Recenzja pracy dyplomowej Karoliny Cygnar Laboratorium życia

Autorka: Karolina Cygnar
Tytuł: Laboratorium życia
Praca magisterska na Wydziale Rzeźby
Promotor: dr hab. Ewa Janus, prof. ASP
Pracownia (katedra): Pracownia Rzeźby II
Recenzent: dr Janusz Janczy

Karolina Cygnar, Laboratorium życia, 2021, kadr z filmu wyświetlanego w piramidzie holograficznej

Zbliżając się do ciemnego pomieszczenia w opustoszałej akademii, znajdującego się na poziomie minus jeden, notuję przelotną myśl: sen z windą, minus jeden, podświadomość.

W oddali widać poświatę mieniących się w mroku źródeł delikatnego światła. Niepewnego, wprowadzającego atmosferę napięcia możliwym zgaśnięciem. Przekraczam próg sali i widzę zjawiskowe obiekty, szklane akwaria. Na wysokości wzroku coś się porusza. Nie rozpoznaję, ale piękne, dziwne… laboratorium. W głębi ktoś się krząta, wyłania z ciemności; na szczęście to tylko sympatyczna badaczka, a przecież mógłby to być szalony naukowiec.

No tak, to nie opis kolejnej części Kodu Leonarda da Vinci, a jedynie garść wrażeń, myśli, a może literacka fikcja – refleksje po znalezieniu się w przestrzeni instalacji dyplomowej Karoliny Cygnar – bo właśnie instalacyjną formę przybrała ostatecznie jej całoroczna praca. Dyplomantka w swoim laboratorium rozwija wizję jednego z potencjalnych scenariuszy rozwoju, hipotetyczny świat, którego przedświt majaczy już w codziennych wiadomościach porannych. Niezauważany podczas pospiesznego popijania kawy przed wyjściem do pracy.

Niepotrzebna beletryzacja – powiecie. Otóż, w tym właśnie rzecz i o tym pośrednio opowiada nam dyplomantka, używając do tego rzeźbiarskich i hologramowych obrazów. Jak stwierdza w części opisowej, zatytułowanej Laboratorium życia, „moja praca opowiada o fikcyjnej rzeczywistości, która może wydarzyć się w przyszłości”.

Przestrzeń instalacyjną, nazywaną przez dyplomantkę ART-laboratorium, tworzy kilka równoważnych elementów. Jednym z nich jest konstrukcja umożliwiająca generowanie hologramowego obrazu nieznanych gatunków. Piszę istot, choć wiem, że są to rzeźby, bo patrząc na nie, nie przyszłoby mi na myśl, że są obiektami sztucznymi. Już raczej domyślałbym się jakiejś kreacji cyfrowej, reprezentacji wypreparowanych tkanek. Podejrzliwość pogłębia projekcja filmu, rzucana w narożniku sali – coś pływa, do złudzenia przypomina, coś znanego, to pewne, ale też jakaś… jakby anomalia. Obrazy uwodzą zmysłowym działaniem, towarzyszy im tajemnicza, świetnie dobrana muzyka. Pomiędzy projekcją a hologramem stoją trzy postumenty z akwariami zawierającymi prawdziwy „bal rzeźbiarza” – fragmenty fantastycznej flory lub fauny, a może jedno i drugie, przedziwne okazy reagujące na obecność obserwatora zmianą wewnętrznej luminacji. Można spędzić przy nich dużo czasu, rozszyfrowując genezę ich formy, materiały, zanurzyć się w ulubione pytanie, jak to jest zrobione. To chwilowe odczarowanie rozważaniami technicznymi przerwą nam dziwne hałasy dochodzące z głębi sali. Stoi tam druciana klatka podzielona na trzy poziome części. W każdej z nich dostrzeżemy kuliste obiekty z przyczepionymi do nich podłużnymi elementami, odnóżami. Jakby głowonogi z naszych dziecinnych rysunków nabrały wigoru i nagle ożyły. Obiekty te pozostają w różnym stopniu aktywności, mają różne kolory, tłuką się ze sobą, a może tylko odbijają od siebie. Najwidoczniej są jakimiś doświadczalnymi królikami… również chyba anomaliami. Biedne.

ART-laboratorium ma za zadanie wprowadzić odbiorcę w ambiwalentną sytuację: zachwytu i niepokoju. Poprzez konfrontację z czarującymi swoim zmysłowym pięknem oraz intrygującą formą obiektami, poprzez otoczenie odbiorcy wielomedialnym sposobem działania, stwarza przestrzeń możliwego zachwytu nad zobaczonymi po raz pierwszy gatunkami. Uważniejszy ogląd daje możliwość stopniowego odkrywania niuansów wprowadzających element niepokoju. Poruszające się w projekcji istoty, ujawniają powoli przyczynę intuicyjnie wyczuwanej obcości. Znienacka przychodzące na myśl filmy science-fiction podsuwają obrazy zaczynające się odkryciem niewinnie wyglądających, niewielkich rozmiarów „obcych”…. Jeśli takie myśli się pojawiają, nie ma potrzeby ich przeganiać, są zaplanowane przez dyplomantkę, która prowadzi swoje badania, swoją artystyczną grę z odbiorcą. Ma ona na celu wytworzyć uczucie wspomnianej ambiwalencji, zderzyć zmysłowe piękno z uczuciem niepewności co do statusu oglądanych obiektów, by wzbogacić tę wizualną sytuację w refleksję natury głęboko filozoficznej.

Prace, jak mówi artystka, „nie mają więc typowo naukowo-badawczego charakteru, nie są również działaniem o charakterze bio-artu. To raczej próba wkroczenia w sferę wizjonerskiej rzeczywistości”.

Jak się dowiadujemy z części pisemnej pracy, głęboką inspiracją do jej wykreowania stała się twórczość Stanisława Lema. To z niej dyplomantka wyciąga wiele cennych refleksji i ostatecznie poświęca pisarzowi cały rozdział. Porusza ją szereg problemów podejmowanych przez Lema; niektóre z nich można by skondensować w stwierdzeniu o konieczności poznania i zrozumienia samego siebie w obliczu spotkania z nieznanym, „obcym”. Innym ważnym aspektem jest poruszana przez pisarza beztroska i brak odpowiedzialności człowieka za swoje twory, nieopanowany rozwój cywilizacji. Dyplomantka dostrzega w tej literaturze także ogólną metaforę stosunku człowieka do natury. Ten aspekt wydaje się najmocniej przebijać w stworzonej przez nią sytuacji artystycznej. W tle prezentowanych obiektów stoją nie tylko pytania futurystyczne, lecz także i te najbardziej aktualne, powiedzielibyśmy natury ekologicznej, pytania o możliwe dalsze życie w tak zanieczyszczanym, bez minuty przerwy, środowisku. Cygnar przytacza przykłady zanieczyszczenia oceanów plastikiem, opisuje jego wpływ na żyjące w morzach gatunki. Jak pisze: „Działania prowadzone w ART-laboratorium to również pytanie o możliwą perspektywę życia człowieka wśród artefaktów i doświadczeń opartych na modelach naturalne – sztuczne, realne – wirtualne”.

W tle wyłania się autorefleksja dyplomantki na temat spójności własnego działania i skuteczności krytyki zanieczyszczenia środowiska za pomocą technologii, która to zanieczyszczenie powoduje. Odpowiedź, jak każda prawda, jest równie oczywista, co trudna do akceptacji. Wymaga procesu osobistego dojrzewania, podobnie jak inne odpowiedzi natury ekologicznej, a ostatecznie etycznej, na przykład jeść mięso czy nie jeść, a jeśli jeść, to ile go tak naprawdę potrzebujemy. Z pewnością znajdziemy argumenty za i przeciw takiej taktyce artystycznej. Autorka widzi usprawiedliwienie w możliwości poruszenia i inspiracji wielu osób do zmian poprzez jedno dzieło.

Jako kontrargument wysunąłbym większą siłę w inspirowaniu do spójnej postawy wyrażającej się w próbie zmierzenia się ze wskazywanym problemem realnie poprzez realizację wskazanych wartości.

Tak czy inaczej, poddaję się chętnie atmosferze tego dzieła. Pozostaję pod wpływem kreatywności zastosowanych tu rozwiązań, wrażliwości na formę, wnikliwości i cierpliwości dyplomantki. Jestem pod wrażeniem uzyskanego efektu o tak wysokim stopniu wyrazistości i szczegółowości rzeźbiarskiej formy, a przede wszystkim nie wychodzę z podziwu, dowiadując się o analogicznym pochodzeniu obiektów na filmie. Pracę dyplomową oceniam wysoko i wnoszę o nadanie Karolinie Cygnar stopnia magistra sztuki.