Nr 7 jesień 2022 recenzje Piotr Kosiewski

Powrót tkaniny?

17. Międzynarodowe Triennale Tkaniny
Miejsce: Centralne Muzeum Włókiennictwa, Łódź
Czas: 8.10.2022 – 7.05.2023
Kuratorka: Marta Kowalewska

kobietaWidok wystawy, 17. Międzynarodowe Triennale Tkaniny, Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, fot. HaWa

Łódzkie Międzynarodowe Triennale Tkaniny stało się ważnym miejscem na mapie wydarzeń związanych z tym medium, ale jego organizatorzy nie mogą uciekać od pytania o sensowność jego organizacji. Tkanina bowiem, po kilku dekadach zainteresowania związanych z eksperymentalnymi poszukiwaniami w obrębie tego medium, zaczęła w pewnym momencie coraz bardziej oddalać się od głównego nurtu sztuki współczesnej. Dzisiaj można mówić jednak o jej powrocie, czego przykładem jest łódzka impreza.

Triennale w Łodzi powstało na fali zainteresowania tkaniną w latach 60. i 70. oraz międzynarodowych sukcesów, jakie artystki i artyści z Polski odnieśli m.in. na Międzynarodowym Biennale Tkaniny w Lozannie. Pierwsza edycja łódzkiego pokazu odbyła się w 1972 roku. Była to impreza ogólnopolska. Dopiero po trzech latach przekształcono ją w imprezę międzynarodową. W ciągu półwiecza istnienia Triennale zmieniało swoją formułę. Początkowo prezentowano także tkaninę przemysłową, ale od 1981 roku ograniczono się do artystycznej. I w takiej formule trwało przez kolejne lata.

Istotne zmiany zaszły w 2019 roku. Organizatorzy Triennale odeszli wtedy od typowania artystów przez członków międzynarodowego jury. Zorganizowano otwarty nabór, którego wyniki poddano osądowi jurorów. Ta decyzja sprawiła, że znacznie rozszerzyły się możliwości wyboru prac – na tegoroczną edycję nadesłano niemal pół tysiąca zgłoszeń. A przede wszystkim dało to możliwość większego ich zróżnicowania. Otwarta formuła konkursu – jak podkreślają organizatorzy – pozostawiła bowiem twórcom „szerokie pole do interpretacji i własnych poszukiwań w dziedzinie medium tkaniny”. Jednocześnie wprowadzono funkcję kuratora wystawy, łącząc bardziej demokratyczny sposób doboru prac z odpowiedzialnością konkretnej osoby (lub osób) za ostateczny kształt ekspozycji.

Zmiany w formule Triennale zbiegły się powrotem zainteresowania tkaniną. W ostatnich latach zaczęto przypominać twórczość m.in. Anni Albers. W 2019 roku wydawnictwo Phaidon Press, w ramach znanej serii „Vitamin”, wydało tom Vitamin T: Threads and Textiles in Contemporary Art, prezentujący dorobek 100 współczesnych artystek i artystów, takich jak El Anatsui, Phyllida Barlow, Huguette Caland, Nicolas Hlobo, Otobong Nkanga czy Ernesto Neto, bardzo różnie definiując to, co jest określane mianem tkaniny. Z kolei Cecilia Alemani, przygotowując główną wystawę tegorocznego Biennale Sztuki w Wenecji, wiele miejsca poświęciła rysunkowi, grafice, ceramice, a przede wszystkim tkaninie, czyli tym rodzajom twórczości, które często uznaje się za poślednie. Jednak, co znaczące, w wydanym w 2020 roku przez Phaidon Press monumentalnym tomie Great Women Artists, prezentującym twórczość 400 artystek od czasów renesansu po współczesność, niemalże pominięto twórczynie tkanin (podobnie jak ceramiki czy szkła), z nielicznymi wyjątkami, np. afrykańsko-amerykańskiej artystki i niewolnicy Harriet Powers, autorki niezwykłych „kołder obrazkowych” – utrwalając tym samym bardzo tradycyjne hierarchie ważności w sztuce. Tkanina bowiem, jak zauważa Mizuki Takahashi, kuratorka i członkini jury obecnej edycji Triennale, jest zawieszona między rzemiosłem a sztukami pięknymi. A rzemiosło, jak pisze kuratorka w tekście zamieszczonym w katalogu łódzkiej imprezy, wciąż „traktuje się jako działalność niższej kategorii, podległej sztuce”.

Tegoroczną, 17. już edycję Triennale zorganizowano pod hasłem „Stan splątany”. Wpisuje się ono w zmiany, jakie zachodzą w postrzeganiu tkaniny jako medium. Jednak tytuł obecnej edycji przede wszystkim nawiązuje do wydarzeń z ostatnich lat: doświadczenia pandemii, życia w zagrożeniu katastrofą klimatyczną, wreszcie wojną tuż za naszą wschodnią granicą. Wszystkie te wydarzenia wymuszają refleksję o przyszłości imprez cyklicznych, do których należy też łódzkie Triennale. Pandemia COVID-19 w drastyczny sposób ujawniła wszystkie ich ograniczenia. Co więcej, wymusiła także pytania o celowość dalszego tworzenia, o zasadność produkcji artystycznej w obliczu kryzysów, jakich doświadczamy, o cele sztuki oraz o miejsce w społeczeństwie instytucji jej służących, jak galerie czy muzea.

Na tegorocznym Triennale znalazło się 56 prac artystek i artystów bardzo różnie definiujących tkaninę. Są tu dość liczne prace nawiązujące do tradycyjnych technik. Lato Łukasza Wojtanowskiego jest bliskie dawnym, ocierającym się o kicz, XIX-wiecznym gobelinom. Nigeryjska świątynia Mistycznej Wizy Karo Akpokierego to tkanina żakardowa. Porosty Boshudhary Mukherjee zostały wykonanie techniką szydełkowania. Wiele dzieł stworzono sięgając po haft czy właśnie szydełkowanie, czyli po techniki wymagające znacznego czasowego zaangażowania, jakby chciano zrehabilitować ten rzemieślniczy wymiar powstawania tradycji tkaniny, ale też celebrować fizyczny wymiar tworzenia. Wreszcie podkreślić jej szczególną właściwość. Tkanina bowiem, jak pisze Marta Kowalewska, kuratorka tegorocznego Triennale, jak żadne inne medium, jest silnie związana „z tym, co osobiste, bliskie ciału, sensualne, organiczne”. A jednocześnie artystki i artyści sięgają do technik związanych przede wszystkim z produkcją przemysłową, jak w przypadku pracy Maji Gecić Przemysł: ośmiel się nosić to, co niezaangażowane, która została wykonana w małej firmie IVKO w Belgradzie specjalizującej się wykonywaniu odzieży dzianej.

Jest wreszcie widoczny w Łodzi zwrot w kierunku wykorzystania materiałów zastanych, zużytych, już zbędnych. Nie chodzi jedynie o to, co można nazwać pamięcią w nich zapisaną: komu i czemu służyły, kto i w jakich okolicznościach ich używał. Ważne jest samo wykorzystanie tego, co dawniej zostało wykonane, ograniczenie nadprodukcji rzeczy, recykling, który sam w sobie jest wartością. Heather Rubinstein, tworząc pracę Mechanizm, użyła tkanin pochodzących ze sklepów charytatywnych. Anna Drozd-Tutaj w Potędze elementu sięgnęła po stare, ręcznie robione serwetki, a Biuro Wspólnej Aktywności (Pamela Bożek, Paweł Błęcki, Jerzy Łatka), tworząc Moduł 1.0, użyło… odpadów poligraficznych.

Jednym z atutów Triennale jest współistnienie prac wykorzystujących dawne techniki z eksperymentowaniem z tkaniną, pytaniem o jej status dziś. Bardzo dobrym dopełniłem Triennale jest towarzysząca mu od dawna „Ogólnopolska Wystawa Tkaniny Unikatowej”. Jej tegoroczną edycję zorganizowano pod znaczącym tytułem Zmęczenie materiału. Jest to, jak podkreśla jej kurator, Jakub Gawkowski, zarówno wystawa tkaniny, jak i wystawa o tkaninie, a znalazły się na niej prace 19 artystek i artystów, m.in. Krzysztofa Gila, Zuzy Golińskiej, Piotra Łakomego, Gizeli Mickiewicz, Zuzy Piekoszewskiej i Martyny Pinkowskiej.

Pytanie o status tkaniny to tylko jeden z aspektów tegorocznego Triennale. Nie mniej istotne jest inne: o możliwości, jakie dziś stwarza to medium. O to, czy za pomocą tkaniny można opowiedzieć o współczesnym świecie. Czy pozwala artystkom i artystom adekwatnie reagować na to, czego doświadczają?

kobietaWidok wystawy, 17. Międzynarodowe Triennale Tkaniny, Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, fot. HaWa

„Pomimo różnic wszystkie prace łączy element wspólny – poruszane przez artystów wątki skupiają się wokół problemów współczesności, które dotykają nas wszystkich niezależnie od pochodzenia, płci czy pozycji społecznej” – podkreślają twórcy Triennale. Można nawet odnieść wrażenie, że tegoroczna jego edycja jest głęboko zanurzona w otaczającej nas rzeczywistości. Lucia Horňáková Černayová w Sferach wpływu odnosi się do czasów transformacji w Europy Środowo-Wschodniej od 1989 roku i upadku m.in. przemysłu włókienniczego. Andi Arnovitz w pracy Ciężka – sukni-całunie, całej pokrytej krążkami z twarzami ludzi – przywołuje doświadczenie wojny w Syrii, a Olga Radionowa w Na polach wojny kwitną kwiaty – do agresji rosyjskiej na Ukrainę. Są tu prace odwołujące się do kryzysu klimatycznego, do imigracji, nierówności. Inne odnoszą się do doświadczenia inności, jak Pocałunek górnika Przemka Branasa, przypominający powikłaną biografię Jarosława Iwaszkiewicza. Są wreszcie prace o języku, komunikacji, porozumiewaniu się. Monika Drożyńska w Dobre/добре/good wyhaftowała słowa i znaki zaczerpnięte z różnych języków, w tym z polskiego języka migowego, z rozmaitych kultur, ale też znaki drogowe i ostrzegawcze, logotypy korporacji, a nawet tablice informacyjne. Z nich wszystkich artystka stworzyła swoiste komunikacyjne uniwersum.

Monika Drożyńska przypomina o roli języka (szeroko tu definiowanego) w budowaniu wzajemnych relacji, tworzeniu przestrzeni rozmowy. Twórczość artystyczna jest jednym z narzędzi umożliwiających jej prowadzenie, które pozwala rozpoznawać rzeczywistość. A czy tkanina ma ku temu szczególne predyspozycje? Czy, jak podkreślają twórcy tegorocznego Triennale, „żadne inne medium nie pozwalałoby tematom poruszanym przez artystów wybrzmieć tak mocno”. Nie wiem. Jednak na pewno łódzka impreza pokazuje, że tkanina ponownie stała się czymś bardzo aktualnym.

Piotr Kosiewski

Piotr Kosiewski

Ur. 1967. Historyk i krytyk sztuki, publicysta. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego” i magazynu „Szum”.  Członek AICA Polska. Publikował m.in. na łamach „Kresów”, „Odry”, „Przeglądu Politycznego” i „Znaku”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy w 2013 roku.