Zapiski jesieniarza
Miejscem spotkań młodych artystów stała się sień. Nikt ich nie zaprosił na salony, ale i nie zostali wyproszeni z sieni… Utknęli tu na dobre. Początkowo traktowani z przymrużeniem oka, z czasem zaczęli budzić skrajne emocje krytyki i publiczności. Tego malarstwa nie dało się porównać z niczym, co można było zobaczyć do tej pory. Rzeźbiarski ideał został odczytany w sposób na wskroś nowatorski. Instalacje bez oglądania się za siebie w bezczelny sposób popchnęły tego rodzaju twórczość artystyczną w najdziksze rewiry. W sieni sieniarze zaczęli też wystawiać swe prace. Szczęśliwi, którzy na własne oczy zobaczyć mogli ich dokonania.
Przebywanie w sieni dostarcza przeżyć jedynych w swoim rodzaju. Przejściowy charakter lokalu nie sprzyja stabilności i stabilizacji. Jedne drzwi otwierają się na świat, za drugimi toczy się życie rodzinne. Hołubieni w sieni, za jej drzwiami (jednymi i drugimi) sieniarze stają się dziwnie nieporadni. W swej sztuce usiłują sforsować inne drzwi. „Są rzeczy znane i są rzeczy nieznane, między nimi są drzwi”1 – notował William Blake. Chcą przedrzeć się na drugą stronę. „Break on through to the other side”2 – podśpiewują razem z Jimem Morrisonem.
W sieni panuje sienna atmosfera. Tylko czasami doskwiera głód. Co wtedy? Sieniara spożywa, a sieniarz je.
My, widzowie, też wyciągamy kanapki i wychodzimy. Pożegnanie sieni.