Aktualności recenzja Zofia Małysa-Janczy

To, co podstawowe. O wystawie Pomniki w Akademii Tarnowskiej

Pomniki
Miejsce: Akademia Tarnowska
Czas: 18.05 – 17.10.2024
Artystki i artyści: Agnieszka Bartak-Lisikiewicz, Magdalena Burdzyńska, Dorota Hadrian,
Antonina Janus-Szybist, Kamil Kukla, Kinga Nowak, Łukasz Podolak, Maja Starakiewicz, Bożydar Tobiasz
Kuratorki: Agnieszka Bartak-Lisikiewicz, Antonina Janus-Szybist, Maja Starakiewicz

Agnieszka Bartak-Lisikiewicz, „Rytm”, wystawa „Pomniki”, Akademia Tarnowska, fot. Przemysław Sroka

Jeśli spojrzeć na artystyczną mapę Polski, Tarnów okazuje się jednym z tych miast, w których sztuka najskuteczniej służy demilitaryzacji. W dawnym Pałacyku Strzeleckim mieści się lokalne Biuro Wystaw Artystycznych, zaś w byłych koszarach wojskowych siedzibę ma Wydział Sztuki Akademii Tarnowskiej. Mając w pamięci etymologię wyrazu „koszary”, oznaczającego zamknięty obszar, gdzie kwateruje wojsko, wystawę Pomniki (zespół kuratorski: Agnieszka Bartak-Lisikiewicz, Antonina Janus-Szybist, Maja Starakiewicz) odczytywać można jako próbę podwójnego przezwyciężenia hermetycznego porządku. Po pierwsze, plenerowy charakter wystawy, która odbywa się na dziedzińcu Akademii Tarnowskiej, stanowi symboliczny akt przełamania aury niedostępności, „otwarcia się” akademii sztuki i zaproszenia do partycypacji w jej działaniach szerszego grona odbiorców – społeczności akademickiej, osób sąsiedzkich czy przypadkowych flâneurów. Z kolei sama tematyka wystawy, dla której punktem wyjścia są podstawowe pojęcia z obszaru sztuk wizualnych – linia, plama, rytm, kontrast, ruch, kolor, bryła, punkt, faktura – interpretowana może być w kategoriach odwrotu od hermetycznych działań i nieprzystępnego języka, z jakimi często kojarzona jest sztuka współczesna.

Zamiast rozpracowywać biały sześcian od wewnątrz, wskazując za Brianem O’Dohertym na jego ideologiczne uwikłanie, wychodzimy na zewnątrz, by przyjrzeć się możliwym sposobom działania sztuki w przestrzeni publicznej. Przestrzeń ta, jak wiadomo, najlepiej prezentuje się skąpana w letnim słońcu, nie dziwi więc pora organizacji wystawy w okresie okołowakacyjnym. Zadanie, jakie zespół kuratorski stawia przed zaproszonymi artystkami i artystami, wśród których większość aktywna jest również na polu dydaktycznym, kojarzy się jednak raczej z początkiem roku akademickiego, gdy opracowywanie podstawy programowej skłania ku refleksji wokół tego, co podstawowe również w sztuce. I tak, o ile można wyobrazić sobie historię sztuki bez mężczyzni 1  1  Katy Hessel, Historia sztuki bez mężczyzn, tłum. M. Glasenapp, Warszawa 2024. ↩︎, o tyle historia sztuki bez linii, plamy czy koloru byłaby tym, czym historia literatury bez liter.

Formą, jaką zespół kuratorski proponuje dla zobrazowania podstawowych pojęć z obszaru sztuk wizualnych, staje się pomnik. Jak czytamy w tekście towarzyszącym wystawie, tytułowe „pomniki” są w założeniu „próbą redefinicji pojęcia oraz formy pomnika z jego tradycyjnie przypisanymi funkcjami: upamiętnienia, docenienia, uwznioślenia, nadania rangi oraz stereotypowymi cechami: figury, piedestału, obelisku”. Autorki koncepcji wystawy sygnalizują także szereg kontekstów towarzyszących – od kondycji polskiej przestrzeni publicznej, przez „pomnikozę”, aż po edukację artystyczną i politykę kulturalną państwa.

Podobnie jak krakowska ASP, stojąca w sąsiedztwie monumentalnego pomnika bitwy pod Grunwaldem, również Akademia Tarnowska mieści się przy pamiątkowym obelisku, wzniesionym w 100. rocznicę sformowania 5. Pułku Strzelców Konnych. Jego geometryczną formę zapożycza Agnieszka Bartlak-Lisikiewicz, która w pomniku rytmu dokonuje pomniejszenia i zwielokrotnienia obelisku. Odzierając monument z historycznego kontekstu i granitowej okładziny, artystka tworzy minimalistyczną kompozycję, która w przeciwieństwie do monumentalnego, wertykalnego pierwowzoru sytuuje się blisko ziemi. Niewielka skala nie wyklucza jednak możliwych form oddziaływania na odbiorców oraz na otoczenie, a nawet form oporu czy obalania porządku – choćby przez uniemożliwienie skoszenia trawy w polu wyznaczonym przez pracę. Jako próbę nawiązania dialogu z otaczającą biosferą potraktować można także efekt delikatnego pofalowania poszczególnych części rytmicznej kompozycji. Obelisk, z którego spuszczono powietrze, staje się pomnikiem rytmu poszukiwanego między powiewami wiatru a podmuchami historii – pisanej raczej przez małe „h”.

Zabieg zwielokrotnienia i przesunięcia charakterystyczny jest także dla prac Antoniny Janus-Szybist i Bożydara Tobiasza. Problematyka związana z próbą ukazania ruchu w statycznej formie to zresztą jeden z głównych obszarów zainteresowań wspomnianej artystki, która prowadzi swoje poszukiwania na pograniczu abstrakcji i figuracji. Podobne rozwiązania formalne – tym razem odsyłające wprost do estetyki rzeźby figuratywnej – proponuje Bożydar Tobiasz. Jego pomnik faktury przybiera formę postaci, która wydaje się zwiastować koniec ery płynnej nowoczesności, coraz częściej wypieranej przez doświadczenie zerwania i nieciągłości. Eksperymentując z technikami druku 3D, artysta oswaja zakłócenia, traktując defekt jako konstytutywną cechę rzeczywistości. Elementy figuratywne odnajdujemy także w pracy Magdaleny Burdzyńskiej, która – tworząc pomnik kontrastu – odwołuje się do estetyki totemu. W dobie odchodzenia od binarnych opozycji idea awersu i rewersu pracy, pomyślanych jako elementy damski i męski, w którym to, co kobiece sprowadzone jest do serduszek i kwiatków, a to, co męskie – do atrybutów władzy, wydaje się nieco anachroniczna. Dobrym kontrapunktem jest tu praca Łukasza Podolaka, który w swojej instalacji wideo poświęconej punktowi sugeruje niestabilność hierarchii i relacyjność wszelkich opozycji.

„Linia to punkt wyprowadzony na spacer”, pisze w swojej słynnej rozprawie Punkt i linia a płaszczyzna. Przyczynek do analizy elementów malarskich Wassili Kandinsky. Zdanie to stało się punktem wyjścia (tudzież wyprowadzenia) dla pracy Mai Starakiewicz. Jeśli spacer – to ruch, w tempie zależnym od dłoni trzymającej metaforyczną smycz wpisaną w minimalistyczną formę. Mobilny pomnik autorstwa Starakiewicz, utrzymany w barwach ultramaryny, zatacza bezpieczny krąg wokół własnej osi. Tu nie ma miejsca na przypadkowe wybryki, szukanie skrótów czy nieznanych zakamarków. Nieco więcej swobody w ruchu odnajdujemy w pomniku bryły autorstwa Kingi Nowak, która – sięgając po język abstrakcji – tworzy dzieło poświęcone macierzyństwu. Pełna pajęczych konotacji praca również utrzymana jest w prostej, geometrycznej formie i ograniczonej palecie barwnej. Relacje, jakie minimalistyczny pomnik buduje w obrębie własnej struktury oraz w kontekście otaczającej przestrzeni, generują hipnotyzujące napięcie pomiędzy przebywaniem w bezpiecznym kokonie a koniecznością jego opuszczenia.

Na wystawie Pomniki spacerują nie tylko punkty i bryły, ale też plamy barwne. Tak jak plama stworzona przez Dorotę Hadrian – jedną nogą na trawniku, drugą już na ścieżce. Plama na pograniczu natury i kultury, płynnie przełamująca granicę między dwoma porządkami. Cicha ekspansja obcego elementu, którego złamane kolory przywodzą na myśl plamę benzyny na asfalcie lub plamę oleju na środku oceanu. W końcu człowiek potrafi dać plamę nawet tam, gdzie nigdy nie był. Zakłócenia barwy z pracy Doroty Hadrian korespondują z pomnikiem koloru autorstwa Kamila Kukli. Falliczno-krasnalowa forma, dobrze znana z obrazów artysty, stanowi zapis poszukiwania koloru malarskiego. Warstwy barwione w masie, nakładane jedna na drugą, formują palimpsestowy zapis walki z kolorem, spontanicznych poszukiwań, działań metodą prób i błędów. W przeciwieństwie do klasycznego pomnika, upamiętniającego to, co osiągnięte/zdobyte/stracone, prace Doroty Hadrian i Kamila Kukli to zapis procesu, czasu przeszłego niedokonanego.

Rozmieszczenie tytułowych „pomników” na terenie wokół zabudowań Akademii Nauk Stosowanych przełamuje symetryczny układ dziedzińca oraz jego aranżacji z centralnie zasadzonymi tujami i równo przyciętym trawnikiem. Topografia wystawy inauguruje nowe relacje przestrzenne, stanowiąc zachętę do swobodnego spacerowania między poszczególnymi pracami, obchodzenia ich wokół, dotykania. Sugerowane relacje między pomnikami a odbiorcami wystawy dążą ku horyzontalności, nie trzeba stawać na baczność ani snuć refleksji nad przelaną krwią przetopioną w brąz.

Tradycyjne konotacje pomnika, z jego powagą i monumentalnością, ustępują miejsca pierwiastkowi ludycznemu. Gra z konwencją odbywa się na wielu poziomach, wybrzmiewając z różnym natężeniem w poszczególnych pracach. Podstawowe pojęcia ekspresji plastycznej ujęte w pomnikowe formy uświadamiają nam również, że zanim nadamy zjawiskom znaczenia i odziejemy je w kulturowe kody, na początku wszystko jest plamą, linią, ruchem. Każde wydarzenie i każda istota – te, które przejdą do historii i te, które przejdą jej bokiem – to ruchoma mieszanka form i kolorów. Choć stojące na tarnowskim dziedzińcu pomniki odrobiły lekcję z modernizmu i oderwały się od postumentów, udaje im się wynieść na piedestał czystą wizualność. Próba powrotu do tego, co podstawowe, nosi znamiona eskapizmu, ale w sumie Kandinsky też swoje rozważania snuł między końcem jednej wojny a początkiem kolejnej, w której „naziści rozbili Bauhaus wielkim młotem” 2  2  Cytat z filmu Duch Bauhausu, za: M. Wicha, Bauhaus – najważniejszy kierunek w architekturze XX wieku, „Książki. Magazyn do czytania”, nr 3(36) 2019, s. ___?. ↩︎.

Maja Starakiewicz, „Linia”, wystawa „Pomniki”, Akademia Tarnowska, fot. Przemysław Sroka

Zofia Małysa-Janczy

Zofia Małysa-Janczy

Kuratorka, historyczka sztuki, romanistka, doktora nauk humanistycznych w dyscyplinie literaturoznawstwa. Członkini Sekcji Polskiej Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki AICA. Kuratorka wystaw organizowanych w Polsce i za granicą. Autorka licznych artykułów i esejów z zakresu sztuki współczesnej oraz literaturoznawstwa, redaktorka katalogu Planeta / The Planet. Interesuje się krytyką instytucjonalną, historią kolekcjonerstwa, ekokrytyką.