Nr 9 wiosna 2023 felieton Ada Piekarska

Złoto – diamenty – sztuka

Spacerując głównym deptakiem Bielska-Białej, polskiej stolicy malarstwa i jazzu  1  1  W Bielsku-Białej organizowany jest największy ogólnopolski konkurs malarstwa Bielska Jesień, a także dwa duże festiwale jazzowe – Bielska Zadymka Jazzowa oraz Jazzowa Jesień im. Tomasza Stańki. Miasto może się również pochwalić Rondem Bielskiego Jazzu. ↩︎ (nad bielsko-bialskim splotem medium malarskiego oraz gatunku łączonego z wyższą klasą średnią należałoby się pochylić w osobnym tekście), możemy się natknąć na niejedno świadectwo lokalnej sympatii do kultury  2  2  Np. niedawno przyjęto uchwałę w sprawie ubiegania się miasta o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2029 roku. ↩︎. Jednak najbardziej sugestywny ślad tej namiętności odkryjemy wśród sklepowych witryn, na jednym z ulicznych szyldów. Ujmująca synteza orientacji społecznej jest tu zaklęta w trzech słowach: „złoto – diamenty – sztuka”. Zgrabna kombinacja, niczym nowa platońska triada, określa dzisiejszy kanon prestiżu w dość pogmatwanym gąszczu idei.

Opisywane miejsce oferuje pomoc w budowie czegoś, co dość poetycko określa mianem „kapitału spokojnego jutra”. Wszelkie wątpliwości rozwiewa informacja umieszczona w rogu witryny: „Złoto i diamenty – duet dobrej dywersyfikacji”. Sztuka okazuje się więc jednym z elementów uświęconej trójcy kapitału – trójcy, która na naszych oczach dokonuje cudu dywersyfikacji portfela inwestycyjnego.

Sama sztuka zostaje tu zmaterializowana w karykaturalnie standardowej formie – jako malarskie przedstawienie natury. Dzieło prezentowane jest w sposób, który nie pozostawia miejsca na jakiekolwiek wątpliwości co do jego artystycznej proweniencji – na sztaludze (co stanowi kolejny dowód na niesłabnącą popularność sztalugi w branży nieprofesjonalnego wystawiennictwa).

Coś, co w art worldzie może wzbudzać odruch wzdrygnięcia, dla większości pozostaje neutralne. Idąc dalej – coś, co instytucje sztuki próbują przemilczać, na bielsko-bialskim deptaku zostaje swobodnie ujawnione. Nie ma tu miejsca na kompleksy i poczucie winy. Jest miejsce na sztukę utożsamianą z prestiżem. Na sztabki złota, olej na płótnie i uśmiechniętą przyszłość. Choć złożone relacje sztuki i kapitału wciąż są źródłem ożywionych reakcji (co zdaje się potwierdzać frekwencyjny sukces ostatniego spotkania zorganizowanego przez Magazyn Szum i Galerię Studio  3  3  https://www.facebook.com/events/498607982307362/?ref=newsfeed ↩︎), to nieprzerwanie jesteśmy coraz bardziej oswajani z wzajemnym przenikaniem się produkcji kulturowej i konsumpcji. Dość wspomnieć, że od początku 2023 roku rodzimy rynek modowy wzbogacił się o dwa modele apaszek inspirowanych twórczością uznanych artystów: Franciszka Starowieyskiego (projekt marki Solar) oraz Jakuba Glińskiego (projekt Ani Kuczyńskiej). Nieco „niezręczna” sieć zależności pomiędzy obiegiem instytucjonalnym i rynkiem, elitaryzmem sztuki i prekariatem, wynikami sprzedaży i programem największych instytucji, może i musi być przyczyną rozterek, przynajmniej części środowiska artystycznego. Czy osobom inwestującym w sztukę towarzyszy podobny poziom dezorientacji?

„Rohtko” Anki Herbut, reż. Łukasz Twarkowski, Teatr im. Jana Kochanowskiego w Opolu

Z moich obserwacji wynika, że niekoniecznie. Co ciekawe, to właśnie wśród osób kolekcjonujących sztukę, dysponujących kapitałem pozwalającym choćby rozważać zakup dzieł artystek i artystów prezentowanych w największych instytucjach, można zaobserwować skłonność do przypisywania poszczególnym pracom górnolotnych znaczeń, dość odległych od zewnętrznych uwarunkowań czy kategorii polityczności. Swobodne nadawanie obiektom artystycznym metafizycznych atrybutów, przy jednoczesnej silnej koncentracji na formie, wydaje mi się tyleż symptomatyczne, ile intrygujące. Co prawda, jest to dowód wyłącznie anegdotyczny i niewystarczający do snucia daleko idących wniosków, ale mimowolnie myślę o analizach Pierre’a Bourdieu, dotyczących zależności pomiędzy reakcją na dzieło sztuki i przynależnością klasową  4  4  P. Bourdieu, Dystynkcja. Społeczna krytyka władzy sądzenia, Warszawa 2005, s. 58–66. ↩︎, których wyniki wydają się zbieżne z powyższą obserwacją.

Bez wątpienia trudno zmieniać świat, odrzucając go w całej rozciągłości. To znaczy – czasami można, a nawet należy coś spalić, ale przed dokonaniem aktu unicestwienia warto zrobić rzetelną kalkulację zysków i strat. Idąc tropem wspomnianego już Pierre’a Bourdieu, rozumiejąc instytucję sztuki jako pole produkcji dóbr kultury oraz ich znaczeń symbolicznych, możemy założyć, że powszechnie obowiązująca logika konsumpcji będzie faworyzowała te z „pól”, które reagują na kaprysy rynku, olśniewając konsumentów odpowiednio wykreowanym widowiskiem.

Sama formuła widowiska towarzyszy nam od zamierzchłych czasów – począwszy od starożytnych igrzysk, poprzez publiczne egzekucje aż po współczesne imprezy miejskie. Realizowane z rozmachem wystawy, głośne nazwiska i towarzyszące im duże kampanie promocyjne wymagają niemałych nakładów finansowych, jednak w zamian przyciągają uwagę szerokiej publiczności oraz mediów. Podobnie rzecz ma się z konkursami. Choć w odpowiedzi na zachodzące w świecie zmiany część organizatorek i organizatorów konkursów artystycznych zdecydowała się na rewizję dotychczasowej konwencji, nagradzając kilka osób lub kolektywów jednocześnie, to formuła, w której jedna osoba „zgarnia wszystko” wciąż budzi dużo większe zainteresowanie niż równościowo rozproszone wyróżnienia.

Teatralna sensacja minionego roku, spektakl Rohtko Łukasza Twarkowskiego i Anki Herbut, to multimedialna megaprodukcja o budżecie przekraczającym granice wyobraźni większości instytucji wystawienniczych. Zrealizowane z rozmachem widowisko, ze spektakularną oprawą wizualno-dźwiękową, stawia pytanie o relacje między kopią i oryginałem, przywołując m.in. życiorys Marka Rothki – krytyka urynkowienia sztuki i malarza, którego dzieła biły kolejne rekordy sprzedaży. Sprawna demaskacja napięć i absurdów późnego kapitalizmu idzie tu w parze z autoironiczną i świadomą własnego uwikłania postawą. Pomimo obaw o oddanie się w niewolę zwodniczej rozrywki, spektakl wbił mnie w fotel i upewnił o sile ekscytujących wrażeń, zgodnie z kierunkiem zmian zachodzących w strukturze procesów poznawczych (czego dowodem jest m.in. rosnąca popularność multiscreeningu).

Niewykluczone, że podobnej eksplozji doznań będą niebawem oczekiwać odbiorcy wystaw sztuki. W ostatnim rankingu najlepszych galerii według tygodnika „Polityka”, redaktor Piotr Sarzyński w komentarzu na temat Galerii Arsenał w Białymstoku pisał: „W ostatnich dwóch latach zabrakło może spektakularnych przedsięwzięć wystawienniczych, ale poziom nadal jest wysoki”  5  5  P. Sarzyński, 15 najlepszych galerii sztuki w Polsce. Stolica rządzi. Smutne, ale nieuniknione, www.polityka.pl https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/2199570,1,15-najlepszych-galerii-sztuki-w-polsce-stolica-rzadzi-smutne-ale-nieuniknione.read (4.02.2023). ↩︎. To, co zwróciło moją uwagę to użycie kategorii „spektakularności” jako pożądanej, a – zdaniem redaktora – niedostatecznie obecnej w programie Arsenału. Niewątpliwie, możliwość olśnienia publiczności efektownym „przedsięwzięciem wystawienniczym” kusi obietnicą osiągnięcia rekordu frekwencyjnego.

„Katarzyna Kozyra. Szukając Jezusa. Biblioteka”, dokumentacja wystawy, Zachęta, fot. Jakub Celej, archiwum Zachęty

Pod koniec ubiegłego roku Katarzyna Kozyra zaskoczyła zachętowską publiczność formą prezentacji swojego najnowszego projektu – Szukając Jezusa. Biblioteka. Zgodnie z początkowym założeniem miał on być „dużą, widowiskową wystawą”  6  6  M. Szarejko, Katarzyna Kozyra: Szukałam Jezusa, www.vogue.pl https://www.vogue.pl/a/artystka-katarzyna-kozyra-o-projekcie-szukajac-jezusa-biblioteka-zrealizowanym-dla-stolecznej-zachety (4.01.2023). ↩︎, lecz ostatecznie został zrealizowany za pomocą radykalnie oszczędnych środków. Taka decyzja nie wynikała jednak z – jak moglibyśmy podejrzewać – sprzeciwu wobec „dobrej zmiany”, jaka zaszła w warszawskiej instytucji  7  7  W. Mrozek, Znamy program nowego szefa Zachęty. Potwierdzają się najgorsze przypuszczenia, www.wyborcza.pl https://wyborcza.pl/7,112588,27969913,znamy-program-nowego-dyrektora-zachety-eksperci-to-powrot.html (4.01.2022). ↩︎. Artystka w jednym z wywiadów wspomniała: „Chciałam pokazać plejadę ludzi (…) w różnych formatach, na różnych ekranach, w spektakularny sposób”. Dlaczego więc zdecydowała się odrzucić schemat widowiska? – „To wyraz mojej rosnącej niechęci wobec dyktatu teatralności w muzeach i galeriach sztuki współczesnej” – mogliśmy przeczytać w tekście wprowadzającym do wystawy. Swój sprzeciw wobec owego dyktatu Kozyra uzasadnia, wskazując, że „(…) robienie takich wystaw jak dawniej mija się dziś z celem, nie odpowiada na żadne pytania. To całe montowanie, przebudowywanie, wypożyczanie, a potem zrywanie i budowanie, wydawanie na to masy pieniędzy, jest próżnością, czymś kompletnie niepotrzebnym. Czuję opór wobec grania w to, zwłaszcza teraz, kiedy ludzie nie mają co jeść, kończy się woda, będzie coraz więcej wojen”  8  8  M. Szarejko, Katarzyna Kozyra: Szukałam Jezusa↩︎.

Wydaje się, że w obliczu rosyjskiej inwazji w Ukrainie, kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej, kryzysu klimatycznego, ekonomicznego oraz – last but not least – kryzysu demokracji, świat sztuki musi zmierzyć się z uwarunkowaniami, w jakich funkcjonuje. Jak wobec problemu nadprodukcji i jej kosztów ekologicznych planować przedsięwzięcia wystawiennicze? W jaki sposób dysponować ograniczonym budżetem? Czyją twórczość prezentować? Czy stawiać na blockbustery? I wreszcie – jak w odpowiedzialny sposób organizować wielkie konkursy artystyczne? Bez wątpienia wśród pracownic i pracowników kultury rośnie świadomość społecznej odpowiedzialności, jaka spoczywa na barkach instytucji i osób je współtworzących.

Jak pisał Adam Regiewicz, badacz zjawisk w obrębie komparatystyki kulturowej: „Nawet zabawa i popis kształtują świadomość widzów-uczestników. W rzeczywistości sponsor i organizator ciekawego widowiska (…) staje się kreatorem życia publicznego i przejmuje władzę, przynajmniej nad sposobem myślenia większości”  9  9  A. Regiewicz, Widowiskowość i audiowizualność w dobie ponowoczesności, Częstochowa 2012, s. 11. ↩︎

. Stawka jest wysoka, rynek nie pomaga (patrz: mem).

Ada Piekarska

Ada Piekarska

Kuratorka wystaw i projektów w Galerii Bielskiej BWA, edukatorka, aktywistka, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie oraz historii sztuki w Polskiej Akademii Nauk. W swojej praktyce kuratorskiej przygląda się m.in. pozaartystycznym funkcjom sztuki. Prezeska Fundacji Galerii Bielskiej. Kuratorka 46. edycji Biennale Malarstwa Bielska Jesień 2023.