, nie-ludzkie, nobilitujące dziwność do wyjątkowości. Gra toczy się w końcu o tożsamość, definiowaną w ramach własnego wyboru, a nie narzuconej opozycji. Grę na marginesie, grę z odmieńcami; poszukiwanie własnej maski i własnego ja. W pewnym sensie, to właśnie one budują queerową wspólnotę dziwaków z peryferii. To nie jest piękny świat homonormy, dopasowania i rozpuszczenia się w klasie średniej. Wręcz przeciwnie – odmieńcza wspólnota często zbudowana jest z negatywności, tragedii i żałoby. Odmieńcy pamiętają imiona, pamiętają twarze i historie. Czasami trafiają one na sztandary, czasami pozostają wspomnienia przy kieliszku. W takich momentach trudno budować radosny, dumny pride.

I tak ostatecznie trafiamy na wystawę–imprezę na cześć odmieńczości, która stanowi artystyczny punkt wyjścia. Stypa, jak to często bywa, okazuje się przyczynkiem do opowieści i stawiania pytań „co by było, gdyby”. Śnienia, wymyślania, rekonstruowania, za każdym razem w ramach queerowego środowiska, przełamującego normatywne obawy i konwenanse. Sztuka dopuszcza taką utopię spekulatywności. Może wywoływać pytania posthumanistyczne: dlaczego pewne rzeczy łatwiej wyrazić przy odrzuceniu ludzkiej formy, po przekroczeniu człowieczeństwa i za zwierzęcą maską? Może zapyta o zdrowie psychiczne, psychoanalizę, zepchnięte do podświadomości problemy i niewypowiedziane myśli. A może o granice performansu i pogranicza sztuki. Ostatecznie to jednak świat wykreowany w alternatywie przywołanej z marginesu; świat wspólnoty odmieńców, którzy marzą o innych światach, zupełnie podobnie jak my.

Bo jesteśmy w końcu na imprezie. Zakładamy swoje maski, odwracamy się od rzeczywistości, skupiając się na wyobrażonej teraźniejszości i wyśnionej przyszłości. „Jeśli z początku ci nie idzie, może porażka to twój styl” – pisał Quentin Crisp – i może taka jest właśnie utopia odmieńców, utopia porażki, utopia żałoby, spekulacji i dobrej imprezy.

Jakub Wydra

Jakub Wydra

Badacz, teoretyk, krytyk. Student MISH i absolwent zarządzania kulturą na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisze o posthumanizmie w sztuce i naukach społecznych, szukając pomysłów na świat pozbawiony antropocentrycznego skrzywienia. Autor futurologicznego programu Pieśń przyszłości w Radiu Kapitał.