Nr 13 wiosna edytorial Magdalena Ujma

Od redakcji /13/

Odwilż?

Po październikowych wyborach w powietrzu czuć było odwilż. Prawie cały polski świat sztuki odetchnął z nadzieją na zmianę. Jednak w jakim stylu te zmiany przeprowadzać i czy na pewno tak samo jak poprzednia władza – temat ten stał się przedmiotem gwałtownych sporów. Minęło już zresztą więcej niż pół roku od wyborów, a pięć miesięcy od zaprzysiężenia rządu, i można odczuć pierwsze efekty jego działalności. Entuzjazm niewątpliwie przygasł, pojawiły się za to głosy rozczarowania. Że zmiany idą za wolno; że nie są tak rozległe, jak by sobie uczestnicy życia artystycznego życzyli; że nie jest tak dobrze jak miało być. Inne jeszcze głosy studzą atmosferę. Są przeprowadzane zmiany na stanowiskach dyrektorskich w zawłaszczonych instytucjach, cofnięto wystawę Ignacego Czwartosa w Pawilonie Polskim na Biennale w Wenecji1, minister Sienkiewicz odwołał dyrektorów kilku przejętych przez „dobrą zmianę” instytucji, w tym Zachęty i PiSF-u, jednak zmian w kolejnych placówkach nie da się przeprowadzić w szybkim tempie. Mowa między innymi o Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski i Muzeum Sztuki w Łodzi.

Najważniejsze jest jednak, że mamy szansę na zmiany legislacyjne. W Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego trwają prace, z udziałem strony obywatelskiej, w tym Ogólnopolskiego Forum Sztuki Współczesnej oraz Sekcji Polskiej Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki AICA. Przeglądowi poddawana jest ustawa o działalności kulturalnej, w tym założenia dotyczące organizacji konkursów na stanowiska dyrektorskie. Wznowiono prace nad ustawą o zawodzie artysty (nieprocedowaną w końcu w Sejmie przez Zjednoczoną Prawicę, dla której miał to być jeden z flagowych projektów MKiDN). Ustawa ta ma umożliwić rzeszom osób zajmujących się działalnością twórczą otrzymanie emerytur – po kilkudziesięciu latach pozostawienia ich samym sobie przez państwo polskie. Wszak po 1989 roku artystki i artyści nie mieli szans na opłacanie ZUS inaczej niż na zasadach komercyjnych, czego warunkiem było założenie działalności gospodarczej.

Ponieważ piszę te słowa w trakcie wyborów samorządowych, skieruję spojrzenie na sytuację lokalną. Nie widać tutaj zbyt wielu śladów odwilży, oprócz tego, że w powietrzu czuje się mniej napięcia. W Krakowie mamy do czynienia z odczuciem, że najciekawsze wydarzenia dzieją się poza dużymi instytucjami kultury: albo w małych miejscach prowadzonych wysiłkiem osób prywatnych, albo w instytucjach publicznych, położonych na uboczu – tak w sensie fizycznym, jak i symbolicznym. Przykładem są artists-run-spaces różnego typu. Ostatnie lata przetrwały, usiłując ustabilizować swoją działalność, między innymi: Jak zapomnieć, galeria UFO, Piana, Szaber, Widna, a także głośny w czasie kampanii wyborczej Skład Solny. Widoczne są także ośrodki kultury, jak Ośrodek Kultury im. Norwida w Nowej Hucie czy Dworek Białoprądnicki z działającą tam galerią Baszta, nastawione bardziej na warsztatowość, edukację, różnorodność wydarzeń, lecz organizujące równolegle ciekawe imprezy związane ze sztuką współczesną. Są wreszcie inne inicjatywy, jak ulokowany przy teatrze Łaźnia Nowa Dom Utopii.

Jednak dobrze działające mniejsze instytucje nie zastąpią tych centralnych, rozciągających symboliczny parasol ochronny nad pozostałymi. W ich przypadku mamy do czynienia z długotrwałym i narastającym kryzysem. W mniemaniu lokalnych polityków, nie tylko zresztą w Krakowie, kultura jest tożsama z rozrywką; poza tym pragną oni, by instytucje kultury stały się rentowne. Rozlicza się je z tego, co da się policzyć, czyli z realizacji tak zwanych wskaźników, dotyczących nie tylko realizacji budżetu (co oczywiście jest bardzo ważne), lecz także na przykład ilości zorganizowanych wydarzeń i frekwencji. A przecież wiadomo, że ambitna sztuka nie przyciągnie tłumów. Z takiego właśnie myślenia biorą się wystawiennicze potworki w rodzaju flagowego cyklu Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK – „coś w sztuce”. Mimo, że założenie jest prostackie, a realizacja pozbawiona finezji, nie brakuje zwiedzających. A to się urzędnikom podoba. Bo w istocie, program MOCAK-u jest od lat kształtowany tak, by usatysfakcjonować właśnie ich. Ciekawe, czy wybory lokalne coś tu zmienią, bo Kraków został przez poprzednią ekipę zabetonowany – nie tylko na poziomie zabudowy, lecz także instytucji kultury.

MOCAK powstawał kilkanaście lat temu kosztem Bunkra Sztuki, wysysając z niego między innymi zasoby ludzkie i wiedzę. Nie ulega wątpliwości, że dyrektor MOCAK-u2 cieszy się specjalnymi względami odchodzącego właśnie prezydenta Krakowa, który – mimo publicznie składanych obietnic – nie przeprowadził konkursu na stanowisko osoby kierującej tym muzeum. Dlatego też do dzisiaj nie ma sensownego pomysłu na obie instytucje, oprócz ich połączenia i ostatecznego wchłonięcia galerii miejskiej przez muzeum. Tak jakby miasto mieniące się polską stolicą kultury nie mogło mieć i jednej, i drugiego. Nawet zresztą w spokojniejszych okresach, bez formalnego połączenia obu instytucji (przez ostatnich pięć lat Bunkier i MOCAK połączone były z woli prezydenta Majchrowskiego swoistą unią personalną – obiema instytucjami kierowała Maria Anna Potocka), Bunkier znajdował się w cieniu i pod presją MOCAK-u, przez co jego dyrektorzy nie mieli szans na wypracowanie stabilnej pozycji instytucji. Ich strategie to m.in. wycofanie się dyrektora i oddanie pola młodym pracownikom (Piotr Cypryański) albo namysł nad rolą galerii, jej historią, koncepcjami wystawienniczymi (Magdalena Ziółkowska – swoją drogą, dobrze by było, gdyby została oddana jej sprawiedliwość, po gwałtownym i wymuszonym przez miasto odejściu). Ostatni, przeprowadzony w 2023 roku, konkurs na dyrektora, który wygrała Delfina Jałowik, nie przyniósł oczekiwanej zmiany, spotkał się za to ze środowiskową krytyką. Jałowik bowiem pracowała w MOCAK-u, ściśle współpracując z jego szefową. Należy jednak spojrzeć realistycznie. W kończącym się właśnie układzie zależności i wpływów zakulisowej, miejskiej polityki kulturalnej, tego konkursu nie mogła wygrać inna osoba. Dlatego należy dać szansę nowej dyrektorce. Przy okazji jednak, podpowiedzmy, warto by było zapytać odbiorców działalności Bunkra o ich oczekiwania względem instytucji. Byłby to gest otwarcia się także na dotychczasowych krytyków, którzy zyskaliby szansę na wysłuchanie i na współtworzenie przyszłego kształtu miejskiej galerii.

Jeśli mowa o innych wydarzeniach w życiu artystycznym Krakowa, które mogą zapowiadać nowe otwarcie, to warte uwagi są niedawne wydarzenia ze Składem Solnym w roli głównej. Artyści zaprotestowali przeciwko polityce miejskiej i decyzjom urzędników, i okazali się skuteczni. Skład Solny mieści pracownie, to siedziba pojedynczych artystów i kolektywów, galerii – wszystkie te zjawiska i inicjatywy powstały oddolnie i prowadzone są dlatego, że ludziom po prostu się chce, nie zaś dlatego, że są przez kogoś zatrudniani czy opłacani. Miasto usiłowało wykorzystać to kulturotwórcze miejsce do własnych interesów, nastawiając przeciw plastykom… literatów. Wobec osób ze Składu Solnego nie dotrzymano ustaleń, miasto usiłowało ich potraktować jak zwykle przy procesach gentryfikacyjnych – najpierw zaprosić artystów, a jak ożywią i uwiarygodnią dane miejsce – wygonić ich i zagospodarować po swojemu. Fakt, że ma tu powstać Planeta Lem wcale nie zmienia faktu, że bujny mikroświat Składu Solnego należy rozsądnie wspomagać w rozwoju, nie zaś wypraszać z zasiedlonego miejsca, kiedy przestał być potrzebny.

Jak widać, o życiu artystycznym i instytucjonalnym Krakowa można pisać wiele. Środowisko artystyczne jest aktywne, coraz bardziej świadome własnych potrzeb i coraz bardziej asertywne. Ten fakt, wraz ze zmianą we władzach miasta, niesie nadzieję na odwilż, na nowe otwarcie w miejskiej polityce kulturalnej, także i w Krakowie.

1 Która mimo to została w Wenecji zorganizowana w innym miejscu, pod egidą CSW Zamek Ujazdowski.

2 Maria Anna Potocka nie życzy sobie stosowania wobec niej feminatywów.

Magdalena Ujma

Magdalena Ujma

Historyczka i krytyczka sztuki, kuratorka wystaw i projektów z zakresu sztuki współczesnej. Ukończyła studia z historii sztuki (KUL) i zarządzania kulturą (Ecole de Commerce, Dijon). Prowadziła Galerię NN w Lublinie, pracowała w redakcji kwartalnika literackiego „Kresy”, w Muzeum Sztuki w Łodzi i w Galerii Bunkier Sztuki w Krakowie. Obecnie sprawuje opiekę nad kolekcją w Ośrodku Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora „Cricoteka” w Krakowie. Jest wiceprezeską Sekcji Polskiej Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki AICA.