Potrzeba domknięcia. Rozmowa Adama Mazura z Anetą Szyłak
Adam Mazur: Co dla ciebie znaczy bycie kuratorką?
Aneta Szyłak: Cały czas starałam się, żeby to, „co” robię, było też zastanawianiem się nad tym, „jak” to robię. Kiedyś „co” było dla mnie mniej ważne niż „jak”. Myślę, że wychodziło to z moich zainteresowań literaturą; moje pierwsze wykształcenie to literaturoznawstwo. Zawsze interesował mnie w literaturze autotematyzm i refleksja nad sobą samą.
Bardzo modernistyczne podejście.
Można tak powiedzieć. W ogóle bardzo interesuje mnie, w jaki sposób coś się wydarza i jaka jest moja w tym rola. Cały czas stawiałam pytanie o rolę kuratora, instytucji czy organizacji – w zależności od tego, gdzie pracowałam. To pytanie się odnawiało za każdym razem, kiedy zmieniał się kontekst działania albo coś się zmieniało w nim samym. Stocznia jest kontekstem bardzo dynamicznym i wielowarstwowym. Używałam na przykład takich sformułowań, jak palimpsest i odnosiłam je nie tylko do wystawy Palimpsest Muzeum, ale też na przykład do opisu Stoczni jako uwarunkowania. Interesuje mnie nie tyle kontekst w tradycyjnym rozumieniu, czyli kontekst sztuki, ile uwarunkowania oraz to, w jaki sposób z uwarunkowaniami dajemy sobie radę.
To na czym polega twoje „jak”?
„Jak” zmienia się też w zależności od momentu, jest dynamiczne. Akurat teraz znajduję się na etapie finalizowania doktoratu i tam próbuję odpowiedzieć na pytanie „jak?”. To próba opisu zmiany działania – które czasami było intuicyjne – w metodę. – Przy całej mojej wątpliwości wobec stwarzania metod, bo też nie wierzę, że istnieje tylko jedna. Ona zawsze bardzo zależy od relacji, nie jest ostatecznie w stu procentach implantowana w innym otoczeniu. Najważniejszą rzeczą dla mnie było to, że działanie nie polega na archeologii kontekstu ani na jego ozdabianiu. To były dwie rzeczy, do których dosyć szybko doszłam. To się najmocniej zaakcentowało, kiedy zaczynałam pracować w Stoczni, kiedy zakładałam Instytut Sztuki Wyspa. Pytania, które starałam się sobie zadać poprzez pierwsze dwie wystawy – BHP (2004) i Strażnicy Doków (2005). To było przede wszystkim pytanie o to, co my w ogóle tutaj robimy. Bardzo zależało mi na tym, żeby to nie była impozycja, że „przyszliśmy sobie, nam się należy, jesteśmy artystami, kuratorami i chcemy mieć miejsce do działania”. Od początku to nie była moja motywacja. Motywacją było pytanie: jaka jest nasza rola w miejscu, które do nas nie należy? Myślę, że strasznie ważne było rozpoznanie grup, do których to należy, i nie tyle uzyskanie w pewnym sensie zezwolenia, ile wypracowanie mikro-przestrzeni pomiędzy, w której nasze działanie stawało się etycznie możliwe.
Myślałem, że kiedy mówisz o sposobie pracy, to zapytana o jakość czy charakterystykę tego, co robisz jako kuratorka, odpowiesz bez wahania, że najważniejsza jest dla ciebie etyczna strona działań.
To skomplikowane. Sporo obejrzałam w innych częściach świata i przeczytałam o różnych porażkach partycypacyjnych. Jakbyśmy się do tego nie przymierzali, w momencie, kiedy zaczynaliśmy działać w Stoczni, nie bylibyśmy zmarginalizowani. Pamiętajmy, że w szczególnych okolicznościach politycznych utraciliśmy poprzednie miejsce działania. Czuliśmy się zmarginalizowani, ale jednocześnie wchodziliśmy w miejsce, co do którego wiedzieliśmy, że jest ofiarą transformacji, że jest tam ogromna grupa ludzi, którzy są skrzywdzeni i będą dalej regularnie krzywdzeni przez uwarunkowanie transformacyjne. Bez względu na to, jak byliśmy w tym momencie przegrani, wiedzieliśmy, że posiadamy przywilej, chociażby wykształcenia, wiedzy, która pozwala nam przewidzieć pewne procesy i konstytuować się wobec nich. Jednocześnie wiedzieliśmy, że nie jest w naszej mocy zatrzymanie pewnych procesów, np. prywatyzacyjnych, ekonomicznych. Wiedzieliśmy, że musimy dać sobie szansę znalezienia nowej płaszczyzny, na której osoby ze Stocznią związane będą mogły czuć się upodmiotowione. Po drugie, wiedzieliśmy, że jest tam zbyt wiele głosów niewysłuchanych, żeby stawiać się w pozycji kogoś, kto koryguje ten dyskurs. Dawaliśmy na przykład możliwość wypowiedzenia się w innym kontekście niż związkowy (czyli np. protest) osobom, które miały bardzo ograniczone możliwości wypowiadania się albo te możliwości były regulowane, na przykład poprzez media i to, czego media oczekują.
Od redakcji:
Prezentujemy fragment wywiadu, jaki Adam Mazur przeprowadził z Anetą Szyłak w 2016 roku. Rozmowę tę autorzy planowali dokończyć w tym roku, niestety, plany pokrzyżowała im choroba Anety i przedwczesne jej odejście. Rozmową tą upamiętniamy postać wybitnej kuratorki, zapowiadamy jednocześnie publikację całości niedokończonego wywiadu w nr 7 czasopisma „Elementy”.
Adam Mazur
Dr; historyk sztuki, amerykanista, krytyk i teoretyk fotografii, redaktor i kurator wystaw. Adiunkt na Wydziale Fotografii Uniwersytetu Artystycznego im. Magdaleny Abakanowicz w Poznaniu. Dyrektor Kamienicy Hilarego Majewskiego w Łodzi.
Aneta Szyłak
Kuratorka, teoretyczka, krytyczka sztuki, autorka tekstów. Ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Gdańskim (1985), a w 1987 roku podyplomowe studia w Instytucie Archeologii i Etnografii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Organizatorka i pierwsza dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia (1998-2001), organizatorka i pierwsza kierownik NOMUS / Nowego Muzeum Sztuki, działu Muzeum Narodowego w Gdańsku. Od 2014 roku prezeska i dyrektorka artystyczna Fundacji Alternativa. Kuratorka licznych wystaw w kraju i za granicą. Laureatka wielu nagród. Zmarła 31 października 2023 roku.