Aktualności kronika Zofia Ozaist-Zgodzińska

Bettina Bereś, Nie wyglądaj przez cudze okno, wystawa w Galerii Współczesnej Sztuki Sacrum „Dom Praczki”

Miejsce: Galeria Współczesnej Sztuki Sacrum „Dom Praczki”, Kielce
Czas: 22.06 – 31.08.2023
Kuratorka: Olga Grabiwoda

Widok wystawy, Bettina Bereś, „Nie wyglądaj przez cudze okno”, Galeria Współczesnej Sztuki Sacrum „Dom Praczki”, fot. Michał Jaroń

Cudze wspomnienia zobaczyć na własne oczy

Nie wyglądaj przez cudze okno, Bettina Bereś ostrzega i prowokuje. Jak zwykle przekorna, od czasu swojej pierwszej wystawy A ja lubię ładne obrazy z 1986 roku, zakończonej przewrotnym pytaniem do publiczności: „Czy to dobrze, że te obrazy są, czy lepiej, żeby ich nie było?”. Dziś można zadać kolejne pytania: czy to dobrze, że możemy zajrzeć do rodzinnej pamięci innych ludzi, czy lepiej, żebyśmy nie wyglądali przez okno w cudzej głowie?

W Toaletce Ebi czy Spiżarni widzimy cudze wspomnienia. Bettina Bereś również zaczerpnęła je od kogoś innego. Przedmioty z jej obrazów przywołują opowiadane po wielokroć historie rodzinne, przekazywane od pokoleń z ust do ust. Kobieta – kobiecie, matka – córce, w skrzyni posagowej przekłada bieliznę domową gałązkami lawendy i opowieściami. Te dzieje, ta przeszłość, to właśnie jest wiano, które wynosi się z domu. Przetwory ze Spiżarni dawno zjedzone, z toaletki nikt już nie korzysta. Zostały opowieści, których powidoki można znaleźć na obrazach. Wspomnienia wspomnień, echo echa, tło tła, podawane z ust do ust i z oczu do oczu. Gdzieś w sztafecie pojawia się ta niesamowita siła sztuki, która sprawia, że w lot odczytujemy opowieść, nie znając jej treści.

Przedmioty trwają poza czasem, wyniesienie do rangi sztuki utrwala je lepiej niż werniks płótna. Materialność obrazów Bettiny Bereś kontrastuje z Manifestacjami Jerzego Beresia i Działaniami efemerycznymi Marii Pinińskiej-Bereś. Dyskusja o pamięci rozpoczyna się wciąż na nowo. Z codzienności Bettina Bereś wybiera ramiączko od stanika wyłaniające się z kosza na śmieci i ból głowy. Na obrazie dwa wiadra wchodzą ze sobą w twórczy dialog tak naturalnie, jakby właśnie do tego miały służyć. Ten moment minął, przeznaczeniem przedmiotów jest przesuwanie, używanie, zmiana. Co ze zużytymi? „Ukrywamy” – dopowiada artystka na jednym z płócien.

Stanik ukrywamy, za to obrus pokazujemy. Obrus oznacza odświętność, pozwala nadzwyczajnie przeżywać to, co zwyczajne. Haftując nakrycia dla kobiet ze swojej rodziny, Bettina Bereś zaprasza je na spotkanie wyjątkowe, bo świąteczne. The Dinner Party nie dla wielkich, odległych poprzedniczek, lecz dla własnych przodkiń. Zwykłe czynności domowe już się doczekały uznania i docenienia, teraz widzimy podniesienie rangi prywatnych poprzedniczek, szpaleru kobiet, które były tu przed nami. Każda z nich zajmuje swoje własne, szczególne miejsce przy obrusie rozciągniętym w poprzek czasu.

„Szmatki” – tak Bettina Bereś mówi o swojej twórczości wykorzystującej tekstylia. Igra z ludowym powinowactwem makatek. Najprostszy ścieg za igłą składa się na litery kojarzące się z grzeczną, posłuszną uczennicą szkoły podstawowej. Szmatki, płócienka, serwetki, a na nich manifesty godne innych tkanin – sztandarów i chorągwi. Gotuję obiady wciśnięte pod koronkę, Twórczość zaczyna się po pięćdziesiątce, Myślę o mojej matce. Bielizna domowa miała przede wszystkim osłaniać i chronić. Tu jest odwrotnie: dekoracyjna tkanina przybiera formę otwartego, odważnego wyznania. Pieszczotliwa nazwa i pełna prostoty forma nie odbiera tym manifestom znaczenia, a dodaje czułości.

Okno, nawet przysłonięte kwiatem i otoczone przytulną tapetą, zawsze wychodzi na świat. Z jednego miejsca możemy zobaczyć zarówno to, co prywatne, jak i to, co publiczne. Bettina Bereś wychodzi od tego, co domowe i prowadzi odbiorczynie i odbiorców w kierunku tego, co uniwersalne. To sztuka pozwala nam patrzeć cudzymi oczami, wyglądać przez cudze okno. Wbrew deklaracji artystki, za to zgodnie z przekazem jej płócien i „szmatek”.