Od redakcji /3/

„Podróże”

Trzeci numer „Restartu”, do którego czytania właśnie Was zapraszamy, poświęcony jest podróżom. Mamy jeszcze w głowie wspomnienia wakacji. Czas lata zazwyczaj spędzamy na wyjazdach albo przynajmniej na marzeniach o nich i zazdrosnym podglądaniu relacji z wyjazdów znajomych. Nie znaczy to, że w „Restarcie” zapragnęliśmy nagle zatrzymać wakacyjny nastrój w czasie jesieni i początków zimy. Nie tylko. Na pewno chcemy osłodzić Wam wchodzenie w kolejny sezon zimna i pluchy (a także chorób). To też. Podróże traktujemy bowiem jako jeszcze jedno z luster, które pozwolą nam ujrzeć bogactwo możliwości tworzenia sztuki najnowszej.

Wyjazdy poza miejsce zamieszkania to zawsze wychynięcie poza bezpieczne opłotki, opuszczenie oswojonych okolic, znajomych osób, zwyczajów, języków i topografii. Wyjazdy mogą być przygodą, o ile nie są spowodowane tragicznym przymusem. Warunkiem przygody jest podjęcie ryzyka i stawienie czoła wyzwaniu. W pobytach poza własnym miejscem zamieszkania najbardziej pociąga nas obcość i egzotyka. Tutaj (a raczej „tam”) pragniemy się sprawdzić, przetestować naszą tożsamość, albo przeciwnie – stać się anonimowi. Pamiętajmy jednak, że przybywając w nowe dla nas miejsce to my stajemy się gośćmi i obcymi dla wszystkich istot tam przebywających. To my jesteśmy poddani ocenie, obserwacji, zastanawianiu się, jakie licho nas tu przyniosło, albo szacowaniu, ile można na nas zarobić (wiadomo, neoliberalizm przeorał już prawie wszystko, dotarł na wszystkie kontynenty). Przestrzegam. Nie ulegajmy modzie na patrzenie z zewnątrz i z góry na ludzi miejscowych! Zewnętrza już nie ma! Egzotyka jest sztucznie stworzona i wiele osób z niej żyje: zglobalizowani przedsiębiorcy czerpią z niej kolosalne zyski, inni po prostu zarabiają dzięki niej na utrzymanie; dotyczy to tak balijskich wiosek, jak i miejscowości na Podhalu.

Na ziemskim globie nie zostało już nic do zdobycia. Nie ma miejsc nieobjętych granicami, nie ma „dzikich”, dziewiczych terytoriów. Nie ma już sensu „zdobywać” czegokolwiek na umęczonej przez nas Ziemi. Dzisiaj chętni do podążania śladami zdobywców stoją w kolejkach na Everest, ale czy rzeczywiście muszą się na niego wspinać? I czy retoryka zdobywania nie kończy się właśnie na naszych oczach katastrofą przyrodniczą i klimatyczną? Możemy wszak pojechać na Wielką Rafę Koralową i zobaczyć, jak wielka jej część już obumarła. Albo do Dżakarty, by obejrzeć to megalopolis zanim pochłonie je woda z lodowców topniejących na biegunie. Nie ulega wątpliwości, że żyjemy w czasach postturystyki i postpodróży.

Wracając jednak do trzeciego numeru „Restartu”. Oto czym mogą być podróże:

1) Inspiracją dla twórczości: w dawnych czasach artyści jeździli terminować w innych krajach u mistrzów albo, jeśli było ich stać, udawali się na formacyjne „grand tour” po krajach starej Europy, a niedawno jeszcze hippisowali. Teraz wyjazd, który może dostarczyć nowych bodźców dla twórczości, przybiera formy studiów na Erasmusie, tak zwanych rezydencji, zaproszenia na wystawę zagraniczną bądź zaproszenia przez instytucję, kolekcjonera.

2) Resetem fizycznym i duchowym: wyjechać i robić coś zupełnie innego niż na co dzień, wyjechać i zapomnieć, wyjechać i nie myśleć. Uprawiać medytację, wędrować el camino, nurkować, leżeć na hamaku i gapić się w niebo.

3) Wyjazdem zarobkowym: wyjechać, żeby zarobić na życie oraz twórczość. Na winobranie, zbiory malin, budowlankę, au pair, zmywak albo bardziej ambitnie, do prac bardziej skomplikowanych.

4) Sposobem na życie: z jednego stypendium na drugie, z jednej rezydencji na drugą, z jednej uczelni na drugą.

5) Rozrywką: wyjechać i robić to, co się lubi. Poznawać ludzi, zamykać się przed nimi, imprezować do białego rana, tkwić w odosobnieniu.

Możliwości jest dużo. Ze swojej strony polecam zyskujące na popularności podróże w bliskie okolice. Istnieje nawet ich nazwa: mikropodróże, mikrowyprawy. Wycieczki w bliskie strony, eksplorowanie zarośniętych brzegów rzek, przedmieść, podwórek. Wycieczki rowerowe w tereny podmiejskie. Chodzenie po ulicach, a nawet błąkanie się, flânerie.

Niezależnie od tego bądźmy ostrożni. Najlepszą opcją w dzisiejszym świecie, która z dużym prawdopodobieństwem w najbliższym czasie stanie się jedyną możliwą, może być powstrzymanie się od podróżowania i podróż palcem po mapie lub dookoła własnego pokoju. Świat jest zglobalizowany, ale dzisiaj globalizacja obraca się przeciwko nam, dlatego zaczynamy zamykać się przed nią. Dzisiaj politycy wykorzystują i podsycają lęki przeciwko współczesnym nomadom, migrantom, uchodźcom, ludźmi bez przydziału. Zanim się obejrzymy, sami się nimi staniemy – współczesnymi bezpaństwowcami. A może już nimi jesteśmy?

Zakończę niewesoło. Myśląc o podróżach, nie traćmy z oczu tragicznej sytuacji tych, których do migracji zmuszają nędza, prześladowania i groźby śmierci, a zwłaszcza o ludziach tkwiących teraz w polsko-białoruskim lesie. Pomóżmy im! Sposobów jest wiele.

A co do „Restartu” nr 3 – zapraszamy do lektury!!!