Pytasz, czy to już wszystko? Nie, jest wiele problemów, które musimy rozwiązać – recenzja wystawy Pytasz, czy to już wszystko w Galerii Szara Kamienica

Pytasz, czy to już wszystko? Wystawa finalistek konkursu Fundacji Grey House
Miejsce: Galeria Szara Kamienica w Krakowie
Czas: 15.12.2024 – 20.01.2025
Osoby artystyczne: Weronika Guenther, Agata Lankamer, Ant Łakomsk, Alicja Pakosz, Magdalena Tryba
Osoby kuratorskie: Patrycja Ciastko, Hubert Kurkiewicz
Opieka merytoryczna: Magdalena Kownacka

Fundacja Grey House co roku organizuje konkurs dla osób studenckich (IV i V roku) oraz osób absolwenckich (do 30. roku życia) szkół artystycznych. Oprócz nagrody pieniężnej, wytypowane osoby prezentują swoje prace na pokonkursowej wystawie w Galerii Szara Kamienica. Celem całego przedsięwzięcia jest wyłonienie najciekawszych postaw twórczych wśród osób artystycznych młodego pokolenia.

W 2024 roku miała miejsce 12. edycja konkursu. Jury w składzie: Piotr Drewko, Ewa Łączyńska-Widz, Marta Lisok, Marta Kudelska, Stach Szabłowski oraz prezeska fundacji Krystyna Axmann, wytypowało pięć osób, które zaprezentowały swoje prace w przestrzeni galerii.

Pytasz, czy to już wszystko to wystawa, która w niezwykle subtelny sposób opowiada o tym, co dotkliwe, przejmujące i ważne społecznie. Zespół kuratorski (Patrycja Ciastko i Hubert Kurkiewicz) ograniczył się do prostych strategii, które w żaden sposób nie odjęły nic przedstawionym treściom. Wręcz przeciwnie – sprowadzenie wystroju przestrzeni do klasycznego white cube’a, proste, klasyczne iluminacje świetlne, standardowy sposób wieszania prac, oszczędny w słowach, ale klarowny tekst kuratorski – to wszystko sprawiło, że wspomniana subtelność przekazu idealnie współgrała z przejmującymi treściami, dając im możliwość zaistnienia. Opis wystawy sugeruje, że głównym punktem stycznym dla wszystkich prac oraz przedstawionych w nich narracji jest enigmatycznie nazwany „stan zawieszenia”. Ten stan jest czymś niedopowiedzianym, niekonkretnym, ale zarazem odczuwalnym na wielu poziomach. Nie jest on ujęty jednorodnie. Każda z pięciorga osób zaprezentowała jego własną interpretację, nadając mu wielowymiarowy kontekst i tworząc z przestrzeni Szarej Kamienicy pewnego rodzaju wizualną antologię zawieszeń.

Zawieszenie w postaci antykapitalistycznego zatrzymania się w miejscu przedstawiła Magdalena Tryba pracą Zobacz, co znalazłam. Rzeczy pokazane przez artystkę są w pewnym sensie opowieścią Wędrowczyni, która znajduje najczęściej zniszczone bądź „przeżyte” przedmioty posiadające pewną wartość emocjonalną. Na ekspozytorach możemy zobaczyć ucho od porcelanowego kubka, figurki przedstawiające nieokreślone postaci, różaniec wystający z kwadratowego, niebieskiego klocka, czy kamień z kołami od małych modeli samochodów. Wszystkie przedmioty wydają się zagubionymi, osobistymi pamiątkami. Artystka wydaje się nie przejmować ich na własność, nie nadawać im nowego znaczenia. Mimo że przedmioty znalazły się w przestrzeni galerii, co może być dobrym powodem do nadania im nowych funkcji bądź wartości, to mogą one swobodnie zaistnieć dokładnie takie, jakimi są. Z ubytkami, zniszczone, zabrudzone, niefunkcjonalne. Dające wskazówki o swoim poprzednim życiu, a zarazem „cieszące się” z nowej roli jako elementy instalacji. Praca Zobacz, co znalazłam jest pewnego rodzaju empatycznym ready-made, który nie zmienia kontekstu odbioru przedmiotów, lecz stwarza przestrzeń, aby mogły one ponownie zaistnieć.

Podejście do materialności, które reprezentuje Magdalena Tryba na wystawie, można traktować jako krytykę późnego kapitalizmu. W dobie zalewania rynku ogromną masą przedmiotów, często niskiej jakości, zatrzymanie się, podniesienie znalezionego obiektu i ponowne jego pokazanie, odczytuję jako praktykę opozycyjną wobec ciągłego nabywania nowych produktów. Artystka swoją pracą podkreśla także nieśmiertelność wartości estetycznych – nawet jeśli na pierwszy rzut oka dany przedmiot wydaje się ich zupełnie pozbawiony. Wystarczy odpowiednia perspektywa, wrażliwość i odrzucenie późnokapitalistycznego materializmu, aby odkryć na nowo piękno porzuconych obiektów. Praktyka Magdaleny Tryby wpisuje się także w długą tradycję artystycznego dialogu z konsumpcjonizmem, przypominając podejście ruchu arte povera, które wykorzystywało znalezione, surowe i tanie przedmioty codziennego użytku jako dzieła artystyczne. Dla osób tworzących w tym nurcie ważna była myśl idąca za prezentowaniem takich przedmiotów, a cel estetyczny nie miał znaczenia. Według arte povera wykorzystywanie prostych, znalezionych materiałów stanowiło swoistą formę oporu wobec nadmiaru w kulturze konsumpcjonistycznej, ukazując jednocześnie kategorię piękna w nowym kontekście. Zobacz, co znalazłam nie tylko zwraca uwagę na przesycenie rynku, ale także odkrywa i podkreśla potencjał twórczy przedmiotów. Instalacja Magdaleny Tryby konfrontuje nas również z naszymi, własnymi nawykami konsumpcyjnymi oraz zachęca do rewizji swojego spojrzenia na otaczającą rzeczywistość, w szczególności na już posiadane przez nas przedmioty. W kontekście praktyki twórczej, instalacja jest także ważnym głosem w dyskusji o ekologii. Zbieranie i ponowne wykorzystywanie rzeczy przez artystkę jest formą twórczego recyklingu, reprezentuje ciągłą obecność odpowiedzialnego środowiskowo dyskursu wśród młodych osób artystycznych.

Prace Alicji Pakosz są niezwykle subtelną narracją o emocjonalności i uczuciach, zbudowaną przy pomocy symboli. Na płótnach mamy do czynienia ze smutkiem, gniewem, dyskomfortem, zawodem czy bólem. Obrazy funkcjonują jako pewne spektrum odczuć, które przedstawione zostały za pomocą zabiegu zatrzymania momentu: spływająca łza na policzku w obrazie Shell, rozcięcie palca i spadające z rany krople krwi w Blood Pact, kropla śliny lecąca prosto do ucha w Spilling czy chociażby ręka wychodząca z rękawiczki podczas uścisku dłoni w The Biggest Deal. Wszystkie obrazy Alicji Pakosz są bardzo intymne, zwracają uwagę na skomplikowaną naturę emocji, częste ich niezrozumienie i nieokiełznanie sfery uczuć. Ponadto dzieła wskazują na moment kryzysu, załamania pewnych wartości i bycie w niewygodnej pozycji zawieszenia przed podjęciem jakichkolwiek działań bądź decyzji. Szczególnie silnie wybrzmiewa to w obrazie DIY. Obraz przedstawia osobę z długimi włosami trzymającą w ustach nóż. Ostrze skierowane jest na zewnątrz i napina kosmyki włosów. Wydają się, jakby miały zaraz pęknąć i upaść na stopy postaci. Włosy są elementem ciała, który często funkcjonuje jako symbol indywidualności lub tożsamości. Podobnie jak z ubiorem, często z nimi eksperymentujemy, zaznaczając w ten sposób niewerbalnie zmianę, którą przechodzimy. Obecność noża w pobliżu włosów może sugerować odcięcie się od czegoś ważnego, potrzebę uwolnienia bądź właśnie nadchodzącą transformację. To też symbol wewnętrznej siły, którą musimy z siebie wydobyć, aby przejść dalej. Postać z obrazu wyraźnie przeżyła coś tragicznego lub przykrego – wydaje się, jakby jej sposobem na poradzenie sobie było porzucenie starej części siebie, pewnego elementu własnej tożsamości, która już jej nie służy. Postać potrzebuje tej zmiany, o czym świadczy jej wyraz twarzy, który – choć ledwie widoczny – sugeruje zmartwienie i zmęczenie. Znaczące jest również tło obrazu. Delikatny zielony pejzaż, próbując zaznaczyć swoją obecność między pasmami włosów, mocno kontrastuje z tragizmem postaci na pierwszym planie. Tło wprowadza element możliwości i wolności, sugerując, że transformacja – choć jest trudna – otwiera drogę ku nowemu.

 

W mediach społecznościowych osoby często pokazują transformacyjną drogę do osiągnięcia szczęścia i samorealizacji. Dzielą się swoimi „przed” i „po”, świadczącymi o pokonanych trudnościach i determinacji związanej z dojściem do upragnionego momentu. Wspomniana transformacja może dotyczyć zmiany sylwetki, porzucenia niezadowalającej pracy na rzecz marzeń, wyrwania się z sideł uzależnienia czy zadbania o własne granice emocjonalne i życie w zgodzie ze sobą. Problemem jest jednak silna koncentracja na samym wyniku. Narracji skupiających się na samej drodze, podkreślających nielinearność zmiany oraz konieczność „wykrztuszenia” z siebie resztek sił, aby zacząć, jest niewiele. A przecież pełna transformacja, w większości przypadków, jest wynikiem wyrwania się ze starych mechanizmów, porzucenia wygodnych schematów i głębokiej refleksji nad własnymi zachowaniami. To moment, w którym zdecydujemy się na zmianę, jest kluczowy. Obraz Alicji Pakosz jest jego reprezentacją. Postać, w chwilowym stanie zawieszenia, jakby zaraz miała się z niego wyrwać i rozpocząć podróż po wolność. Artystka daje przestrzeń do opowiedzenia o tej uniwersalnej, życiowej prawdzie. Odwraca jednak biegun skupienia z efektu na sam początek, koncentrując się na najtrudniejszym – akceptacji konieczności wprowadzenia radykalnych zmian i podjęcia pierwszych kroków do przodu.

Wybielanie swojego wizerunku za pośrednictwem Holocaustu jest co najmniej obrzydliwe. Tak samo wypowiedzenie słów: „gdyby istniały media społecznościowe, do Holocaustu by nie doszło”. Niestety, nie jest to tylko gdybanie. To zdanie padło z ust technofeudała, Elona Muska, po jego prywatnej wizycie w Auschwitz. Do tej sytuacji nawiązuje praca Gwiazda Elona Agaty Lankamer. Kształt pracy przypomina jeże przeciwczołgowe – kanciaste, sprzężone ze sobą metalowe pręty, które stanowią skuteczną ochronę przeciwko najazdom jednostek pancernych. W kontekście wątpliwych działań Muska oraz ponowoczesnych, współczesnych konfliktów wojennych, praca artystki może być symboliczną, aczkolwiek dosadną krytyką wpływu elit na globalne działania. Struktura tej pracy – dynamiczna i niejednolita, złożona z wzajemnie krzyżujących się elementów – może być odzwierciedleniem pola wzajemnych interesów, podtrzymujących ponowoczesne kryzysy. Wszyscy mamy świadomość, że dzisiejsza rzeczywistość „konstruowana” jest za pośrednictwem działań najbogatszych. Nie jest również tajemnicą, że wszelkie kryzysy, w tym wojny, służą władzy jako narzędzia do umacniania własnej pozycji oraz szerzenia określonego punktu widzenia. Artystka tą pracą zwraca uwagę na ogólny stan zawieszenia, w którym się znajdujemy jako społeczeństwo. Coraz bardziej szerząca się świadomość, dotycząca niemoralnych poczynań władzy, nie przekłada się na poprawę. Mogliśmy tego doświadczyć chociażby podczas Strajku Kobiet. Wielki zryw społeczny i wyraz sprzeciwu wobec łamania praw człowieka nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Co więcej, nie stworzył przestrzeni do rozmowy o potrzebach osób obywatelskich w dialogu z rządzącymi. Gwiazda Elona jest właśnie symbolem tej niemocy i utrzymania społeczeństwa w zawieszeniu. Globalne elity wydają się celowo unikać jednoznacznych rozwiązań problemów ponowoczesności. Zamiast tego, społeczeństwo jest „zawieszone” w ciągłym poczuciu niepokoju, w sieci społecznych napięć, nierówności i strachu o najbliższą przyszłość.

 

Odpowiedzią na Gwiazdę Elona jest inna praca artystki – Twin Flames. To postapokaliptyczna propozycja przyszłości oparta na kontrastach. Składa się z pracy wideo przedstawiającej dwie osoby chodzące bez celu przed wejściem do lodowej jaskini. Osoby nieustannie krążą wokół siebie, co jakiś czas schylając się i dotykając zamrożonego podłoża. Szukają czegoś, ale nie mogą tego znaleźć. Nie idą jednak dalej. Zostają w tym samym miejscu, pokonując jeszcze raz swoją trasę i zatrzymując się w tych samych punktach. Ta lodowcowa sceneria jest złamana ciepłem instalacji będącej sztuczną wersją ogniska. W betonowym okręgu położone są żarówki, które świecą na czerwono i generują ciepło. W zestawieniu z Gwiazdą Elona, w Twin Flames mamy do czynienia z bardziej intymną, ludzką wersją zawieszenia w niesprzyjającym do życia świecie. Lodowa jaskinia, przed którą krążą postacie, jest symbolem dokonanej przez człowieka destrukcji środowiska. Sztuczne źródło ciepła wskazuje na brak naturalnych źródeł energii i konieczność korzystania ze zdobyczy technologii. Wizja przyszłości przedstawiona przez artystkę wyraźnie wskazuje na zdominowanie świata przez człowieka, jego technologie i żądzę władzy. W rezultacie, zostaje nam przedstawiony świat pokryty grubą warstwą lodu, w którym zawieszone w poczuciu desperacji postaci szukają powidoków przeszłości – cząstek natury, autentyczności i bezpieczeństwa. Obie prace Agaty Lankamer traktuję jako ostrzeżenie (Gwiazda Elona), a następnie rezultat (Twin Flames) działań współczesnych władz, które swoje poczynania opierają na dynamice kryzysów, uzyskiwania z nich zysków i ogólnie – na zwierzchnictwie elit.

Ant Łakomsk oraz Weronika Guenther to dwie artystki, których prace – mimo odmiennych estetyk i środków wyrazu – silnie ze sobą korespondują. W przypadku pierwszej mamy do czynienia z mroczną, tajemniczą scenerią, przedstawiającą postać patrzącą na pomnik. Praca Giacomo Park (Pomnik) jest swego rodzaju niewyraźnym zapiskiem z flanerowania. Postać spogląda na monument, zawieszając swoje spojrzenie, i poddaje się refleksji. Cała scena jest jednak delikatnie rozmyta, dając wrażenie obecności ciemnoszarej mgły, która sukcesywnie zmniejsza widoczność. Z kolei, w pracy Weroniki Guenther Boss mamy do czynienia z całkowitym zakryciem. Pasma syntetycznych blond włosów blokują możliwość zobaczenia tego, co znajduje się „za” nimi. Obie prace wskazują na zawieszenie spojrzenia, ograniczenia percepcji i jej zniekształcenia. Takie rozumienie obu prac wskazuje na obecność form dominacji oraz używanych praktyk „zasłaniania” tego, co niewygodne. Ponadto, zarówno fizjonomia postaci patrzącej na pomnik oraz zasłaniające włosy, mogą wskazywać na obecność narracji dotyczących kobiecości i queerowości.

W kontekście dominacji, manipulowania spojrzeniem i praktyk zasłaniania prace zyskują na swoim antypatriarchalnym znaczeniu. Fizyczność włókien oraz ich jednorodność – mimo że są syntetyczne – mogą wskazywać na coś organicznego. Są starannie ułożone, każde pasmo jest zawiązane w ten sam sposób. Regularność i staranność ułożenia tych sztucznych włosów mogą wskazywać na mechanizmy kontroli kobiecego oraz nienormatywnego ciała. Patriarchalne, męskie spojrzenie ugruntowało w kulturze stały kanon i jakiekolwiek „wyłamanie” się z niego spycha „Inne” tożsamości na margines, blokując przestrzeń do manifestowania własnej indywidualności. Widok samych włosów jest równie znaczący. Te syntetyczne włókna są reprezentacją jednostek, których tożsamość została sprowadzona jedynie do pewnego elementu cielesności. Szczególnie widoczne jest to w przypadku postaci kobiecych, których ukazywanie opierało się na eksponowaniu tego, co ma cieszyć męskie oko. Tytuł Boss jedynie wzmacnia ten przekaz: podobnie jak zawieszone są włókna, w tej pracy zawieszona jest również kobiecość w zdominowanym przez mężczyzn systemie. Kobieca tożsamość zostaje tu zdekonstruowana i sprowadzona do roli przedmiotu, który można podziwiać. Giacomo Park (Pomnik) z kolei może sugerować patriarchalne zależności między jednostkami. Antyczna rzeźba przedstawiająca męskie ciało stoi wyżej niż patrząca na nią postać. Sugeruje to hierarchię. Ciało reprezentujące męską, normatywną fizjonomię nadal dominuje w kulturze nad cielesnością kobiecą i nienormatywną. Uważane jest za silniejsze, ale również aktywne i produktywne, co idealnie wpisuje się w hetero-kapitalistyczny system, w którym jesteśmy zakorzenieni. Rozmycie formy zaciera jednak wyrazistość tych zależności, wskazując, że systemy opresji są czasami trudne do zauważenia, ponieważ wrosły one w naszą codzienność oraz społeczną perspektywę patrzenia na otaczającą nas rzeczywistość.

Galeria Szara Kamienica, dzięki tej wystawie, stała się symboliczną mównicą. To z niej osoby artystyczne młodego pokolenia mówią o prawdach, w które mocno wierzą, towarzyszących im w życiu emocjach oraz społecznych problemach, które chcą rozwiązać. Wszystkie artystki sięgnęły po niezwykle subtelne formy, aby to wszystko przekazać – dzięki temu mamy do czynienia z głębokimi wypowiedziami dotyczącymi konsumpcjonizmu, skomplikowanej natury emocji, zagrożonej przyszłości, paradoksów ponowoczesności czy ciągłej walki z patriarchalnymi konwenansami. Skupiają się na stanie zawieszenia, który – mimo że wydaje się nieefektywny w kontekście wyżej wymienionych aspektów – okazuje się skrywać w sobie duży potencjał. Dzięki temu artystki, wraz z zespołem kuratorskim, stworzyły pewnego rodzaju zbiór doświadczania tych „zawieszeń”, które mają możliwość zostać narzędziem krytyki, sposobem mówienia o uczuciach czy opisywania ponowoczesnej rzeczywistości. Pytasz, czy to już jest wszystko to też kolejny głos młodego pokolenia, które wydaje się nieustannie szukać nowych rozwiązań. Artystki swoimi twórczymi postawami zaznaczają gotowość do tych poszukiwań, aby w końcu zmienić dominujące dyskursy, które nas ciągle zawodzą.

 

Cezary Luty

Cezary Luty

Absolwent kulturoznawstwa (UJ), student sztuki współczesnej (UP), ponadto przewodnik i edukator muzealny w Muzeum Fotografii w Krakowie oraz w Muzeum Narodowym. Przedmiotem jego zainteresowań jest sztuka polska po roku 1989, przedemancypacyjna polska proza gejowska oraz studia genderowe. Obecnie nieśmiało stawia swoje pierwsze kroki jako krytyk sztuki