Aktualności kronika Kamil Kuitkowski

Z mojego okna widać wszystkie Żabki, wystawa w galerii Jak zapomnieć

Miejsce: Galeria Jak zapomnieć
Czas: 22.04 – 4.06.2022
Kurator: Kamil Kuitkowski
Artystki i artyści: Przemek Branas, Jan Baszak, Karolina Jarzębak,
Karolina Konopka, Paweł Marcinek, Mateusz Sarzyński, Joanna Sitarz

Widok wystawy, Z mojego okna widać wszystkie Żabki, Galeria Jak zapomnieć, fot. Michał Maliński

Gdy w 1967 roku Marek Arens ustami Daniela Olbrychskiego wypowiedział w filmie Jowita Janusza Morgersterna zdanie: „z mojego okna widać wszystkie kopce”, to jeszcze wtedy były one ramą, w jakiej można było opisać i wziąć w symboliczne posiadanie całą tkankę miejską Krakowa. Choć to niemożliwe, by widzieć je wszystkie na raz, tym zdaniem buduje swój status. W 2022 nikt już nie myśli o kopcach jako totemach tworzących charakter miasta. Lepiej widzieć z okna wszystkie „Żabki” (choć jest to tak samo niemożliwe jak widzenie na raz wszystkich kopców, to są w Krakowie miejsca, z których widać kilka „Żabek” na raz). Z zielonymi neonami i sączącym się z wnętrza ciepłym światłem, otwarte 7 dni w tygodniu, niektóre całą dobę. W mieście, które zamiera z powodu pandemii, a gdy jej nie ma, coraz częściej staje się swoją własną makietą, lunaparkiem, uhotelowionym placem zabaw dla turystów, one są wciąż żywe. Czasem pozostają już tylko one. Jedna jest już w pełni zautomatyzowana. Nie ma w niej pracowników, potrzebuje jedynie klientów.

W Z mojego okna widać wszystkie Żabki chcemy sprawdzić, jak można opowiedzieć o współczesnym mieście w sensie ogólnym i nie wprost. Wobec kryzysu ekologicznego, obecnej sytuacji politycznej i ekonomicznej, należy zadać sobie pytanie o rolę, funkcję i przyszłość miast oraz relacji człowiek-miasto. Dystopia już dzieje się na naszych oczach. Ma kształt rozlewających się przedmieść z wymierającymi centrami zapełnionymi nie żywą ludzką tkanką, lecz mieszkaniami przeznaczonymi pod krótkoterminowy wynajem oraz „dark shopami” i „dark restauracjami” dostarczającymi produkty spożywcze i jedzenie wprost pod drzwi mieszkań, których mieszkańcy ze swoich wielofunkcyjnych legowisk – ponoć najważniejszego mebla nadchodzących lat – pracują i prowadzą życie towarzyskie on-line.

Z mojego okna widać wszystkie Żabki to też opowieść o matni późnego kapitalizmu i świata, w którym jest już tylko sklep na rogu i własny pokój. Publiczne i prywatne, połączone ze sobą w jeden organizm, nieustannie wymieniający płyny ustrojowe. To, co na zewnątrz jest pozornie bezpieczne, znane i stymulujące duchologiczne wspomnienia, które jednak trochę przerażają. Natomiast to, co wewnętrzne – miejsce ucieczki i samoizolacji – pod pozorem bezpieczeństwa oferuje niezidentyfikowany lęk, podskórny niepokój. Można już tylko krążyć między jednym a drugim. Dom – sklep – dom – sklep. Do momentu, gdy cały system runie, a miasta ostatecznie wymrą. Pozostaną „zaludnione” zautomatyzowanymi sklepami „Żabka”. Na które i tak już nikt nie będzie patrzył z okna.