Aktualności kronika Susann Scholl

Treibstoff, wystawa w Modulgalerie

Miejsce: Modulgalerie, Norymberga
Czas: 10.02 – 9.06.2023
Kuratorzy: Kasia Prusik-Lutz, Mariia Varygina, Artur Wabik
Artyści i artystki: Adam Cmiel, Marta Jamróg, Dashdemed Sampil, Justyna Smoleń,
Vladyslav Yudin, Konstiantyn Zorkin

Widok wystawy (praca Vladyslava Yudina), „Treibstoff”, Modulgalerie w Norymberdze, fot. Kasia Prusik-Lutz

Galeria modułowa – sztuka w skrytce bagażowej

Sztuka w przestrzeni publicznej jest widoczna. To jej nieodłączna cecha, odkąd ukonstytuowała się w latach 70. ubiegłego wieku jako forma prezentacji poza zamkniętymi pomieszczeniami muzeów. „Sztuka dla wszystkich” – tak brzmiał okrzyk bojowy, który łączył się z wywodzącym się z komun postulatem zdjęcia sztuki z piedestału, by mogła być obecna wśród mas. Galerię Modułową, otwartą w 2021 r. w Norymberdze wystawą Kasi i Olafa Prusik-Lutz, można zaliczyć do cichych dzieł sztuki, drobnych klejnotów ukrytych w mieście. Jej koncepcja opiera się na dostrzegalnej od kilku lat praktyce artystycznej, która wykorzystuje zastane struktury i lokalne konteksty. Może raczej należy mówić nie tyle o dziele sztuki, ile o nowym miejscu, które spełnia warunki sztuki w przestrzeni publicznej: jest dostępne całą dobę, dla każdego, nieodpłatnie. Za drzwiami dawnej przechowalni bagażu na jednej z centralnych stacji norymberskiego metra znajduje się 48 skrytek, w których zamiast toreb i walizek przechowuje się teraz sztukę – przy czym ich zawartość zmienia się co cztery miesiące. Wnętrza skrytek są niewielkie; przypominają miniaturowe sceny teatralne, za których kurtyną (czy raczej metalowymi drzwiczkami) ujawniają się nowe treści.

Bieżąca wystawa, zatytułowana Paliwo – dzieło ośmiorga artystów z Norymbergi (DE), Krakowa (PL) oraz Charkowa (UA), z których każdy otrzymał do dyspozycji sześć równorzędnych „przestrzeni wystawowych” – gra z zamianą miejsc, rozpoznawaniem charakterystycznych konwencji artystycznych i dialogiem wynikającym z sąsiedztwa. Opiera się przy tym na wzmiankowanej wcześniej chęci oglądania i odkrywania. Ten wątek jest szczególnie widoczny w pracach Justyny Smoleń: pokazuje ona porcelanowe figurki, od XVIII wieku ulubioną ozdobę mieszczańskich domów. Teraz stoją w dawnych skrytkach bagażowych, niczym w małych witrynach. Są to jednak bibeloty odmienione: rozbite i posklejane w nowych konfiguracjach, tworzące absurdalne zlepki i konstelacje. Bliskie są tu sobie ból i zabawa. To, że w obecnej sytuacji zebrała się grupa artystów pochodzących z miast co prawda partnerskich, ale zapewniających twórcom całkowicie odmiennie warunki tworzenia, nie jest bynajmniej rzeczą oczywistą. Niesie również ze sobą niebezpieczeństwo zaburzenia proporcji prezentowanych znaczeń. Wystawa unika go nie tylko dzięki egalitarnej formie prezentacji, ale również obranej tematyce: „Co dla ludzkości będzie znaczyć maksymalna eksploatacja czasu? Co się stanie, gdy gęstość zdarzeń, prędkość informacji, przepełniony świat wirtualny eksplodują wskutek przeciążenia?” (Mariia Varlygina). Paliwo, które skleja świat, jest dla wszystkich podstawowym tematem, o wielkiej obecnie wadze.

Tworzywem mieszkających w Charkowie, w strefie działań wojennych, artystów Konstiantyna Zorkina i Vladyslava Yudina jest drewno (Zorkin) oraz sznury, kamień i glina (Yudin) – naturalne surowce o pierwotnym ciemnym zabarwieniu. Zorkin pokazuje wyrzeźbione w drewnie ręce, z których wyrastają inne formy – czasem delikatne rośliny i zwierzęta, czasem ostre szpony. Yudin sięga po motankę – lalkę, która według ukraińskiej tradycji przynosi szczęście. Nie jest ona tu jednak kolorowym talizmanem, a surową, wręcz ubogą figurą, niejednokrotnie powykręcaną w bolesnych pozach. Każe nie tylko myśleć o ludziach, którzy noszą takie amulety w kieszeniach, ale i o przemocy i śmierci. Dashdemed Sampil przedstawia prace, w których ukazuje się szorstkość, dotykalność w postaci ciosanych kamieni zestawionych ze światem cyfrowym. Na kilku ekranach swobodnie rozwijają się kształty, które cechuje jakaś niezwykła żywotność i które porozumiewają się ze sobą w sposób całkowicie dla nas niedostępny. Czy to byty, które odsłaniają przed nami nowy świat? Świat, który Adam Cmiel wyobraża sobie być może jako alternatywę: odcięty od reszty, trochę mistyczny i zaklęty. Jego instalacje, skąpane w czerwonym świetle, zdają się nieść obietnicę, choć człowiek zawiera się w nich tylko pośrednio, poprzez przytulny wystrój, którego obecność jest skądinąd zagadkowa. Obok powrotu do natury, na wystawie pojawiają się także cytaty z ludowości. Obrazy i obiekty Marty Jamróg przywołują tradycję malarstwa ikon, wynosząc przedstawiony motyw – nierówną relację między człowiekiem a zwierzęciem – na poziom znaczeń religijnych. Artystka wybiera styl naiwny, świadomie sięgając po malarstwo tradycyjne, by wyrazić potrzebę pogodzenia istot żywych. I tak Paliwo reaguje na świat pozbawiony równowagi, w którym tradycja może posłużyć za kotwicę. Pozostaje sobie życzyć, aby jak najwięcej przechodniów poświęciło kilka chwil na odkrycie tego niezwykłego miejsca, bo w codziennym pośpiechu galeria, dyskretnie polakierowana na czarno, nie przyciąga jeszcze wystarczająco wiele uwagi.

(Tłumaczenie: Dagmara Matuszak)