Patrycja Piętka Głębia – dokumentacja wystawy
Miejsce: Art Agenda Nova
Czas trwania: 04.05 – 31.05.2021
Kuratorka: Katarzyna Mierzwińska
Historia, którą przedstawię, będzie jedynie wstępem, pierwszym rozdziałem. Zbiorem wątków, postaci, urywków słów. Postacie, które namalowałam, przepływają między historiami, przenosząc się od jednej do drugiej. Szeleszczą satyną, przemieszczając się w popłochu. Moja opowieść w żaden sposób nie podlega chronologii. Niektóre jej części dzieją się obok siebie symultanicznie, sprawiając jedynie wrażenie ciągłości zdarzeń.
Moja wyobrażona rzeczywistość zbudowana jest z potrzeby opowiadania. Wychowałam się na bajkach wyprodukowanych w ZSRR, wyreżyserowanych przez Aleksandra Rou, emitowanych w telewizji. Moi rodzice, zachwyceni światem ludowych rosyjskich podań i baśni, nagrywali je na kasety wideo. Każdą z nich otwierała skoczna melodia i ujęcie pstrokato pomalowanych okiennic, zza których wyłaniała się twarz rumianej, zawiązanej w chustę babuszki i zaczynała snuć opowieść. Wszystkie bajki (najmocniej pamiętam Dziadka Mroza) miały rozbudowaną scenografię, zawierały elementy mitologii starej Rusi oraz były imponujące pod względem kostiumografii. Była to rzeczywistość, która miała kolosalny wpływ na moją wyobraźnię i późniejsze fascynacje Wschodem.
Z czasem jedną z moich pasji stała się historia, dzięki czasopismom o ciekawostkach i faktach historycznych, kolekcjonowanych przez mojego ojca, skrzętnie układanych w jednym kartonie. Szybko zaczęłam odkrywać, że baśniowe wizerunki mają swoje odpowiedniki w uwarunkowaniach epok i historycznych faktach. Dawny fantastyczny świat okazał się brutalny i okrutny. Zbigniew Herbert w utworze Przesłanie Pana Cogito pisał: „Powtarzaj stare zaklęcia ludzkości, bajki i legendy, bo tak zdobędziesz dobro, którego nie zdobędziesz”. Z baśni, które poznałam, cienką strużką zaczął sączyć się opar mroku. To wpłynęło na charakter moich myśli i wyobrażeń.
Dziś, próbując poukładać świat wątków i historii, zaczęłam poznawać je również poprzez kulturę filmową. Różnego rodzaju alegorie i rozbudowane symbole postanowiłam przenosić językiem malarskim na płótna. Nie uważam, że malarstwo i film mogą konkurować ze sobą, głównie ze względu na sposób narracji. Sądzę jednak, że malarstwo jest w stanie wyeksponować motyw, stawiając go na pewnego rodzaju piedestale i sprawić, że będzie oglądany z kilku stron. Może być jedną, charakterystyczną nutą, akordem, który przywoła historię. Przywoła ją jednak w innej odsłonie, otwartą na wielorakie interpretacje.
Na swojej wystawie próbuję nacisnąć kilka klawiszy naraz, z napięciem czekając na dźwięk, który usłyszę. Dążę do wzbudzenia uczucia zanurzenia, pozbawionego zbędnych komentarzy i dopowiadania, a budowanego na uczuciu wszechogarniającego, rozmytego poczucia harmonii w chaosie. Pragnę wyrwanymi z kontekstu motywami, stworzyć wrażenie niepokojącego snu zbudowanego z surrealistycznej fabuły oraz postaci, które pojawiają się w różnych miejscach, o różnym czasie. Nie jesteśmy w stanie wskazać początku snu, jednak w czasie jego trwania wszystko wydaje się być logiczne i poukładane. Dopiero po przebudzeniu, mając przed oczyma zamglone sylwety i miejsca, zdajemy sobie sprawę, że podobna historia nigdy nie mogła się zdarzyć. Pozostają tylko wrażenia: od ekscytacji, przez strach, aż do zadumy.