Nr 11 jesień 2023 recenzje Piotr Kosiewski

Zwrot ku ziemi

Duby smalone
Miejsce: Galeria Arsenał, Białystok
Czas: 30.06 – 3.09.2023
Kuratorka: Katarzyna Różniak-Szabelska
Artystki i artyści: Agnieszka Brzeżańska, Eglė Budvytytė, Kasia Hertz, Anna Hulačová, Karol Palczak, Agnieszka Polska, Martina Drozd Smutná, Iza Tarasewicz

Agnieszka Polska, „Plan Tysiącletni”, 2021, kadr wideo, praca z Kolekcji II Galerii Arsenał w Białymstoku, fot. Tytus Szabelski-Różniak

Wieś – po latach nieobecności – stała się dla artystek i artystów ważnym tematem. To jedna z najważniejszych zmian, jakie miały miejsce w ostatnich latach. Nastąpiła ona nie tylko w sztuce, bo wraz z książkami Adama Leszczyńskiego czy Kacpra Pobłockiego pytanie o rolę ludu w naszej historii stało się w jedną z najważniejszych kwestii. Ma ono bowiem kluczowe znaczenie: od odpowiedzi na nie zależy nie tylko kształt polskiej pamięci, lecz także tożsamości. Zainteresowanie ludowym dziedzictwem oraz emocje, jakie jej towarzyszą dyskusji o nim, mogą świadczyć o znaczeniu tej kwestii – nakład „Chłopek. Opowieści o naszych babkach” Joanny Kuciel-Frydryszak przekroczył już 150 tys. egzemplarzy. Wystawa Duby smalone w białostockim Arsenale w tej dyskusji o ludowej tradycji jest istotnym i nieoczywistym głosem.

Najczęściej jako przykład zwrotu ku ludowości w sztuce przywoływany jest Daniel Rycharski i jego dzieła tworzone m.in. ze starych rolniczych sprzętów, ale też stojący za nimi sposób myślenia o wsi i jej mieszkańcach. Jednak lista artystek i artystów jest dłuższa. Wymienić można malarstwo Karola Palczaka, w których nieustannie opowiada o swojej rodzinnej miejscowości na Podkarpaciu. Patryka Różyckiego, który w swych obrazach, ale też w podcaście, opowiada o dorastaniu w wielkopolskiej wsi. O wiejskiej społeczności mówi wreszcie pochodząca z Bieszczad Małgorzata Mycek.

W ten zwrot wpisuje się białostocka wystawa. Proponuje jednak odrębną perspektywę. W Dubach smalonych zestawiono trzy bardzo różne opowieści. Głos zaś oddano – z jednym wyjątkiem – artystkom. Co więcej, twórczość artystek z Polski zestawiono z pracami autorek z naszego regionu Europy. Jest to też wystawa pokoleniowa – większość twórczyń obecnych na wystawie urodziła się w latach 80. ubiegłego stulecia. Dorastała zatem w nowej, postkomunistycznej rzeczywistości.

Pierwsza z opowieści na Dubach smalonych dotyczy przemian, jakie zaszły na wsi po 1945 roku wraz z reformą rolną, kolektywizacją rolnictwa (w Polsce ostatecznie nieudaną) oraz procesami modernizacyjnymi na terenach wiejskich. To temat w ostatnich dekadach rzadko podejmowany, nie tylko w sztuce. Co istotne, każda z artystek w tej części ekspozycji odwołuje się mniej lub bardziej bezpośrednio do estetyki z czasów komunizmu. Powstałe w 2018 roku wielkoformatowe obrazy Martiny Drozd Smutnej Kobieta ze snopemKobieta z łopatą przywodzą na myśl malarstwo socrealistyczne, z jego dążeniem m.in. do monumentalizacji postaci. Wykonane z betonu i ceramiki rzeźby Anny Hulačovej Jadalne, Piękne i Nieujarzmione (2022) – wielkie, monstrualne wręcz rośliny oraz obiekty przypominające porzucone fragmenty maszyn – bliskie są dziełom tworzonym do przestrzeni publicznej w latach 60. i 70 ubiegłego wieku. Wreszcie Plan Tysiącletni (2021) Agnieszki Polskiej wydaje się formalnie dalekim echem filmów propagandowych z czasów wczesnego PRL-u.

 

Agnieszka Polska opowiada o elektryfikacji polskiej wsi po II wojnie. Są to równoległe historie: dwójki młodych inżynierów oraz dwóch partyzantów. Wszyscy są w podobnym wieku i wywodzą się z tej samej klasy – ludu. Łączy ich też nadzieja na lepszą przyszłość, jednak inaczej przez nich rozumiana. Partyzanci walczą z komunistyczną władzą – jej obalenie ma im przywrócić wolność. Inżynierowie są zaangażowani w realizację jednego z projektów rządzących – elektryfikację polskiej wsi. Chcą doprowadzić prąd do odległej, niemalże odciętej od świata osady, co całkowicie odmieni wiejską rzeczywistość. O zmianie społecznej, jaka zaszła po II wojnie światowej, przypomina także Martina Drozd Smutná: modernizacja wsi, często brutalna, łączyła się z przekształceniem miejscowych stosunków społecznych, przede wszystkim relacji między kobietami i mężczyznami czy zwiększeniem możliwości zawodowych mieszkanek wsi.

Druga część wystawy dotyczy współczesności. Karol Palczak w swych obrazach opowiada o najbliższym otoczeniu. O rodzinnej Krzywczy, o swoim domu. Maluje płonącą kukłę, jakieś wypalone auto, zwykłą żarówkę palącą się u sufitu. Z precyzją, a jednocześnie bez prób estetyzacji rzeczywistości, w której żyje. Do wiejskiej rzeczywistości odnosi się także Iza Tarasewicz. Mówiąc o teraźniejszości, jednocześnie przypomina o chłopskiej tradycji. Przywołuje kształty narzędzi rolniczych, które przez wiele dekad służyły do pracy na roli: zgrabiarki, pazurki do spulchniania gleby. Jest też wóz drabiniasty. To świat sprzed czasów powszechnej mechanizacji pracy na roli. A jednocześnie niektóre z narzędzi użytych przez artystkę w instalacjach przypominają ludzkie ręce. Granica między ciałami i przedmiotami jest tu bardzo płynna. Wreszcie, pracom obojga artystów towarzyszyły na wystawie działania mieszkającej w Białowieży Kasi Hertz, w których odwoływała się do lokalnych, wiejskich rytuałów, przywracając ich zapomniane znaczenia.

Karola Palczaka i Izę Tarasewicz łączy nie tylko tematyka prac, ale i życiowe wybory. On po studiach wrócił do Krzywczy. Na podobny krok zdecydowała się Iza Tarasewicz – zamieszkała w rodzinnej wsi Kolonia Koplany pod Białymstokiem. Na wystawie podkreśla się wiejskie korzenie Agnieszki Polskiej – jej rodzina pochodzi z lubelskiej wsi. O chłopskim pochodzeniu mówi wreszcie Anna Hulačová. O dziełach tych można powiedzieć – odwołując się do terminu „literatura pochodzenia”, jakim bywa określane pisarstwo Anne Ernaux czy Eduarda Louisa – że są „malarstwem czy rzeźbą pochodzenia”. Stawiają bowiem pytania o to, jakie znaczenie mają uwarunkowania społeczne, kulturowe czy ekonomiczne, w których dorastaliśmy. I jednocześnie upominają się o obecność w sferze publicznej miejsc, z których wywodzą się ich twórcy.

Jednak na wystawie w Arsenale wymiar społeczny czy klasowy jest zepchnięty trochę ma margines. Akcent położono na inne kwestie. Przywoływana na Dubach smalonych przyszłość ma pomóc w rozpoznaniu teraźniejszości, lecz przede wszystkim – w udzieleniu odpowiedzi na wyzwania przyszłości – nawet jeżeli przedstawiane propozycje mogą w pierwszej chwili wydawać się nierealistyczne, utopijne czy po prostu ekstrawaganckie. Co zresztą podkreśla tytuł wystawy: Duby smalone, który oznacza: głupstwa, androny, koszałki-opałki. Jednak ostatecznie to takie pomysły mogą przełamywać przyzwyczajenia, wyrwać nas z rutyny myślenia i zaproponować inny paradygmat relacji człowieka i natury.

Trzecia część wystawy jest poświęcona przede wszystkim przyszłości, ale jednocześnie jest ona także zanurzona w tym, co minione. W Arsenale znalazły się prace Agnieszki Brzeżańskiej, m.in. z serii Ziemia rodzinna (2015–2020), składającej się z waz i ceramicznych obiektów ozdobionych kształtami ludzkich piersi i stóp. Obiekty te przypominają przedmioty z epok poprzedzających okres modernizacji, a nawet jakieś obiekty wydobyte podczas wykopalisk archeologicznych. Jakby pochodziły z czasów, w których nie było tak silnego rozdziału między człowiekiem a światem natury. Jest też pokazywany film wideo Eglė Budvytytė Pieśni z kompostu. Mutujące ciała, implodujące gwiazdy (2020), w którym grupa młodych ludzi przemierza las i nadmorskie wydmy, starając się możliwie najściślej integrować z otaczającą naturą. Jakby chcieli zmienić relacje między sobą (ludźmi) a otaczającym ich światem. Wyzwolić się z paradygmatu człowieka dojmującego nad światem. I wrócić do ściślejszego związku z ziemią.

Prace zgromadzone w Arsenale dobrze pokazują istotną zmianę, jaka zaszła w ostatnich latach – poszukiwanie w przeszłości sposobów odpowiedzi na wyzwania związane z życiem w cieniu kryzysów, z klimatycznym na czele. I może zagubiona, a przez stulecia przekazywana z pokolenia na pokolenie wiedza – jak przywoływane przez Agnieszkę Brzeżańską zielarstwo – może pomóc nam przetrwać. Dlatego też w przypadku tej wystawy można mówić o zwrocie nie ku wsi, lecz ku ziemi, dokonywanym przez artystki i artystów, którzy – jak można przeczytać w tekście towarzyszącym wystawie – pielęgnują alternatywne wizje: „Takie, w jakich relacje między człowiekiem, naturą i technologią nie są hierarchiczne i nie podporządkowują się imperatywom zysku i rozwoju”.

Zmiana ta dotyczy także zwrotowi ku duchowości, który pokazywała już wystawa Niepokój przychodzi o zmierzchu, prezentowana w 2022 roku w warszawskiej Zachęcie. Wyraźne są zainteresowania artystów i artystek rozmaitymi mitologiami, obrzędami, rytuałami, czarami i magią, i szukanie w nich odpowiedzi na bolączki świata, w którym żyjemy. Jak tłumaczyła Agnieszka Brzeżańska w rozmowie z Karoliną Plintą opublikowaną na łamach „Szumu”: „niewiele wiemy o naszym pochodzeniu i naszych wierzeniach, bo został nałożony na nie pakiet chrześcijański i rzymski”. Tymczasem to „pierwsze kultury są w stanie nam podpowiedzieć, jak rozwiązać niektóre problemy – na przykład, jak uprawiać ziemię, żeby nie doprowadzić do jej wyjałowienia; jaką mieć relację z innymi istotami, żeby była ona oparta na kooperacji i wzajemnym szacunku, a nie na gwałcie i rabunku”.

Anna Hulačová, „Jedlý, Krásný, Nezkrotný | Edible, Beautiful, Untamed”, 2022, dzięki uprzejmości artystki i galerii hunt kastner w Pradze, fot. Tytus Szabelski-Różniak

Piotr Kosiewski

Piotr Kosiewski

Ur. 1967. Historyk i krytyk sztuki, publicysta. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego” i magazynu „Szum”.  Członek AICA Polska. Publikował m.in. na łamach „Kresów”, „Odry”, „Przeglądu Politycznego” i „Znaku”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy w 2013 roku.