Aktualności kronika Agnieszka Jankowska-Marzec

Łukasz Stokłosa, Sol victus, wystawa w Zamku Królewskim na Wawelu

Miejsce: Zamek Królewski na Wawelu (Reprezentacyjne Komnaty Królewskie – sala Pod Ptakami)
Czas: 15.02 – 2.04.2024
Kuratorka: Agnieszka Jankowska-Marzec

Widok wystawy, Łukasz Stokłosa, „Sol victus”, Zamek Królewski na Wawelu, fot. Jeremi Dobrzański / Zamek Królewski na Wawelu

Tytuł ekspozycji obrazów Łukasza Stokłosy: Sol victus został wybrany nieprzypadkowo. Nawiązuje bowiem do symboliki solarnej łączonej z władzą monarszą, zarówno cesarzy rzymskich, jak i ich duchowych spadkobierców, absolutystycznych władców nowożytnej Europy. Panujący chętnie posługiwali się metaforą Sol invictus, słońca niezwyciężonego, dla podkreślenia swojego „boskiego” statusu, wybijając monety czy portretując się na tle wizerunków słońca. Łukasz Stokłosa przewrotnie używa jednak tego terminu, bo jego słońce zostało pokonane: Sol victus. Artystę zafascynowały bowiem postaci królów z dynastii Wettynów: Augusta II Mocnego i Augusta III, zasiadających na tronie polskim w latach 1697–1763. Obydwaj władcy ponieśli polityczną klęskę; za ich rządów nie tylko nastąpił upadek znaczenia Rzeczypospolitej na arenie międzynarodowej, ale i pogłębił się chaos wewnątrz kraju. Jednak dali się poznać jako hojni mecenasi i kolekcjonerzy dzieł sztuki.

O skomplikowanych losach i ocenie dorobku dwóch królów z dynastii saskiej Łukasz Stokłosa opowiada, posługując się swoiście rozumianą figurą pars pro toto. Nie interesuje go zatem ani tworzenie scen rodzajowych, ani oficjalnych portretów władców, lecz przedmioty z nimi związane. Zajmują go zwłaszcza insygnia koronacyjne, ich zmieniający się status. W przeszłości symbolizujące legitymizację władzy królewskiej, współcześnie zaś zredukowane do roli muzealnych obiektów estetycznej kontemplacji. Artysta zdecydował się na nieoczywisty wybór: zamiast najważniejszego insygnium – korony królewskiej – ukazał na obrazie płaszcz koronacyjny Augusta III, ujęty od tyłu, noszony jak gdyby przez postać widmo, wyłaniającą się z mroku. Poprzez sposób kadrowania odnieść możemy niemal wrażenie, że mamy do czynienia z fotograficzną relacją z ekspozycji muzealnej. Mistyczna aura, jaka otaczała niegdyś insygnia koronacyjne, za pomocą których w liturgii dokonywała się przemiana zwykłego śmiertelnika w pomazańca bożego, bezpowrotnie więc zniknęła; pozostał jedynie zachwyt nad kunsztem osiemnastowiecznej haute couture.

Na drugim eksponowanym w komnatach wawelskich obrazie Stokłosa przedstawił z kolei złoconą aureolę z promieni słonecznych, okalającą twarz o rysach króla Augusta II. Nawiązał w ten sposób do Maski Słońce, noszonej przez tego władcę podczas balów, stanowiących świadectwo pełnej fantazji i przepychu dworskiej kultury świętowania. Zastosowane przez Stokłosę środki artystyczne, według określenia Pawła Leszkowicza, „malarskie, mgliste sfumato”, farb kładzionych w pomieszczeniach jakby oświetlonych jedynie blaskiem świec, przywodzą na myśl melancholijny nastrój schyłku; zapowiedź nadciągającej politycznej katastrofy, która dotknęła Rzeczpospolitą u schyłku XVIII wieku.

Obrazy Łukasza Stokłosy prezentowane są w sali Pod Ptakami nie bez przyczyny. Ściany tej komnaty wyłożone są bowiem kurdybanem w stylu regencji, pochodzącym z letniej rezydencji Augusta II w Moritzburgu, zaś strop został ozdobiony w roku 1929 plafonami autorstwa Felicjana Szczęsnego Kowarskiego. W ten sposób zapoczątkowano udany eksperyment włączania dzieł artystów współczesnych w zabytkową „tkankę” krakowskiej rezydencji monarszej.
Pokaz obrazów Łukasza Stokłosy stanowi również zapowiedź planowanej na rok 2025 indywidualnej wystawy artysty w Zamku Królewskim na Wawelu.

Widok wystawy, Łukasz Stokłosa, „Sol victus”, Zamek Królewski na Wawelu, fot. Jeremi Dobrzański / Zamek Królewski na Wawelu