Od redakcji /11/
„Niebezpieczne związki”: sztuka i instytucje
Krytyka instytucjonalna powraca. Znowu jest potrzebna. Okoliczności polityczne, w tym przede wszystkim przejęcie przez władze centralnych instytucji kultury, owocujące ich marginalizacją, uświadomiły nam, jak ważną funkcję pełniły Zachęta, CSW Zamek Ujazdowski i Muzeum Sztuki w życiu artystycznym. Nie jest możliwe zastąpienie ich innymi placówkami. Początkowo środowisko miało jeszcze nadzieję, że gdy główne galerie w kraju stracą naczelną pozycję, to szansę na większą widoczność zyskają inne instytucje – niecentralne, regionalne, miejskie. Mówiono także o dobrej okazji, by sektor prywatny pokazał, że interesuje go nie tylko komercja. I rzeczywiście, rynek dzisiaj działa prężnie. Galerie prywatne zyskały na znaczeniu, wiele z nich działa kulturotwórczo, nie tylko z nakierowaniem na sprzedaż. Tym niemniej, ani one, ani publiczne instytucje w mniejszych ośrodkach, nie są w stanie udźwignąć ciężaru wysokobudżetowych wystaw monograficznych bądź problemowych. Albo eksperymentu. Bo przecież galerie komercyjne nie są w stanie pozwolić sobie na coś, co nawet nie tyle się nie sprzeda (bo na to wizerunkowo niektóre z nich mogą sobie pozwolić), ile niesie ze sobą ryzyko bycia realizacją nieudaną i nietrakcyjną.
Ostatnie lata zaowocowały nowymi dyrektorami przyniesionymi w teczce, upolitycznieniem galerii i muzeów, ograniczaniem wolności wypowiedzi, cenzurą, braniem niepodobających się władzy instytucji głodem. Nie, żeby wcześniej tych zjawisk nie było, teraz zostały jednak spotęgowane do tego stopnia, że nie sposób uznać ich za wyjątki i błędy w polityce kulturalnej. To system jest niedobry, politycy zaś doprowadzili go do kompletnego rozstroju. Jakby tego nie było dość, do ręcznego sterowania kulturą doszły warunki zewnętrzne, na które nie mamy większego wpływu: wojny, pandemia, uchodźcy, kryzys klimatyczny. Do tego dodać należy także bardzo ważną okoliczność ze sfery społecznej: zmianę poczucia tego, co jest dozwolone w relacjach między osobami pracującymi i związanymi w jakiś sposób z instytucją, w sytuacjach sprawowania władzy nad innymi. Sytuacje te wywodzą się z ruchu MeToo, lecz dotyczą problemu szerszego: przemocy niezwiązanej wyłącznie z molestowaniem.
Nowe okoliczności zmuszają do przemyślenia na nowo tematu instytucji. Co zrobić z galeriami po zmianie władzy politycznej? Jak odejść od ich dotychczasowego upolitycznienia, prób ręcznego sterowania? Jak uniknąć przerwania ciągłości programowej? Jak pogodzić jednoosobową reprezentację instytucji, wymaganą prawem, z zarządzaniem kolektywnym? Jak uniknąć nacisku na bicie rekordów w liczbie organizowanych wydarzeń i pułapki „kultura zarabia na siebie”? Jak zrobić je bardziej humanitarnymi i dobrymi miejscami pracy? Jak urządzić w nich miejsce pracy badawczej i pracy twórczej? Jak sprawić, by wsłuchały się w głos publiczności? I wreszcie, co zrobić, by instytucje zeszły z drogi hipokryzji, rozdźwięku między deklarowanymi wartościami a tym, jak są zarządzane?
Więcej informacji: http://aica.sztuka.edu.pl/kongres/