Trzy po trzy. Eleonora Plutyńska w stołecznym Artonie
Relacje i wątki. Herstorie Eleonory Plutyńskiej
Miejsce: Galeria Arton, Warszawa
Czas: 27.07 – 27.08.2024
Kuratorka: Marika Kuźmicz
Prac jest zaledwie kilka. Eleonory Plutyńskiej, bohaterki wystawy monograficznej – dwie, w tym jedna tkanina.
Miała zostać malarką. W Krakowie kształci się na Wyższych Kursach dla Kobiet im. Adriana Baranieckiego, później, w Paryżu zostaje uczennicą Olgi Boznańskiej w Académie de la Grande Chaumière. Studia w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie zaczyna dopiero w 1923 roku. Zapisuje się na zajęcia pracowni ceramiki Karola Tichego i na Wydział Architektury Wnętrz prowadzony przez Wojciecha Jastrzębowskiego i Józefa Czajkowskiego. Jest najstarsza w grupie. Ma trzydzieści siedem lat. Wyróżnia się strojem. Lubi samodziały, len i prosty krój. Bursztyny i duże korale.
Wanda Telakowska, studentka malarstwa, a po wojnie inicjatorka powołania Instytutu Wzornictwa Przemysłowego w Warszawie, opisywała Plutyńską jako „wolną od nalotu mody zachodnioeuropejskiej”. Jej wygląd – wspominała – „kojarzył się z czymś pradawnym, szlachetnym, niemal prasłowiańskim”. Plutyńska ekscentrycznie nosiła się do końca życia. Podlaskie tkaczki, pracujące pod jej nadzorem, zapamiętały długie spódnice, pelerynę, a zimą kożuch przewiązany krajką.
Na wystawie w Galerii Arton, na dużym czarno-białym fotogramie, widzimy artystkę przy warsztacie tkackim. Wygląda zwyczajnie. Rama krosna, oparta o ścianę, stoi na korytarzu Szkoły Sztuk Pięknych. Plutyńska, zajęta pracą nad kilimem, siedzi na piramidzie ustawionych jedna na drugiej skrzynek z drewna. Siedzisko nie jest ani stabilne, ani wygodne. Kompozycja powstaje bez szkiców przygotowawczych, jak w warsztatach Bauhausu, wprost na krośnie, co nie było standardem na uczelni. Jak napisała Magdalena Stopa w niewielkiej publikacji towarzyszącej wystawie Eleonora Plutyńska. W poszukiwaniu zaginionych splotów, prezentowanej w Janowie k. Sokółki 2019 roku – poniechanie wstępnych szkiców stało się w szkole sensacją.
Talent i umiejętności Plutyńskiej doceniono szybko. Jeszcze jako studentka debiutuje kilimem Ludziki w Pawilonie Polskim na Międzynarodowej Wystawie Sztuki Dekoracyjnej w Paryżu w 1925 roku. Jako członkini „Ładu” bierze udział w wielu wystawach w Polsce i za granicą. Dyplom obroni dopiero w 1934 roku.
Siedem lat wcześniej zostaje asystentką farbiarstwa w Pracowni Tkaniny. W opracowaniu naturalnych barwników pomaga jej młodsza siostra, Wanda Szczepanowska, także studentka Szkoły Sztuk Pięknych i późniejsza kierowniczka farbiarni „Ładu”.
Po studiach współpracuje z Zakładem Etnologii Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie i Wileńskiego Towarzystwa Popierania Przemysłu Ludowego. Przemierza wsie Grodzieńszczyzny, Wileńszczyzny i Polesia. Dokumentuje tradycje lokalnego tkactwa. „Dążyłam do wsi – wyzna po latach – bo dusiłam się w atmosferze papierowego projektowania na kratkowanym papierze”.
W czasie researchu trafia na Podlasie. Na wystawie w Artonie dowiemy się, że Plutyńska zaangażowała się wówczas w „odrodzenie tkactwa ludowego w Sokółce i Janowie”, czego synonimem była tkanina dwuosnowowa, inaczej podwójna, o splocie prostym, płóciennym i dwuwarstwowej strukturze. Awers i rewers kilimu czy dywanu podwójnego różniły się kolorystycznie. Jako przędzy używano wełny barwionej ręcznie.
Na stronie Muzeum Etnograficznego w Warszawie https://etnomuzeum.eu/zbiory/tkanina-dwuosnowowa czytamy, że na Rusi tkanina podwójna znana była już w XI w. Do Skandynawii dotarła wiek później. W Anglii i południowej Europie praktykowaną ją powszechnie w XVIII w. W Prusach Wschodnich, podobnie. Wiek później trafiła pod strzechy. Gdy Plutyńska zapuszczała się na mokradła Polesia i piaski Podlasia, znały ją wiejskie tkaczki. Technikę tkaniny podwójnej praktykowano także w „Ładzie” od 1928 roku, jeszcze w czasie studiów Plutyńskiej na ASP.
Jak pisze Ewa Klekot w studium Kłopoty ze sztuką ludową. Gust, ideologia i nowoczesność, to „nie zanik techniki tkackiej, lecz estetyka wiejskiej wytwórczości skłaniała Plutyńską do podjęcia misji ratowania ludowej twórczości”. Zawstydzona „złym gustem” wiejskich tkaczek, naśladujących masową produkcję maszynową, chciała je odciąć od destrukcyjnego oddziaływania miasta, kultury piśmiennej i nowoczesności, w postaci radia. Wzory przywoziła sama. Jak wspomina dziś Ludgarda Sieńko, „trochę dziwowate”. Jeszcze przed wojną powstające pod jej okiem tkaniny podlaskie odbierano jako transfer wzorów obcych kulturowo, afgańskich czy kaukaskich.
W konsekwencji podwójnego wiązania miasta ze wsią i wsi z miastem, już na własnych zasadach – pisze Klekot – wiejskie tkaczki jako własne traktowały „tandetne” tkaniny wyrabiane na potrzeby lokalne, a jako „ludowe” – te, wytwarzane przy współudziale Plutyńskiej, dla odbiorców z miasta. Po wojnie, dzięki współpracy artystki z tym samym zespołem tkaczek, już w ramach Izby Tkactwa Dwuosnowowego w Janowie, „ludowe” dywany sokólskie, via Cepelia, trafiały do M-2 miejskiej inteligencji.
Pod kierunkiem Plutyńskiej „dwuosnówki” tkały kolejne roczniki powojennej ASP w Warszawie. Wśród najbardziej znanych – Magdalena Abakanowicz, Jolanta Owidzka czy Barbara Hulanicka. Uczennice uczennic tkają do dziś, jak Eliza Proszczuk, pochodząca z Podlasia wykładowczyni Pracowni Tkanin prof. Stanisława Andrzejewskiego na Wydziale Architektury Wnętrz ASP w Warszawie. Na jednej ze ścian galerii wisi zaprojektowana przez nią czerwono-biała tkanina podwójna Ślady siostrzeństwa, wykonana przez Karolinę Radulską i Ludgardę Sieńko z Janowskiej Izby Tkactwa.
Ślady odnalazłam w niewielkim wydawnictwie opracowanym przez Magdalenę Stopę. Zaprojektowana przez Eleonorę Plutyńską i wykonana przez anonimową tkaczkę podpisującą się jako „JJ”, tkanina dwuosnowowa Rycerze-las z 1949 roku, z kolekcji Centralnego Muzeum Włókiennictwa, jak mi się wydaje, posłużyła łódzkiej artystce za wzór ikonograficzny. W obu geometryczną kompozycję przedstawiającą las obwiedziono bordiurą. Na ciemnobrązowej tkaninie Plutyńska nad bordiurą umieściła fryz złożony z rycerzy na koniach. Wśród drzew (modrzew?) i kwiatów przechadzają się miniaturowe dziki. W Śladach siostrzeństwa faunę reprezentują jelenie, zające i lisy. Awifaunę – ptaki z gatunków trudnych do zidentyfikowania. Kwiaty zamieniają się w ciała stautopygicznych postaci kobiecych. Dwie szekspirowskie Tytanie w koronach zastąpiły rycerzy.
Siostrzeństwo więc realizuje się w reprodukcji i niewielkiej formalnej korekcie. Tło brunatne, zostało zastąpione przez symboliczny czerwony.
W Artonie mitologia kultury ludowej plecie się na ścianach w „dwuosnówce”, siostrzeństwo – w tytule pracy i genealogii, podbitej biografią współczesnej autorki. Autentyczna „dwuosnówka” z Podlasia, zamknięta w gablocie, jednobarwna, o regularnych, zgeometryzowanych pasach, niewiele ma wspólnego z abstrakcyjnym Zielonym mrokiem Plutyńskiej z 1965 roku, Zajączkami, haftowanym samodziałem siostry artystki, Wandy Szczepanowskiej, czy wiszącą obok wełnianą kompozycją kilimu anonimowej uczennicy bohaterki wystawy.
Rosnące zainteresowanie tkaniną, czego przykładem jest aktualna wystawa Unravel: The Power and Politics of Textiles in Art w londyńskiej Barbican Art Gallery, nie omija polskich galerii. Na gruncie polskim „zwrot tekstylny” zapowiadał Splendor tkaniny, pokazany w 2013 roku w warszawskiej Zachęcie (kurator Michał Jachuła).
O dziesięć lat późniejszy Wspólny splot: początki polskiej szkoły tkaniny w Artonie zapoczątkował – jak czytam na stronie Fundacji – badania nad historią tkaniny w warszawskiej ASP. Wystawy zaplanowane na 2024 rok miały „prezentować dokonania zapomnianych lub nierozpoznanych do tej pory przedstawicielek tego medium”.
Parafrazując słowa Ewy Klekot, wystawa Relacje i wątki. Herstorie Eleonory Plutyńskiej jest raczej egzemplifikacją historycznego kulturowego zawłaszczenia bezkrytycznie pielęgnowanego przez współczesną artystkę. Destylatem twórczości wielkiej postaci polskiej tkaniny artystycznej. Ani zapomnianej, ani nierozpoznanej, którą flagowe medium polityki kulturalnej PRL-u po 1989 roku zatrzymało z dala od mainstreamu.
Ewa Toniak
Historyczka sztuki, doktora nauk humanistycznych, akademiczka i kuratorka. Autorka książek: Olbrzymki. Kobiety i socrealizm, Śmierć bohatera i Prace rentowne. Polscy artyści między ekonomią a sztuką w okresie odwilży. Autorka i kuratorka wystaw m.in.: Alina Ślesińska (1926-1984), Trzy kobiety: Maria Pinińska-Bereś, Natalia Lach-Lachowicz, Ewa Partum, Wolny strzelec w „Zachęcie” Narodowej Galerii Sztuki i Moore and Auschwitz w Tate Britain oraz Natalia LL. Secretum et Tremor w CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie. Mieszka w Warszawie.