W poszukiwaniu dziedzictwa. Co dalej? Islandzki punkt widzenia / In search of heritage. Where to go from here, an Icelandic approach
I grew up in Iceland where visual art is a realatively young profession and doesn‘t built on a long tradition or heritage in art but has established and become more international in the past 20 – 30 years. My background as a printmaker influences the way I work and I use methods that suit the topic each time, painting, drawing, prints, small sculpture etc. In my artist practice I seek inspiration in nature through landscape in various places. Printmaking affects the way I work, I get inspired by methods but also through books and looking at work by other artists. Printmaking has become more popular lately in Iceland as elsewhere but with limited access to professional printmaking in Iceland how will that affect the heritage included?
It all began..
I studied printmaking at the Icelandic College of Art and Crafts 1987 – 1991. Back then printmaking had had it’s blooming days and there were artists, mainly women printmakers that inspired me and my work. I fell for the drawing aspect of printmaking. When I think of it I was mainly impressed by fellow students at the printmakers department and had a feeling they were doing everything right, the work was all over the place, big scale, hands on woodcuts and etchings that were dark and vast. My first exhibition in 1996 was woodcuts on Japanese paper inspired by folk art and a hint of altar pieces.
Inspiration
I wasn’t particularly interested in art history back then but something really clicked learning about the abstract expressionists in the US: Rothko, Robert Rauschenberg, Helen Frankenthaler, Williem de Kooning and their way of painting, using the studio in various ways and doing big scale work. Simultanuasly at the printmaking department I was introduced to and inspired by spanish contemporary artist, Antonio Tabiès, etchings by Goya and our graduation trip was to Spain, Madrid and Barcelona. It was the first time that I saw original art that we had studied in a museum and it was a life changer.
Visual Art a young profession in Iceland
At that time the Icelandic art scene was growing. New Art Galleries opened and I realized that there was a way to make a living working as an artist. I just didn‘t know how I was going to do it. Visual art is a realitively young profession in Iceland, the first artists (mainly painters that studied in Scandinavia) had exhibitions in the 1920‘s. Kjarvalsstadir named after our most important artist opened 1977, Reykjavik Art Museum opened in Hafnarhúsið in the year 2000 when Reykjavik was the Cultural City of Europe. Growing up in Reykjavík in the 70’s, I went with my parents to every exhibition. That‘s what people did back then. When my career took off I started working with a gallery in Reykjavik but also tried to show as much as I could in various places.
The effect of a Masterpiece
It wasn’t until much later that I realized the effect a great piece of art work can have, a painting you admire in a book or someone talks about can give you the chills when you see it installed in a museum or a gallery. I also came to realize that being an artist you are always rediscovering your legacy and different art grasps you. Now a big part of my artist practice is going abroad to see art exhibitions, visit galleries, look at the internet for the newest exhibition. I’m a keen book collector and search for all kind of books for inspiration. Going to new places, especially art residencies and explore landscape, history, color of those places has become a routine, an artist practice.
Wychowałam się w Islandii, gdzie artysta plastyk to profesja stosunkowo młoda, niepoparta długoletnią tradycją czy artystycznym dziedzictwem; ma jednak ugruntowaną pozycję, a w ciągu ostatnich 20–30 lat otworzyła się na kontakty międzynarodowe. Moje wykształcenie jako graficzki oddziałuje na mój sposób pracy: za każdym razem stosuję metody odpowiadające danemu tematowi – czy chodzi o obraz, rysunek, grafikę czy małą formę rzeźbiarską itd. W mojej praktyce artystycznej szukam inspiracji w przyrodzie, w różnych odmianach pejzażu. Grafika warsztatowa wpływa na sposób, w jaki pracuję, inspirują mnie metody, ale także książki i obserwacja pracy innych artystów. Dyscyplina ta zyskała wielką popularność w Islandii, podobnie jak w innych krajach. Jednak – przy ograniczonym tutaj dostępie do profesjonalnej grafiki – jak wpłynie to na związane z nią dziedzictwo?
Zaczęło się od…
Studiowałam grafikę warsztatową w Islandzkiej Wyższej Szkole Sztuki i Rzemiosła w latach 1987–1991. Był to czas rozkwitu tej dyscypliny. Niektórzy artyści, głównie kobiety, inspirowali mnie samą i moją pracę w szczególny sposób. Pokochałam rysunkowy aspekt grafiki. Imponowali mi zwłaszcza koledzy i koleżanki ze studiów na moim wydziale. Wydawało mi się, że wszystko robią dobrze; w pracy szliśmy na żywioł, tworzyliśmy na dużych formatach, uczyliśmy się bezpośrednio przez praktykę, wykonując drzeworyty i akwaforty – wielkie i ciemne. Na moją pierwszą wystawę w roku 1996 złożyły się drzeworyty na papierze japońskim, inspirowane sztuką ludową i nawiązujące do nastaw ołtarzowych.
Inspiracja
Nie interesowała mnie wtedy szczególnie historia sztuki, ale coś naprawdę „kliknęło”, kiedy zaczęliśmy uczyć się o abstrakcyjnych ekspresjonistach z USA: Marku Rothko, Robercie Rauschenbergu, Helen Frankenthaler, Willemie de Kooningu i ich metodach malowania, o różnych sposobach korzystania z pracowni i wykonywaniu prac w dużych formatach. W tym samym czasie na wydziale grafiki warsztatowej poznałam twórczość współczesnego artysty hiszpańskiego Antonia Tapièsa oraz akwaforty Goyi, i zainspirowałam się nimi, a po obronie dyplomu pojechaliśmy do Hiszpanii (do Madrytu i Barcelony). To tam po raz pierwszy oglądałam w muzeach dzieła, o których wcześniej się uczyliśmy, i to odmieniło moje życie.
Artysta plastyk – młoda profesja w Islandii
Islandzkie środowisko plastyczne przeżywało wtedy okres rozwoju. Otwierały się nowe galerie, a ja zrozumiałam, że ze sztuki można się utrzymać. Nie wiedziałam tylko, jak się za to zabrać. Plastyka to stosunkowa młoda profesja na islandzkim gruncie: pierwsze wystawy (głównie malarzy wykształconych w Skandynawii) organizowano tu w latach 20. XX wieku. Muzeum Kjarvalsstaðir, w Rejkiawiku, nazwane tak dla upamiętnienia naszego najważniejszego artysty, Jóhannesa S. Kjarvala, otwarto w roku 1977; Hafnarhúsið (inny oddział rejkiawickiego Muzeum Sztuki) – w roku 2000, kiedy Rejkiawik był Europejską Stolicą Kultury. Kiedy dorastałam w Rejkiawiku w latach 70., chodziliśmy z rodzicami na wszystkie wystawy – jak zresztą wszyscy w tamtym czasie. Na początku swojej kariery współpracowałam z galerią w Rejkiawiku, ale starałam się również wystawiać tyle prac, ile tylko mogłam w różnych innych miejscach.
Efekt arcydzieła
Dopiero znacznie później zrozumiałam, jak silnie może oddziaływać dzieło sztuki, które podziwialiśmy w albumie albo o którym ktoś nam opowiadał. Kiedy oglądamy je wystawione w muzeum albo galerii, bywa, że przechodzą nas dreszcze. Zrozumiałam też, że artysta wciąż na nowo odkrywa swoje dziedzictwo, porywają go coraz to inne dzieła. Dużą część mojej twórczej praktyki stanowią obecnie wyjazdy zagraniczne, oglądanie wystaw, odwiedzanie galerii, wyszukiwanie najnowszych wystaw w Internecie. Jestem zapaloną kolekcjonerką książek – książki wszelkiego rodzaju dostarczają mi inspiracji. Do mojej praktyki artystycznej na stałe weszły również podróże w nowe miejsca, zwłaszcza rezydencje artystyczne, eksploracja pejzażu, historii i kolorytu odwiedzanych miejsc.
Podróże, dzięki którym żyję
The journey that keeps me going
I went to California for my masters study in Painting, and got my MFA from Mills College in San Francisco 2001–3. It was great to stay in California for two years, the landscape was vast, the ocean and the skies as well. My paintings got smaller and darker in California and I started a new body of work, big scale landscape drawings on paper and started also working with other media, clay, plaster etc.
I met a lot of people who inspired me and made friends for life. It is a lesson in life to start a life in a new place, get to know people, culture, habits. And Masters program in Art is special, hard, very personal and can get you to know yourself in various ways.
What I found most rewarding was the conversation about my work and I realized I had never really had that before. The icelandic art scene is small and personal and it was very refreshing to get a fresh look from complete strangers who
just look at the work not the person that much.
They say that people from Islands tend to go abroad but they all come back. I kind of agree there. I like to travel, go abroad, seek new adventures but I also love to come home again. To me it is the journey that keeps me going.
Na studia magisterskie w dziedzinie malarstwa pojechałam do Kalifornii, dyplom obroniłam po nauce w Mills College w San Francisco w latach 2001–2003. Były to wspaniale spędzone dwa lata. Pejzaż, ocean i niebo rozpościerały się szeroko. W Kalifornii zaczęłam malować mniejsze obrazy, o ciemniejszej kolorystyce, rozpoczęłam też nowy cykl – wielkoformatowych, rysunkowych pejzaży, tworzyłam też prace w innych technikach: glinie, gipsie itp.
Poznałam wtedy wiele osób, które zainspirowały mnie i od tamtej pory są moimi przyjaciółmi. Ważną życiową lekcją było rozpoczęcie wszystkiego od nowa w nowym miejscu: poznawanie ludzi, ich kultury, zwyczajów. Sam program magisterski w dziedzinie sztuki jest specyficzny, trudny, bardzo osobisty i może na różne sposoby sprawić, że lepiej poznajemy samych siebie.
Najbardziej satysfakcjonujące były rozmowy o mojej pracy – zdałam sobie sprawę, że nigdy wcześniej ich nie doświadczyłam. Islandzkie środowisko artystyczne jest niewielkie, a tu niezwykle odświeżające było spojrzenie zupełnie nieznajomych osób, patrzących wyłącznie na dzieło, a nie na osobę.
O wyspiarzach mówi się, że często wyjeżdżają za granicę, ale zawsze wracają. W pewien sposób się z tym zgadzam. Lubię podróże, wyjazdy zagraniczne, poszukiwanie nowych przygód, ale zarazem kocham powroty do domu. Dzięki podróżom czuję, że żyję.
Grafika warsztatowa – element „poza kontrolą”
Moje doświadczenie w zakresie grafiki warsztatowej zawsze przekładało się na mój sposób pracy. Inspiruje mnie krajobraz i natura, szukam nieznanych miejsc, które mogę badać. W moich obrazach eksploruję różnymi metodami różne aspekty narracji, często patrząc na pejzaż jako tło opowieści. Z kolei w rysunkach i grafikach zwykle pozwalam materiałowi się prowadzić i odpuszczam kontrolę: to krajobraz sugeruje eksplorację danego miejsca. Moje rysunki są generalnie duże, często pracuję seriami na papierze lub na zwoju, na którym prostymi narzędziami tworzę obrazy miejsc.
W grafikach staram się zawrzeć element pozostający „poza kontrolą”. Pociąga mnie ręczny, niedoskonały druk i praca na kilku płytach, które łączę ze sobą, patrząc na ich strukturę, warstwy koloru i linie. Jest to proces żmudny, a rezultat na papierze może być różny. Pracuję seriami, ale bardzo rzadko w zamkniętych nakładach, choć nie jest to niemożliwe.
Myślę, że moja twórczość w ogóle nie byłaby postrzegana jako bardzo techniczna lub że w ogóle korzystam z jakiejkolwiek technologii – z drugiej strony fascynują mnie rzeczy, które technologia może osiągnąć i ciekawa jestem takich jej aspektów, które podniosłyby warsztatowy poziom mojej pracy.
Interesujące tradycyjne techniki graficzne i malarskie
Lubię oglądać tradycyjne grafiki i szukam prac artystów nieznanych od tej strony. Uważam, że sposób ich pracy można zrozumieć lepiej poprzez ich dzieła, i jest to bardzo interesujące. Ciekawi mnie, jak pracowali: czy pracowali nakładami, czy ktoś im pomagał, odbijał ich prace itp. Patrzę też jednak na znanych grafików o wysokich umiejętnościach warsztatowych. Fascynuje mnie współczesna grafika, która wykorzystuje wszystkie dostępne narzędzia do tworzenia ciekawych dzieł lub łączenia dyscyplin. W malarstwie przyglądam się różnym sposobom prezentacji sztuki oraz przedstawiania pejzażu, a także sztuce Zachodu i Wschodu.
Wspólnota grafików
Kiedy jestem w pracowni graficznej w Islandii, zwykle zajmuje mi trochę czasu, zanim wejdę na właściwy tor. Czasami pracują tam inni artyści, co może prowadzić do dyskusji i wyboru nowych ścieżek. W poszukiwaniu inspiracji oglądam w Internecie różnych grafików, przyglądam się metodom, których używają artyści, zanim sama zdecyduję się na konkretny gatunek. Biorę cały arkusz papieru, drę go do odpowiednich formatów, a potem wypełniam całą pracownię odbitkami i bardzo mnie to ekscytuje. Przy robieniu odbitek najczęściej korzystam z pomocy, ale głównie wtedy, gdy pracuję na dużym formacie lub muszę umieścić matryce we właściwym miejscu.
Chcę, żeby moja praca w pewien sposób dotykała przeszłości i myślę, że tradycyjne metody grafiki warsztatowej mogą mi w tym pomóc. Pracuję przeważnie seriami, małe rysunki prowadzą mnie do dużych. W moich grafikach skupiam się na etapie odbijania, wykorzystując jedną, dwie lub trzy matryce (płyty miedziane) z linearną akwafortą i badam je, łącząc lub nakładając warstwami, czasem też łączę ze sobą różne matryce barwne – wszystko to jest częścią moich badań.
Gdzie szukać dziedzictwa artystycznego?
Co oznaczają dla nas miejsca, jak do nich podchodzimy i co nas do nich przyciąga? Co w tym kontekście oznacza dom i jak zmienia się nasza perspektywa, gdy opuszczamy to miejsce, a następnie wracamy do niego? Jako plastyczka czuję przyciąganie do różnych miejsc z różnych powodów. Pejzaż, pamięć i opowieści łączą moje myśli z krajobrazem, który tworzę, ale który również inspiruje inne prace; obrazy, zwoje, prace na papierze, rysunki i pisanie. Być może jako artyści nieustannie poszukujemy miejsca w świecie, a tradycyjne malarstwo, grafika i sztuka współczesna dają nam narzędzia pomagające dopasować się i uzyskać nowy punkt widzenia. W naszym patrzeniu i myśleniu o miejscach ważnym czynnikiem jest czas. Obecnie, kiedy świat się zamknął, przychodzą mi na myśl „Nie-miejsca” – czy zmienia to naszą perspektywę? A co w niej oznacza dziedzictwo?
Soffía Sæmundsdóttir is an icelandic artist working in Iceland. The photographs in this article are of her work and travels around Iceland.
Soffía Sæmundsdóttir jest islandzką artystką pracującą w swoim kraju. Fotografie w tym artykule przedstawiają jej prace i podróże po Islandii.
Tekst został wygłoszony w ramach seminarium „Współczesne odnajdywanie dziedzictwa”, zorganizowanego w ramach projektu „Odnalezione. Piękno w czasie i przestrzeni”, zrealizowanego przez Akademię Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie we współpracy z partnerami z Islandii oraz Norwegii, w ramach Programu „Kultura” Działanie 2 „Poprawa dostępu do kultury i sztuki”, MF EOG 2014-2021.