Aktualności kronika Katarzyna Nalezińska

Without lashes – dokumentacja wystawy Olgi Holzschuh, Niny Paszkowski i Justyny Smoleń

Artystki: Olga Holzschuh, Nina Paszkowski, Justyna Smoleń
Czas: 13–20.06.2021
Cracow Art Week KRAKERS 2021

↑ Justyna Smoleń

Bez rzęs

Żywotność ludzkich rzęs wynosi mniej niż pół roku. Fortyfikacja naszego oka jest więc w ciągłej budowie i odbudowie; w przeciwieństwie do zębów – nie dana raz na całe życie; w przeciwieństwie do włosów na głowie – raczej stałej długości. Ten system obronny, delikatny, nie sprosta wszystkiemu – złapie pył, jest natomiast bezsilny wobec skalpela – odpowie jedynie na dobrze znane (i oswojone) zagrożenie. Co by się jednak stało, gdyby Gregor Samsa, wstając rano z łóżka, zobaczył w lustrze nie robaka, a twarz pozbawioną rzęs?

Ta fantazja, alternatywna wersja opowiadania Kafki, daje możliwość metaforycznego ujęcia historii wirusa, która rozpoczęła się pod koniec 2019 roku. Przemiana, słowo-klucz, może zostać tu użyte w mikroskali, bo pomimo globalności zjawiska, modyfikacji uległy przede wszystkim zwyczajne gesty i relacje: nie jest już beztroskie wyjście do sklepu, podanie ręki na ulicy, odebranie paczki od kuriera. Natomiast właśnie globalność zjawiska, jego powszechność, totalność nasuwają myśl o liminalnej, czyli centralnej części rytuału opisanej przez antropologa Victora Turnera. Ma się ona charakteryzować zawieszeniem – odrzuceniem starego, żeby móc przygotować się na przyjście nowego. Jednym z czynników przygotowujących do przemiany ma być izolacja. Przymusowe kwarantanny i obostrzenia niejako wywołały liminalność, której konsekwencje jeszcze nie są znane. Przyszłość, to więc w myśl rozróżnienia Derridy, nie futur, czyli coś co można zaplanować, a l’avenir, na którą nie da się przygotować – powtarzając za Olgą Tokarczuk – czarny łabędź.

Liminalność właśnie jest punktem wyjścia do wystawy trzech artystek: Niny Paszkowski, Olgi Holzschuh i Justyny Smoleń, które korzystając ze swoich praktyk artystycznych tworzą scenografię aktu zmiany.

Monumentalna wycinanka Niny Paszkowski wizualnie przywołuje podwodną florę i faunę, która dostosowuje swoje ruchy do rytmu przepływającej wody, tworząc jednocześnie zamknięty obieg energii – formę, która sama siebie pożera – odnawia się i przeobraża. Zostawiona sama sobie, monstrualna, przepoczwarza się w swoim intymnym rytuale. Żywioł wody został okiełznany przez formę ludowej wycinanki, jakby zakonserwowany krochmalem, a paradoks tego zestawienia widoczny jest w sposobie prezentacji pracy: pomiędzy ścianą a papierem istnieją szczeliny, płaszczyzny nie przystają do siebie, okiełznane monstrum buntuje się widmowo, przywołując dzikie życie.

Olga Holzschuh przywołuje swój ostatni projekt o znaczącym tytule Things are insecure, but solid. Tworzywem pokazywanych prac są jednak materiały, które powszechnie nie kojarzą się z wytrzymałością: mydło, aluminium, ludzkie rzęsy. Przewrotność tytułu wskazuje raczej na czułość wobec delikatnej materii oraz wiarę w ich potencjalność – tak jak pojedynczy włos, który ma zaskakującą wytrzymałość mechaniczną. Intymność prac wydaje się także reakcją na ograniczenie fizycznych spotkań w czasie pandemii, których alternatywą są spotkania w Internecie, dające wrażenie obecności. Cudowna nowoczesna technologia ma swoje mankamenty, a jednym z nich jest sytuacja, kiedy rozmówcy widocznemu na ekranie laptopa czy smartfonu wypadnie rzęsa, która osadzi się na policzku. Nie da się przyłożyć opuszka palca do policzka i przyjrzeć się martwej rzęsie.

Justyna Smoleń w swojej praktyce posługuje się porcelaną. Seria powstałych wcześniej bibelotów na pierwszy rzut oka wydaje się wycinkiem ekspozycji muzealnej. Dopiero po chwili dostrzega się hybrydalność porcelanowych tworów – surrealistycznych, zdekapitowanych, o podmienionych głowach lub kończynach, łączących tkanki ludzkie, zwierzęce czy roślinne. Strategia wykorzystania porcelanowych destruktów modyfikuje się w prezentowanym na wystawie totemie – to nie tylko znaczna zmiana skali, ale też – a może przede wszystkim – krok w stronę ludowej dekoracyjności. Nasuwa się tu skojarzenie z wtórnym użyciem odpadów ceramicznych z fabryk do dekoracji obiektów w przestrzeni publicznej. Dla przykładu: na terenie Małopolski często spotkać można betonowe donice okraszone wyrobami z Kamionki w Łysej Górze. Ta ekonomia, recykling materiału, wzbogacona zostaje o funkcję magiczną. Przedmioty, które wypełniają przestrzeń domową, kurząc się na półkach, stają się mimowolnymi obserwatorami i towarzyszami przymusowej izolacji, która – w myśl rytuału – jest niezbędnym elementem przeobrażenia.

Półtorej roku nowej rzeczywistości, pozornie, patrząc z dystansu, niewiele zmieniło – wirus nie zostawia po sobie scenografii jak po pożodze, ludzkość nie zmieniła się w robaki, a raczej właśnie, utraciła rzęsy – elementarne, choć niedoceniane, niezauważalne poczucie bezpieczeństwa. Stan zawieszenia ma swoją potencjalność; tak jak opadła martwa rzęsa na policzku – może być pretekstem do życzenia.