Nr 9 wiosna 2023 recenzje Piotr Majewski

WSZYSTKIE STRONY MALARSTWA
2. Biennale Malarstwa Lubelska Wiosna 2023

2. Biennale Malarstwa Lubelska Wiosna
Miejsce: Centrum Spotkania Kultur w Lublinie
Czas: 31.03 – 7.05.2023
Nagrody i wyróżnienia: Grand Prix Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego – Piotr Mlącki; Nagroda Prezydenta Miasta Lublin Europejskiej Stolicy Młodzieży – Michał Żądło;
Nagroda Marszałka Województwa Lubelskiego – Mikołaj Kowalski; Nagroda Dyrektora CSK – Teresa Legierska;
Wyróżnienia Honorowe – Gabriela Cygan, Samuel Kłoda, Małgorzata Pawlak, Julia Tymańska, Magdalena Zych
Jury: Kinga Nowak, Mariusz Drzewiński, Zbigniew Rogalski, Marcin Zawicki, Sławomir Toman

↑ Piotr Mlącki, Bramy Nieba, 2022, olej na płótnie, 150 × 150 cm – Grand Prix Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Czy Lubelska Wiosna ustanowi przeciwwagę dla renomowanej Bielskiej Jesieni i sprawi, że co dwa lata w sprawach malarstwa uwaga będzie skierowana na Lublin? Wiele wskazuje na to, że tak może się stać. Przynajmniej w przypadku generacji młodych malarek i malarzy.

Wszystko dzięki pokonkursowej wystawie drugiej edycji Biennale Malarstwa Lubelska Wiosna, którą bez specjalnego rozgłosu otwarto w kameralnych salach wystawowych Centrum Spotkania Kultur w Lublinie. Impreza została skierowana do artystów młodego pokolenia (do 35. roku życia), a spośród ponad 250 zgłoszeń Jury wyłoniło 27 szczęśliwców, których prace trafiły na ekspozycję.

Biennale zrealizowano według koncepcji dwóch lubelskich malarzy, Sławomira Tomana, pomysłodawcy przedsięwzięcia, i Mariusza Drzewińskiego (pełniącego również funkcję wicedyrektora do spraw programowych w Centrum Spotkania Kultur). Do organizatorów dołączyła trójka innych artystów: Kinga Nowak, Zbigniew Rogalski i Marcin Zawicki. W tym składzie Jury przyznało cztery nagrody finansowe oraz pięć wyróżnień honorowych.

Wystawa przyniosła niezwykle mozaikowy obraz współczesnego malarstwa. Można go porównać do kolażu gatunków, gdyż obfitowała w liczne formuły i odmiany stylistyczne, bez wyraźnie wybijającej się dominanty. Czy na podstawie tej różnorodnej prezentacji można jasno odpowiedzieć na pytanie: jakie jest dziś malarstwo młodych twórców i dokąd ono zmierza? Czy kojarzące się ze znakiem ruchów autonomistycznych logo imprezy – motyw wzniesionej pięści ściskającej pędzel – miałoby sugerować, że Biennale chce forsować model „malarstwa walczącego”?

Malarstwo wciąż się odmładza, aktualizuje i uwspółcześnia. Jackson Pollock był przekonany, że każdy czas znajduje swoją własną technikę, swoje własne środki wyrazu. Sam odnalazł je dla jego epoki: rozkwitającego kapitalizmu i wyścigu zbrojeń. A jakiej reakcji malarzy można spodziewać się dzisiaj, w dobie transformacji klimatycznej i odradzającego się imperializmu?

Cyfrowe inspiracje – znak naszych czasów – najbardziej widać w obrazach Łukasza Ławrynowicza. Tutaj do głosu dochodzi estetyka grafiki komputerowej, płótna kojarzą się z widokiem ekranu komputerowego z błędem, z którego przebijają się jakieś niemożliwe do rozpoznania wizerunki, sceny tłumu czy opakowania cukierków M&Ms. Co ciekawe, w estetyce uproszczonej grafiki komputerowej pojawia się jedyne na wystawie [sic!] nawiązanie do wojny w Ukrainie. Czy to efekt wyparcia, czy jeszcze jest za wcześnie, aby oczekiwać w sztuce młodych artystów odpowiedzi na dramat wojny? W każdym razie Ana Vostuchovaite odnosi się do tego tematu w obrazach o wymownych tytułach Wiosna 22Ziemia Buczy. W pierwszym z nich widzimy martwego, rozciągniętego na ziemi żołnierza z rozbitą głową, z której tryska krew. W drugim pojawia się rodzaj katafalku z wizerunkami ofiar. Wiszący obok okrągły ceramiczny obiekt ubrany w pończochę z dziurą pośrodku, przez którą patrzy oko, może kojarzyć się z przemocą wojenną dokonywaną na kobietach.

Lubelska Wiosna daje podstawę, aby wyróżnić pewne charakterystyczne typy obrazowania, którym hołdują dziś młodzi malarze. Pierwszy z nich określa chyba najbardziej klasyczne podejście do obrazu rozumianego jako „okno otwarte na świat przedstawiony”, oczywiście w uwspółcześnionej wersji. Na wystawie pojawiło się sporo przykładów malarstwa przedstawiającego, dla którego podstawową inspiracją jest fenomen widzenia, co więcej – ten właśnie kierunek poszukiwań zebrał najwięcej nagród.

Mikołaj Kowalski – Nagroda Marszałka Województwa Lubelskiego

W swych fotorealistycznych obrazach ukazujących młode kobiety i pejzaż Michał Prażmo celebruje zatrzymane w kadrze barwy, cienie i światła, a zarazem prowadzi rodzaj kontemplacyjnej obserwacji różnych wymiarów życia: banalnej chwili, natury, mistycznego uniesienia, tajemnicy wszechświata… Inni malarze przyglądają się rzeczom z bliska. Gabriela Cygan maluje powiększone obiekty o niejednorodnym charakterze (No Title Landscape, Water, The Eye). Jednak te obrazy zestawione razem robią wrażenie spójnego cyklu, a to za sprawą zgaszonych kolorów i misternie oddanego detalu. Widzenie „mikroskopowe” proponuje Mikołaj Kowalski (laureat nagrody Marszałka Województwa Lubelskiego). W obrazach lubelskiego malarza pojawiają się bezforemne fragmenty materii w silnym powiększeniu, tyle że ukazane nieostro, w rozmyciu przypominającym zarazem i Fangora, i Richtera. Małgorzata Pawlak z kolei z pasją rejestruje widzenie „noktowizyjne”. W srebrnej poświacie ukazuje drobne fragmenty świata: choinkę w doniczce czy krzew pomidora. Motywy te, choć banalne, są ciekawie zobaczone, zaskakują w swej oczywistej prostocie, a jednocześnie oddają aurę jakiegoś bytu paralelnego. Jeszcze inaczej w formule malarskiego voyeuryzmu odnajduje się Michała Żądło (nagroda Prezydenta Miasta Lublin Europejskiej Stolicy Młodzieży). W jego portretach – ujętych z półprofilu na neutralnym, ciemnym tle – jest i surowość gotyku, i naturalizm Caravaggia, i fantazyjność Balthusa. To rodzaj realizmu magicznego, w którym wybrzmiewają nawiązania do dawnych mistrzów. Teresa Legierska (laureatka Nagrody Dyrektora CSK) operuje kontrapunktem: wyostrzone pejzaże morskie niuansuje ukazanymi w cieniu dziećmi na kamienistym brzegu.

Młodzi malarze przyglądają się więc rzeczywistości z różnych punktów widzenia, ale trudno powiedzieć, czy te spojrzenia coś łączy. Widać raczej autonomicznie rozwijane ścieżki dociekań i indywidualne sposoby „przyszpilania” tego czy innego fragmentu rzeczywistości w przestrzeni obrazu.

Ten zatomizowany świat współczesnego malarstwa jeszcze bardziej dochodzi do głosu w drugim typie obrazowania, który można odnaleźć na Lubelskiej Wiośnie. Tworzą go fantasmagoryczne wizje z elementami neoekspresjonistycznego pastiszu, w których zresztą pobrzmiewa wiele innych stylistyk, często przemieszanych w obrębie jednego płótna: od realizmu, poprzez quasi-surrealizm, po abstrakcję. W istocie ten bardzo eklektyczny język malarski został na Biennale zaprezentowany najszerzej. Czasem wyróżnia go imaginacyjna swoboda i uwolniona ekspresja, ale nie jest to regułą. W tej grupie uplasował się laureat Grand Prix – Piotr Mlącki, który zaproponował zestaw obrazów o dziwnej ikonografii nasiąkniętej czymś w rodzaju narracyjnego suspensu. Na przykład w obrazie Patrzę w przyszłość widzimy czaszkę zwróconą w stronę płomienia buchającego z dłoni. Szkielety pojawiają się też na kolejnych dwóch obrazach o anegdotycznych tytułach: OświecenieBramy nieba. Na następnym obrazie widzimy żmijowisko. Całość jawi się niczym memento mori i rzeczywiście propozycja ta wyróżnia się na tle innych prac za sprawą rozwijanej ilustracyjnie apokaliptycznej narracji.

Samuel Kłoda, Ogród rozmaitości, 2022, olej na płótnie, 200 × 180 cm  – Wyróżnienie Honorowe

W innych przykładach odnaleźć można pewne echa minionych stylistyk. Samuel Kłoda pokazał pięć sporych rozmiarów płócien o intensywnej, wręcz gwałtownej kolorystyce, przywodzących na myśl manierę „nowych dzikich”. W obrazach Laury Gutowskiej również dominuje żywa kolorystyka. Ale to prawdziwa celebracja malarskiej płaszczyzny. Szeroko, z rozmachem malowane płótna kojarzą się z barwną feerią fowistów czy egzotycznymi płótnami Gauguina. W warstwie tematu autorka z upodobaniem – jak sama podkreśla – „romansuje z mitologią”, czego dowodem są podjęte przez nią wątki i tytuły obrazów: Akteon, Argus, Ikar.

Laura Gutowska, widok wystawy, 2. Biennale Malarstwa Lubelska Wiosna, Centrum Spotkania Kultur w Lublinie, fot. Dorota Dee Bielak

Wielce intrygujące są z kolei obrazy Joanny Tochman. Autorka rozwinęła oryginalny styl. Punktem wyjścia jest fragment piaszczystego w kolorycie pejzażu, w którym pojawiają się oczka wodne o błękitnej toni. Na dwóch innych obrazach są to nieregularne akweny, jeden czerwony, drugi granatowy, których brzeg porastają stylizowane „krwawiące” lub „łzawiące” krzewy. Obrazy są oszczędne, ale harmonijnie zakomponowane; delikatna malarska materia tworzy wrażenie rzeźby terenu z ciekawie oddaną przestrzenią i światłem.

W obrazach Anny Tajak również pojawia się bezludny pejzaż, tyle że jest rozplanowany szeroko i z dystansu, dzięki czemu autorka zbliża się do abstrakcji. To kontemplacyjne i stylistycznie jednorodne płótna, w których malarka lirycznie zapisuje przemijające chwile. Na Biennale nie ma wielu przykładów abstrakcji. Zaledwie pojedyncze rozwiązania sytuują się raczej na pograniczach abstrakcji i figuracji. Oszczędne formy abstrakcyjne, ale o silnym potencjale ekspresyjnym, pojawiają się na przykład w obrazach Jana Alberta Cieślaka, dobrze współgrając z „ciężką” tematyką obrazów: Śmierć przez powieszenie, Wujek się utopił, Ukrzyżowany. Z kolei obrazy Radima Korosa na pierwszy rzut oka mogą kojarzyć się ze spontanicznym bazgraniem Basquiata, ale z opisu widz dowiaduje się, że forma danej pracy została zainspirowana „komputerową, losową transformacją fotografii tego obrazu”, czyli do jego powstania została zaangażowana sztuczna inteligencja, a niejako na dowód tego w bok krosna wpięty został pendrive.

W rozbudowanej instalacji Julii Tymańskiej dochodzi z kolei do głosu estetyka popu i street-artu. W pracach absolwentki ASP w Gdańsku można zobaczyć Myszkę Miki w „brudnych” barwach i niechlujne bazgroły graffiti, ale obok obrazów znalazły się też obiekty przestrzenne – fastfoodowy hamburger i rzucona na ziemię skórka od banana. Same obrazy przyjmują postać hybrydyczną, gdyż z płócien wystają tu i ówdzie motywy trójwymiarowe.

Trzeci kierunek poszukiwań jest związany właśnie z postrzeganiem obrazu jako obiektu materialnego o niestereotypowo potraktowanych cechach fizyczno-wizualnych. Ten typ obrazowania z pewnością nie dominuje na tegorocznym Biennale, ale trudno go nie zauważyć, skoro dwa lata temu Grand Prix powędrowało do Szymona Popielca, właśnie za pracę intermedialną – z pogranicza malarstwa i instalacji. Twórcy tego nurtu eksperymentują z kształtem podobrazia, zwykle też wprowadzają rzeczywisty trzeci wymiar, nadając obiektom charakter reliefowo-przestrzenny. Tworzywem mogą być różnego rodzaju „przedmioty gotowe”, które uzupełniają albo zastępują tradycyjne środki malarskiego warsztatu – farbę i płótno. Ten nurt reprezentuje na Biennale w zasadzie troje artystów. Katarzyna Jakubowska pokazała paramalarskie obiekty przestrzenne, w których nie zawsze pojawia się farba. W niektórych z nich tworzywem jest tkanina, którą na przykład jest owinięta rama pustego obrazu, formując w jednym miejscu zgrubienie – rodzaj kokonu. Gdzie indziej pojawia się pocięte płótno (trochę jak u Fontany); w kolejnym obiekcie pasy tkaniny rozchodzą się promieniście z asymetrycznie umieszczonego otworu. Z kolei Damian Ciszek wykonuje obrazy wydrapywane na podłożu przygotowanym z makulatury naklejonej na płótno. W końcu, niemal monochromatyczne, wyblakłe w kolorystyce obrazy Alicji Rybkowskiej składają się na rodzaj konceptualnej instalacji. Na górnej krawędzi jednego z obrazów znajdziemy jakieś obiekty, a ze ściany wystają półeczki, na których autorka umieściła szkicownik i starannie złożone w kostkę płótno malarskie. Tutaj nie tyle chodzi o malowanie obrazów, ile raczej o działanie z obrazami w przestrzeni.

Widok wystawy, 2. Biennale Malarstwa Lubelska Wiosna, Centrum Spotkania Kultur w Lublinie, fot. Dorota Dee Bielak

Najmocniejszą stroną Lubelskiej Wiosny okazuje się jej przeglądowe i przekrojowe spojrzenie na aktualnie rozwijane ścieżki poszukiwań malarskich młodego pokolenia. Z wystawy nie wyniesiemy wrażenia, że malarstwo dziś o cokolwiek walczy i chce zmieniać świat, co najwyżej uczy wrażliwości na odmienność i szacunku dla inności. Póki co „walczące” logo Biennale niesie więc przesłanie życzeniowe. Młodzi malarze eksperymentują z formą, ale również chcą przedstawiać codzienność i rzeczywistość w innowacyjny sposób. Takie jest prawo młodej generacji. To dobrze, że już po raz drugi malarki i malarze tego wschodzącego pokolenia mają okazję zabrać głos w ramach nowego forum manifestowania dążeń i konfrontowania postaw, jakim jest Lubelska Wiosna.

Piotr Majewski

Piotr Majewski

Historyk sztuki, pracuje w Instytucie Nauk o Kulturze Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Zajmuje się kulturą artystyczną XX i XXI wieku, problematyką migracji artystycznych oraz historią i teorią krytyki sztuki. Autor monografii: Malarstwo materii w Polsce jako formuła „nowoczesności” (Lublin 2006), La Vague polonaise. Migracje artystów i wędrówki dzieł sztuki nad Sekwanę w czasach żelaznej kurtyny (Lublin 2020).