Potencja jako kanon
Potencja, jak można przeczytać w wydanym niedawno przez BWA Zielona Góra we współpracy z Galerią Bielską BWA Słowniku, to „zdolność do jakiegoś działania”, „zdolność mężczyzny do odbycia stosunku płciowego”, ale też „zdolność do zapłodnienia”. Dawniej słowo to oznaczało „potęgę, siłę”. Potencja według Arystotelesa – „to, co możliwe, lub to, co dopiero powstanie”. Wreszcie Potencja to grupa malarska utworzona w Krakowie w 2016 roku przez Karolinę Jabłońską, Tomasza Kręcickiego i Cyryla Polaczka.
Książka, zatytułowana Potencja. Słownik symboli, została skomponowana jako słownik, poczynając od „Adama i Ewy” na „Żet” kończąc. Każdemu z blisko osiemdziesięciu haseł, autorstwa Łukasza Zawady, pisarza, autora Fragmentów dziennika SI i opublikowanych w ubiegłym roku Wydatków, towarzyszą zdjęcia prac Potencji: obrazów, rysunków, obiektów, kadrów z nakręconych przez nich filmów, plakatów, ale też samych artystów. Drugi człon tytułu może jednak mylić, chociaż na pewno dodaje publikacji powagi. Próżno tu szukać definicji symboli w zwyczajowo przyjętym znaczeniu tego terminu. To zbiór tematów albo wątków obecnych w pracach członków grupy, ale też wydarzeń czy spraw dla niej ważnych. Pod literą „a” po haśle „Adam i Ewa” następują: „AGD”, „akwarium”, „alkohol, alkoholizm, picie i pijaństwo”, „atrapa” i „autoportret”. Dalej można znaleźć: „hiperbolę”, „pastisz” i „toksyczne relacje”, ale też „jedzenie”, „seks” czy „zęby”. Są hasła „Łałok” – poświęcone wydawanemu przez grupę pismu – czy dedykowane filmom ich autorstwa, ale też opisujące konkretne sytuacje, jak hasło „Cronenberg”. „– Nie mówcie, że nie widzieliście Nagiego lunchu – Cyryl nie potrafił w to uwierzyć. – Peter Weller gra tam tego dezynfektora, uzależnionego od proszku na owady…”.
Słownik powstał z chęci skatalogowania motywów, wątków i wspólnych tematów całej trójki artystów tworzących Potencję. Same hasła zostały przez nich wymyślone. Jest to zatem kolejne wspólne dzieło Karoliny Jabłońskiej, Tomasza Kręcickiego i Cyryla Polaczka. A wydanie książki towarzyszyło wystawie Teoria humoralna, prezentowanej w Zielonej Górze (19 listopada – 12 grudnia 2021) oraz Bielsku-Białej (18 marca – 24 kwietnia 2022). Jej tytuł, jak podkreśla kurator Stach Szabłowski, odwołuje się do dawnej, wywodzącej się z czasów antycznych teorii medycznej, według której człowiekiem rządzą cztery ustrojowe płyny: krew, żółć, flegma oraz czarna żółć. Jednak nie jest to jedyny klucz do wystawy. Innym, jak pisze Stach Szabłowski w tekście towarzyszącym bielskiej odsłonie ekspozycji, jest Quattro stagioni. Jednak nie tylko o słynny cykl czterech koncertów skrzypcowych Antonia Vivaldiego chodzi, lecz także o… rodzaj pizzy. Owa gra znaczeń dobrze wydobywa nieustanne balansowanie w twórczości Potencji między powagą i jej brakiem, mówieniem na serio i żartem, o sprawach poważnych i opowiadaniem błahostek. Wtrącaniem odbiorcy w stan niepewności, wprawianiem go w konfuzję.
Wystawa, a przede wszystkim Słownik, to swoiste podsumowanie dotychczasowej działalności grupy, ale też stworzenie kanonu interpretacyjnego. Książkę wraz z zamieszczonym na końcu kalendarium z lat 2010–2021 trudno będzie zignorować piszącym o Potencji. Karolina Jabłońska, Tomasz Kręcicki i Cyryl Polaczek bardzo świadomie opowiadają historię grupy (i swojej twórczości) na własnych prawach, nie uciekając od mitologizacji, kreowania narracji o nadzwyczajnych losach. Telpod, czyli budynek dawnych zakładów elektronicznych, w którym Potencja miała swoją pracownię, został określony jako „legendarny”. Grupa wyjeżdża na rezydencję do lipskiego LLA, które mieści się w „legendarnym pofabrycznym kompleksie”. Nieustanne przyglądanie się w ich pracach zwyczajnym przedmiotom i banalnym zdarzeniom musiało zostać otoczone aurą niezwykłości.
Jednak przede wszystkim Potencja. Słownik symboli to okazja do postawienia pytania o fenomen tytułowej grupy, ale też zmian, jakie zaszły w sztuce polskiej w ostatniej dekadzie. O powrót do figuracji w malarstwie, którego symbolem stała się grupa: nieuładzonej, brutalnej, nawiązującej zarówno do ekspresjonistycznej tradycji, jak i do pop-artu czy hiperrealizmu.
Całą trójkę łączy wiek: Karolina Jabłońska urodziła się w 1991 roku. Starszy o rok jest Tomasz Kręcicki. Z kolei Cyryl Polaczek urodził się w 1989 roku. Ukończyli tę samą uczelnię: krakowską ASP. Łączy ich też pokrewna stylistyka, kadrowanie, skłonność do ostrych zbliżeń, jakby chcieli być jak najbliższej przedstawianych przedmiotów czy zdarzeń. Ukazać emocje czy uczucia w maksymalnym przybliżeniu. A jednocześnie każde z nich tworzy odrębne malarstwo.
Tomasz Kręcicki konsekwentnie przygląda się zwykłym przedmiotom i ludziom. Swe obrazy poświęca rzeczom banalnym, jak pralka czy odkurzacz. A malowanych przez siebie ludzi sprowadza często do szczegółów: palców, dłoni lub bioder. Cyryl Polaczek także potrafi ograniczać się do przedstawiania fragmentów ciała – piersi, twarzy, oczu, rąk – albo też pojedynczych przedmiotów. Zwyczajnych, wręcz banalnych – ale nagle w pierś kobiety wbija się wąż, a ręka pisze ołówkiem w wielkim uchu. Rzeczywistość jest nasycana osobliwymi klimatami. Również Karolina Jabłońska stosuje ostre zbliżenie: krzyczących ust, oczu wpatrzonych w siebie. Wprowadza do malarstwa emocje: przerażenie, ból, przemoc – której ofiarą jest przede wszystkim kobieta: bita, podduszona, kopana.
Z tak różniej twórczości członków grupy można ułożyć jedną opowieść o naszej rzeczywistości, którą artyści próbują uchwycić w możliwie wszystkich przejawach. „Stając przed dylematem: wszystko albo nic, Potencja skłania się raczej ku wszystkiemu” – pisze Stach Szabłowski w tekście towarzyszącym wystawie Teoria humoralna. „Nie da się namalować wszystkiego. Co nie znaczy, że nie warto próbować” – dodaje.
Jednak Potencja to nie tylko grupa malarzy, to też artist-run space, w której prezentują nie tylko prace własne, ale także dzieła innych artystów swojego pokolenia – zorganizowali m.in. wystawy Martyny Czech i Karola Palczaka. To także studio filmowe, kino i wydawnictwo – wydają pismo „Łałok”. „Potencja jest pretekstem do realizowania się w kuratorowaniu wystaw, tworzeniu scenografii, rzeźb, obiektów, produkcji filmów, muzyki, aktorstwie, etc.” – tłumaczył Cyryl Polaczek w tekście towarzyszącym prezentacji młodej sztuki polskiej Force field. Emerging Polish Artists, zorganizowanej w Wenecji w 2019 roku. Jednak nie tylko o autorealizację jej twórcom chodziło.
Studia ukończyli w latach 2014–2015 i bardzo szybko zaznaczyli swoją obecność na scenie artystycznej. W 2015 roku Tomasz Kręcicki otrzymał III nagrodę w konkursie Bielskiej Jesieni, a pozostała dwójka wzięła udział w wystawie głównej. W kolejnym roku Karolina Jabłońska oraz Kręcicki brali udział w Konkursie Gepperta. Chociaż tylko malarka otrzymała jedną z nagród (ufundowaną przez Dolnośląski Klub Kapitału), to zauważona została twórczość obojga. Jabłońska otrzymała też II nagrodę na Bielskiej Jesieni w 2017 roku. W tym samym roku wystawę Potencji zorganizował Raster, reklamując grupę jako „najbardziej obiecującą formację malarską ostatnich lat”.
Bardzo szybko zaczęto też porównywać Potencję z Grupą Ładnie. Pisano, że próbują powtórzyć sukces swych starszych kolegów. Ci ostatni byli naturalnym punktem odniesienia, co przyznają sami członkowie Potencji. W kalendarium odnotowano nawet udział Wilhelma Sasnala w wystawie No Problem, zorganizowanej przez Potencję w 2017 roku. Zaznaczono też, że Marcin Maciejowski wykonał rysunek w księdze gości tego pokazu.
Podobieństw między Potencją a Grupą Ładnie można odnaleźć więcej: od fascynacji życiem codziennym i reklamą po zachwyt filmem czy muzyką – tej ostatniej właśnie była poświęcona jedna z najciekawszych wystawa Potencji Soundcheck w katowickim Rondzie Sztuki w 2019 roku. Jednak Karolina Jabłońska, Tomasz Kręcicki i Cyryl Polaczek, podobnie jak wcześniej członkowie Ładnie, nacisk położyli przede wszystkim na działania grupowe. Nie czekali też, aż zostaną zauważeni przez galerie prywatne i publiczne – postanowili się zaprezentować sami.
Przyjęta przez Potencję strategia okazała się bardzo skuteczna. Przy czym grupa nie tylko odrobiła lekcję swoich poprzedników, lecz wykorzystała zmiany, jakie zaszły w polskim życiu artystycznym od czasu powstania Grupy Ładnie. Owszem, w 2018 roku podczas Warsaw Gallery Weekend w kontrze do komercyjnych wystaw otworzyli pod Pałacem Kultury i Nauki stragan, na którym wraz z innymi zaproszonymi artystami sprzedawali drobne przedmioty i prace wykonane na miejscu. Jednak zarówno system galerii prywatnych, jak i udział w grze rynkowej były dla nich czymś naturalnym.
Wystawę Potencji w Rastrze w 2017 roku niektórzy uznali za wydarzenie symboliczne. Jakub Banasiak w tekście opublikowanym na łamach „Szumu” zwracał uwagę, że dwie dekady wczesnej, w 1998 roku, „Raster” (wtedy jeszcze wychodziło pismo) opublikował artykuł Porwanie Marcina Maciejowskiego we wtorek. Był to początek kariery Grupy Ładnie, ale też Galerii Raster. Wystawa Potencji miała być sygnałem kolejnej pokoleniowej zmiany warty. A jednak, jak zauważył Jakub Banasiak, „nic dwa razy się nie zdarza”. I zwrócił uwagę, że zazwyczaj „młodzi artyści wchodzą w pole dzięki pracy innych młodych (krytyków, galerzystów, kuratorów). Tylko wtedy puzzle naprawdę do siebie pasują. Potencja nie ma, najwyraźniej, «swoich» krytyków”.
Kolejne lata pokazały, że nie musi ich mieć, a model krytyki pokoleniowej towarzyszącej swym rówieśnikom artystom, której mit w Polsce celebrowano przez lata, niekoniecznie przystaje do obecnej rzeczywistości. Podobnie jak przekonanie o wspólnocie pokoleniowej artystów i galerzystów, która rzekomo pozwala lepiej rozpoznać rówieśniczą twórczość. Może zatem Potencja lepiej rozeznała zmiany zachodzące w świecie sztuki? Jak dotąd grupa nie podzieliła też losu swoich poprzedniczek: Gruppy, Grupy Ładnie czy Penerstwa, które wraz z rozwojem indywidualnych karier ich członków zakończyły swą działalność.
Tomasz Kręcicki jest dziś związany z Galerią Stereo, Karolina Jabłońska z Rastrem, a Polaczek współpracuje z Galerią Monopol. Mimo to nadal decydują się na wspólne manifestacje. Co więcej, model ich działania, przy specyfice funkcjonowania Potencji, współgra z inną zmianą, jaka zaszła w ostatnich latach w sztuce, czyli docenianiem działań grupowych – kolektywów, które często łączą własną twórczość z działaniami kuratorskimi, etc. Dobrym przykładem są nominacje do Turner Prize za 2021 rok: na liście znalazły się wyłącznie działania grupowe: Array Collective, Black Obsidian Sound System, Cooking Sections, Gentle/Radical i Project Art Works.
Narzuca się jednak pytanie: co dalej? Wydanie Potencji. Słownika symboli potwierdza, że grupa jest już częścią mainstreamu polskiej sztuki. Swój sukces zawdzięczają temu, że zostali uznani za głos swojego pokolenia. Udało się im bowiem oddać specyfikę zmiany, jaka zaszła w kolejnych dekadach nowego stulecia, jakże odmiennych od tych, w których dorastali i wchodzili w dorosłość Wilhelm Sasnal oraz jego koledzy. Czasów, w których pożegnano się z optymizmem lat 90. ubiegłego wieku, ale też w Polsce zakończył się okres postkomunistycznej transformacji.
Dziś zaczyna życie pokolenie Z, urodzonych w latach 2000 dzieci internetu, żyjących w świecie, w którym granica między realem a całą resztą uległa zatarciu, sportretowanym celnie przez Luca Guadagnino w Tacy właśnie jesteśmy. W świecie silnych podziałów politycznych, społecznych czy kulturowych, o niepewnej przyszłości, zagrożonym katastrofą klimatyczną, ale też – po agresji Rosji na Ukrainie – kolejnymi wojnami. Czy Potencja będzie potrafiła oddać wrażliwość tych roczników? A może wyścig z czasem jest po prostu zbędny. Bycie klasykiem w sztuce ma swoje zalety.
Potencja. Słownik symboli/Potency. A Glossary of Symbols, tekst: Łukasz Zawada, BWA Zielona Góra 2021, 312 ss.
Piotr Kosiewski
Ur. 1967. Historyk i krytyk sztuki, publicysta. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego” i magazynu „Szum”. Członek AICA Polska. Publikował m.in. na łamach „Kresów”, „Odry”, „Przeglądu Politycznego” i „Znaku”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy w 2013 roku.