Aktualności kronika Martyna Sobczyk

Juliusz Kosin, Studzenie słońca, wystawa w BWA Tarnów

Miejsce: BWA Tarnów
Czas: 17.03 – 11.04.2024
Kuratorka: Martyna Sobczyk

Widok wystawy, Juliusz Kosin, „Studzenie słońca”, BWA Tarnów, fot. Przemysław Sroka / BWA Tarnów

 

Na jednej z poduszek siedział ten stwór, ciemna, spiętrzona górka wielkości kretowiska. Było zbyt mroczno, żeby dokładnie go obejrzeć. (…) Trudno było stwierdzić sposób jego poruszania się. Najpierw schwytać, a potem obejrzeć.
Belcampo, Wielkie wydarzenie

Jako ludzie wyszliśmy ponad prawa świata zwierząt, ale spełnienie tej „aspiracji” spłacamy poprzez targające nami tęsknoty, towarzyszące nam wątpliwości i stałe napotykanie rzeczy, które przekraczają granice naszego pojmowania. Najnowsze prace Juliusza Kosina to zbiór świetnego formalnie malarstwa z pogranicza abstrakcji i sztuki przedstawieniowej. Można by skończyć ten tekst, pisząc, że wszystko, co ukazał, zostało wymyślone, ulepione w wyobraźni z malarskich sentymentów, wyśnionych snów, przeczytanych książek, obejrzanych filmów i zasłyszanych legend. Robiąc to, dużo stracimy. Skoro ktoś pochwycił dla nas te niesamowite stwory, warto je dokładnie obejrzeć.

Juliusz Kosin bohaterów swoich płócien nazywa „psychopompami” – w wierzeniach i mitach byli to przewodnicy dusz, w psychologii analitycznej odpowiednik animyanimusa łączących ego z nieświadomością. Artysta nadaje tym duchowym bytom ostrość i dosłowność. Nie czujemy pulsującej w nich krwi, a mimo to wiemy, że są żywe. Ich tkanki namnażają się w sposób mniej bądź bardziej chaotyczny. Nieprzewidywalne są ich stan skupienia i kierunki rozwoju – najczęściej czujemy, jakby potężna siła rozsadzała je od środka, prowokując wzrastanie.

Na obrazie samoistne funkcjonowanie „psychopompów” czasem jest bardziej ekspresyjne, innym razem kubizujące, lśniące lub wygaszone, dynamiczne bądź zatrzymane w portretowym bezruchu. Mogą one budzić zarówno sympatię, jak i strach. Rozczytanie ich charakteru artysta pozostawia intuicji odbiorcy. Skazani jesteśmy na ocenę na podstawie powierzchowności, gdyż dana jest nam jedynie ich forma. Czasem przewinie się sugestia cechy osobniczej, bo jaki może być tytułowy Arcyłotr? Z drugiej strony, co przewrotne i wspólne dla wszystkich wizerunków, i tak dostrzeżemy w nim raczej kolejny element spajający malarską rzeczywistość niż predatora.

Artysta nie wskazuje, gdzie rezydują rozrzedzone dusze, które poddał kondensacji. Przemieszczają się one swobodnie między bezgranicznymi przestrzeniami i wymiarami. Niekiedy ta sceneria niepokojąco przypomina ziemskie, ściślej: niderlandzkie krajobrazy – dalekie reminiscencje Bruegla, Boscha. Czy to oznacza, że „psychopompy” objawiają się tylko wybranym? A może to pejzaże postapokaliptyczne? Albo plan na koniec świata, kiedy studzenie Słońca zapoczątkuje ciąg reakcji, w wyniku których gwiazda ta pochłonie Ziemię wraz z pobliskimi planetami, aby z czasem przekształcić się w czarną dziurę, która wciągnie absolutnie wszystko. Ostatni gasi światło!

Widok wystawy, Juliusz Kosin, „Studzenie słońca”, BWA Tarnów, fot. Przemysław Sroka / BWA Tarnów