
„To nie jest kraj dla starych ludzi”
Art Basel w Bazylei – najważniejsze targi sztuki współczesnej – mogą być początkowo nieco onieśmielające swoją skalą i poziomem wystawiających się tam blue-chipowych galerii. Jednak doświadczenie takiego wydarzenia zmienia na zawsze spojrzenie na globalny rynek sztuki, nie ujmując ani trochę mniejszym inicjatywom. Dobrze jest uczyć się od najlepszych, zobaczyć, jak wyglądają stoiska mega galerii, stanąć oko w oko z pracą Picassa, którą możemy kupić, jeśli tylko dysponujemy odpowiednimi środkami. Sztuka, również ta z najwyższej półki, jest tu dostępna, a wielu pokazywanych na targach artystów i artystek też kiedyś marzyło, by stać się częścią tej wielkiej machiny. Co wcale nie oznacza, że jest to ścieżka jedynie słuszna.
W głównej sekcji targów wystawiają się najważniejsze galerie z całego świata prezentujące prace klasyków i najciekawsze nazwiska młodego pokolenia. Wśród polskich galerii stałymi wystawcami są Fundacja Galerii Foksal, w tym roku prezentująca m.in. dużych rozmiarów obraz Karola Palczaka. Malarskich prac absolwentów krakowskiej ASP nie zabrakło również na innych stoiskach, jak chociażby u Dawida Radziszewskiego, który pokazał imponujące skalą czteroelementowe płótno Krzysztofa Grzybacza przedstawiające nagromadzone książki i materiały biurowe. Również Esther Schipper Gallery pokazała dwie prace swoich ulubieńców – Karoliny Jabłońskiej i Tomka Kręcickiego, których reprezentuje od zeszłego roku.
Równolegle do targów głównych odbywają się wydarzenia, które przez długi czas prezentowały młodszą sztukę, wprowadzając tym samym świeże spojrzenie na to, co tak naprawdę dzieje się w alternatywnych obszarach artystycznych. Sytuacja ta, od kiedy również duże galerie chętnie przyjmują w swoje szeregi roczniki 90. i młodsze, uległa radykalnej zmianie. Targi Liste, czy June nadal wnoszą świeży powiew, jednak nie jest on już tak bardzo „inny” od reszty. Zwłaszcza Liste są w tym momencie równoważnym graczem. Tym bardziej cieszy mocna reprezentacja polskich galerii, jak chociażby świetna wystawa nowych prac Pawła Olszewskiego w Piktogramie.


Młode galerzystki – Kamila Falęcka i Marcelina Gorczyńska – zbudowały przeskalowany, drewniany stół nakryty powiewającym na wietrze obrusem, pod który zapraszały zwiedzających, przypominając dziecięce zabawy, w których zwykły mebel stawał się niezdobytą twierdzą. W pseudogalerii znalazły się obrazy Ant Łakomsk, Wiktorii Kieniksman, Pawła Zięby, fotografie Tomka Tofilskiego, prace kolektywu xphiles, Rudolfa Steinera, Mani Łukaszewskiej i Nadii Markiewicz, a na blacie ustawiona zostało rzeźba Piotra Kowalskiego. Drugą polską uczestniczką była Iza Tarasewicz, reprezentowana tutaj przez Gunia Nowik Gallery. Prace artystki, mieszkającej w podbiałostockiej wsi, pięknie wpisały się w wiejski klimat przestrzeni.
Poza targami jest wiele inicjatyw otwartych dla szerokiej publiczności, które mimo komercyjnego charakteru należałoby traktować w kategoriach wystawienniczych. To przede wszystkim Unlimited, czyli część targów Art Basel skupiona na wielkoformatowych realizacjach artystów i artystek reprezentowanych przez galerie wystawiające się w sekcji głównej. Wieloelementowe instalacje, filmy, performansy czy rzeźby przeznaczone swoim rozmiarem raczej do przestrzeni publicznych, skierowane są przede wszystkim do klientów instytucjonalnych, jednak niejednokrotnie trafiają również do poważnych kolekcji prywatnych. Zachwycała w tym roku spektakularna instalacja japońskiej artystki Chiharu Shiota czy performatywne rzeźby Anny Uddenberg. Nieco podobną inicjatywą, ale wnikającą mocniej w przestrzeń miasta i przeznaczoną dla lokalnej publiczności, jest Parcours, zachęcający do eksploracji Bazylei. W tym roku interwencje artystyczne skupione były wzdłuż Clara Strasse w bliskim sąsiedztwie Messe Platz, czyli głównego placu, wokół którego rozlokowane są przestrzenie targowe. Rozmach wielu z instalacji prezentowanych na Unlimited i Parcours pozwala wyobrazić sobie, jak inspirująco mogłoby wyglądać nasze otoczenie, gdyby część środków publicznych przeznaczana była na działania artystyczne w tkance miejskiej.
Jednym z ciekawszy przedsięwzięć w czasie targów Art Basel jest Basel Social Club. Tegoroczna edycja była już trzecią odsłoną tego alternatywnego projektu zrzeszającego galerie z całego świata. Prezentacje mają charakter komercyjny, ale w formie wystawy pojedynczych obiektów i instalacji. W zeszłym roku organizatorzy zaprosili publiczność do niedziałającej fabryki majonezu. Industrialny klimat miejsca zachęcał do eksploracji zaułków budynku, w którym ekspozycje prac mieszały się ze stoiskami gastronomicznymi i głośną muzyką. W tym roku klimat zmienił się o 180 stopni. BSC przeniósł się na podmiejskie pola na co dzień będące połączeniem tradycyjnej uprawy rolnej z przestrzenią spacerową. Rozciągający się na wielohektarowy obszar teren najlepiej było zwiedzać rowerem. Mało jednak kto zabiera taki sprzęt na targi sztuki. Zwiedzanie BSC zajmowało kilka dobrych godzin. Instalacje rozrzucone były pomiędzy polami uprawnymi, gospodami i urokliwymi zakątkami, gdzie wieczorami odbywały się koncerty i performansy. Przy jednym z głównych wejść osoby zwiedzające witała instalacja warszawskiego kolektywu i galerii Turnusik. Młode galerzystki – Kamila Falęcka i Marcelina Gorczyńska – zbudowały przeskalowany, drewniany stół nakryty powiewającym na wietrze obrusem, pod który zapraszały zwiedzających, przypominając dziecięce zabawy, w których zwykły mebel stawał się niezdobytą twierdzą. W pseudogalerii znalazły się obrazy Ant Łakomsk, Wiktorii Kieniksman, Pawła Zięby, fotografie Tomka Tofilskiego, prace kolektywu xphiles, Rudolfa Steinera, Mani Łukaszewskiej i Nadii Markiewicz, a na blacie ustawiona zostało rzeźba Piotra Kowalskiego. Drugą polską uczestniczką była Iza Tarasewicz, reprezentowana tutaj przez Gunia Nowik Gallery. Prace artystki, mieszkającej w podbiałostockiej wsi, pięknie wpisały się w wiejski klimat przestrzeni. Na drewnianej stodole zawisła metalowa rzeźba Convivial Assemblages, promienistą instalacja odnosząca się do cykliczności życia, symbolizowanej przez powtarzalność ruchów w ludowym tańcu, pod którą skakały radośnie małe kózki. Jednak największe wrażenie robiła wielkoformatowa instalacja Revelation of Powers odnosząca się do barykad ustawianych w czasie protestów. Przypominające drapieżne pazury lub wielkie brony, zardzewiałe elementy rzeźby wyłaniały się spośród wysokich traw łąki.
Szwajcaria swoją otwartością, bliskością natury i klimatem przyciąga co raz więcej młodych ludzi, nie tylko w czasie dużych wydarzeń. Rozbudowujący się program wydarzeń towarzyszących komercyjnej części targów również pokazuje, że jest to miejsce dla różnorodnych inicjatyw artystycznych. Uważność na piękno, naturę, ekologię, zrównoważony rozwój i ogólny dobrostan to potrzeby, których zaspokojenie można odnaleźć w tym kraju dla młodych ludzi, a w szczególności w czasie takich wydarzeń jak Art Basel.
24.08.2024

Katarzyna Wąs
Historyczka sztuki, art advisorka. Ukończyła historię sztuki i studia z zakresu gender na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz dyplomację kulturalną w Collegium Civitas. Niezależna doradczyni pracująca z klientami indywidualnymi i biznesowymi. Autorka tekstów o rynku sztuki, wykładowczyni.