Spotkanie z obcą cywilizacją
Miejsce: MuFo, Kraków
Tu zaszła zmiana, MuFo
Czas: 4.12.2021 – 24.04.2022
Kuratorka: Monika Kozień
Untitled #24, fot. Weronika Gęsicka, ze zbiorów MuFo
„Tu zaszła zmiana” – i to widać. W skali mikro i w skali makro. Na świecie i w fotografii. W tej instytucji i w muzealnictwie w ogóle. I manifestacją tego wszystkiego chce być ta wystawa. Z niezłym skutkiem.
Ten tytuł rozpatrywać można na wiele sposobów. Wraz z pojawieniem się kilka lat temu nowego dyrektora, Marka Świcy, w mury Muzeum Historii Fotografii wstąpił duch współczesności. Już sam fakt, że z nazwy szacownej krakowskiej instytucji zniknęła „historia” dużo mówi o zmianach. Nie chodzi tylko o nowy budynek czy nowe oddziały, ale i zakupy do zbiorów. Muzeum Fotografii już nie tylko patrzy w przeszłość, ale stara się nadążać za teraźniejszością. A dziś przekraczanie granic medium to oczywistość. Fotografią nie zajmują się fotografowie i fotograficy – czego zresztą wystawa Tu zaszła zmiana dowodzi. Prezentowane tu obiekty to najnowsze zakupy. Wszystkie powstały po roku 2000.
Punktem wyjścia dla wystawy jest symboliczne zdjęcie. Projekt UFO #3 Szymona Rogińskiego to niepozorna fotografia krajobrazu zatopiona w mroku. Wygląda trochę jak widok księżycowy. Ale to pozory, gry skojarzeń, wdrukowane nam przez popkulturę. Nic nie jest tym, czym się wydaje. W istocie wszystko jest zdjęciem jakiegoś nieużytku. Kamień, piasek, trochę trawy.
To ciekawy wybór fotografii na otwarcie. Obawa i ciekawość w jednym. To opis spotkania tyleż z obcą cywilizacją, ile z… nową fotografią. Albo i z jednym, i z drugim. Bo całość składa się w opowieść o stanie ludzkości w XXI wieku.
fot. Dorota Marta, dzięki uprzejmości Muzeum Fotografii w Krakowie
fot. Dorota Marta, dzięki uprzejmości Muzeum Fotografii w Krakowie
fot. Dorota Marta, dzięki uprzejmości Muzeum Fotografii w Krakowie
fot. Dorota Marta, dzięki uprzejmości Muzeum Fotografii w Krakowie
fot. Dorota Marta, dzięki uprzejmości Muzeum Fotografii w Krakowie
fot. Dorota Marta, dzięki uprzejmości Muzeum Fotografii w Krakowie
fot. Dorota Marta, dzięki uprzejmości Muzeum Fotografii w Krakowie
fot. Dorota Marta, dzięki uprzejmości Muzeum Fotografii w Krakowie
Tu zaszła zmiana jest zaprzeczeniem chronologii. Przez tę wystawę płynie się tematycznymi falami w różnych kierunkach. W zależności od tego, co właściwie chce się zobaczyć. Rozważania o autoportretach i portretach, o ukazywaniu życia codziennego, o użyteczności fotografii wobec sztuki współczesnej, o statusie dokumentalnym medium. To misternie utkana przez kuratorkę, Monikę Kozień, pajęczyna, w której pewne linie znaczeń się ze sobą przeplatają, a inne – rozchodzą zupełnie. Ta sama praca czytana może być w różnych kontekstach i zagadnieniach. Wizualnych smaczków tu nie brakuje.
Na wystawę złożyły się chyba wszystkie głośne projekty, które dobrze streszczają to, co działo i dzieje się w fotografii i wokół niej, jak słabość do vintage, „żerowanie” na archiwach, kolażomania, rozpowszechnienie się aparatów cyfrowych, później smartfonów, a co za tym idzie zwiększenie świadomości w kreowaniu wizerunku poprzez zdjęcia, nadprodukcja fotograficzna, wreszcie wpływ fotografii na widzenie rzeczywistości.
Zaczyna się sielsko – projektem Pogoda ładna, aż żal wyjeżdżać Mikołaja Długosza. Artysta sięgnął do archiwów Krajowej Agencji Wydawniczej, która odpowiadała za pocztówki w czasach PRL. Widzimy – jak głosiła instrukcja dla ówczesnych fotografów – „ulice osiedla zaludnione, ujęcia ruchliwe, słoneczne, kolorowe samochody; ludzie w miarę możliwości dobrani, żywo, kolorowo ubrani; w zdjęciach ujmować kwietniki i zieleńce miejskie, szkoły koniecznie z dziećmi i młodzieżą”. Pozornie nostalgiczne ujęcia mieszkańców pozornie szczęśliwego kraju.
Tuż obok, stojące jakby w kontrze do poprzedniego, projekty Nicolasa Grospierre’a Kolorobloki i W70. Widzimy ujęcia rzędów okien i balkonów socmodernistycznych blokowisk i biurowców. To nie tylko opowieść o starciu pomiędzy indywidualnym i zbiorowym, ale i historia snuta wokół odrzucenia dziedzictwa PRL-u.
Również o „dziedzictwie niechcianym” opowiada Wojciech Wilczyk. Porzucone ewangelickie zbory czy dolnośląskie pałace są nie tyle zapisem dewastacji zabytków architektury, ile rozmową o negowaniu i wymazywaniu przeszłości.
—
Zmiana w statusie portretu i autoportretu to jedno z ciekawszych zjawisk początku XX wieku. Z jednej strony mamy wystudiowane Prace dokumentacyjne Roberta Kuśmirowskiego. Artysta odwołuje się do starej fotografii, podrabia ją, wcielając się w postacie z dawnych klisz, przy okazji pytając o prawdę kadru.
Tuż obok… rzeźba. Praca Zuzanny Janin Pomnik Nastolatki. Portret potrójny (Majka. Melania. Zuzanna), która tak naprawdę swój początek ma w fotografii i filmie Szaleństwa Majki Skowron z lat 70., w którym artystka grała jako nastolatka główną rolę. Dynamika tej postaci, rozwiane włosy dziś uchodzić mogą niemal za manifest polityczny. – Zwłaszcza w zestawieniu z pracami Maurycego Gomulickiego z cyklu „minimal fetish”, uprzedmiatawiającego w nich wręcz kobiece atrybuty, jak włosy czy noga w pończochach i czarnych szpilkach. To wizualne tarcie dobrze oddaje napięcia społeczne – także w dzisiejszej Polsce.
Ciekawy w tym kontekście jest cykl Real Foto Mikołaja Długosza. To archiwum internetowej „dzikiej fotografii”. Zdjęcia z portali aukcyjnych z początku XX wieku, z czasów rodzenia się całego świata e-commerce. Przypadkowe, przaśne, kiczowate zdjęcia przedmiotów do kupienia w rzeczywistości wystawiały na sprzedaż dużo więcej – codzienną estetykę Polaków. Dziś, w epoce dbania o wizerunek, rzecz nie do pomyślenia.
Wszystko to spotyka się – tak jak się zaczeło – w jednym punkcie. To Roller Coaster Warsaw Kobasa Laksy. Rzecz o stolicy przyszłości, zasypanej hałdami śmieci, pozostałościami cywilizacji konsumpcji i dobrobytu. W przeciwległym kącie sali – tuż obok abstrakcyjnych fragmentów rzeczywistości w ujęciu Kuby Dąbrowskiego – I like you, I like you a lot Alicji Dobruckiej, czyli zapis tragicznej śmierci brata artystki.
Dwa zgony, między którymi rozpięte jest życie. Śmierć cywilizacji i śmierć jednostki. Którąś z nich spotkamy na pewno. Tu akurat nic się nie zmienia…
Łukasz Gazur
Absolwent UJ, krytyk sztuki i teatru, dramaturg, prezenter. Wieloletni szef działu kultury w „Dzienniku Polskim” i „Gazecie Krakowskiej”, redaktor prowadzący comiesięcznego dodatku kulturalnego „Magnes” i internetowego programu „Magnes. Kultura Gazura”. Współpracował m.in. z „Przekrojem”, Tygodnikiem Powszechnym”, „Wprost”, TVP Kultura. Wielbiciel spektakli Krzysztofa Warlikowskiego, Krystiana Lupy i Michała Borczucha oraz sztuki Aliny Szapocznikow, Katarzyny Kobro, Anisha Kapoora i Tino Sehgala. Czterokrotny zdobywca Nagrody Dziennikarzy Małopolski.