Aktualności wspomnienia Paweł Taranczewski

Stanisław Rodziński (1940–2021)

1. Wszystkie ocalałe numery „Nudy Codziennej” można przeczytać w załączonym pliku PDF. Dziękujemy p. Tadeuszowi Żelaznemu, który zaproponował przypomnienie „Nudy” (Red.).

2. A. Głąb, Sytuacje tragiczne: próba analizy na podstawie „Hekabe” Eurypidesa, „Rosmerstholmu” Henryka Ibsena i „Klientki” Pierre’a Assouline’a, „Analiza i Egzystencja” 12, 2010, s. 183–201 (https://bazhum.muzhp.pl/media/files/Analiza_i_Egzystencja/Analiza_i_Egzystencja-r2010-t12/Analiza_i_Egzystencja-r2010-t12-s183-201/Analiza_i_Egzystencja-r2010-t12-s183-201.pdf [dostęp: 29.07.2021]).

3. M. Scheler, O zjawisku tragiczności, tłum. R. Ingarden, [w:] Arystoteles, David Hume, Max Scheler. O tragedii i tragiczności, tłum. W. Tatarkiewicz, T. Tatarkiewiczowa, R. Ingarden, Kraków 1976, s. 56.

Ze Stanisławem Rodzińskim poznaliśmy się w pierwszej klasie liceum. W liceum mogłem oglądać początki twórczości Staszka… – po liceum jej rozkwit. Bo Staszek już w szkole biegle rysował, a rysunki zamieszczał w wydawanej przez siebie satyrycznej gazetce podziemnej, rzec można: „protosamizdacie”. Wolno ją było czytać jedynie na lekcjach, pod ławką, zwała się „Nuda Codzienna” – dziś RESTART publikuje wybrane ocalałe numery „Nudy”…¹

Pod koniec szkoły zainteresował się Staszek malarstwem: „kończę z karykaturami” – powiedział. Przed maturą chodziliśmy do pracowni malarskiej w Ośrodku Pracy Pozaszkolnej. Staszek szukał drogi.

Obaj zdaliśmy do krakowskiej ASP. Staszek zapisał się do pracowni Emila Krchy; jego płótna powstawały w klimacie tak zwanego koloryzmu. Swojej wizji malarstwa nie narzucał, malujących po swojemu studentów zasadniczo omijał, rzucając niekiedy trafną uwagę. Tych, którzy chcieli go słuchać – uczył. Udzielał im wnikliwych korekt. Prowadził studenta drogą, którą ten wybrał bądź pomagał mu własną drogę znaleźć. Myślę, że pomógł ją znaleźć Staszkowi.

Chyba już w pracowni Krchy Staszek odnalazł drogę malarstwa religijnego skupionego na Ukrzyżowaniach i analogiach ofiary Chrystusa za ludzkość z ofiarą złożoną przez księdza Popiełuszkę – za „Solidarność”.

Malował Staszek pejzaże, które określał jako religijne, dla mnie jednak niekoniecznie chrześcijańskie. Raczej tragiczne. Anna Głąb cytuje Maxa Schelera²: istotą tragizmu jest „ciężkie chłodne tchnienie, które wychodzi z rzeczy samych, […] mroczna poświata, która je otacza i w której świta nam pewna szczególna własność świata, nie zaś naszego «ja», jego uczuć lub przeżyć współczucia czy strachu”³. Tragiczność to także konflikt wartości pozytywnych, z których jedna musi zostać unicestwiona.

Twórczość Stanisława Rodzińskiego, ta ściśle religijna i pejzaże, jest dla mnie tragiczna, Stała się taką, rozwijając się między przeciwieństwami: komizmem i tragizmem. Pogodna drwina „Nudy…” przekształciła się w tragiczną wizję człowieka składanego w ofierze, która jednak przynosi zbawcze owoce. Pejzaże pokazują bezsensowne niszczenie przeszłości w imię wizji przyszłości, która to wizja okazuje się utopią. W jego pejzażach widać zagładę Staszkowego – i chyba nie tylko Staszkowego – świata.

Kraków, czwartek, 29 lipca 2021