Nr 8 zima 2023 dyplomy Karolina Fyda

Patrząc

Autor: Karolina Fyda
Tytuł: Patrząc
Praca dyplomowa na Wydziale Malarstwa
Promotor: prof. Grzegorz Bednarski
Aneks pod kierunkiem: dra hab. Piotra Korzeniowskiego
Recenzent: dr Magdalena Kulesza-Fedkowicz

↑ Karolina Fyda, W pracowni, 2021, akryl na płótnie, 80 × 100 cm

Zawsze przywiązywałam dużą wagę do wizualności rzeczywistości. Od dziecka mówiłam, że zostanę malarką. I nie było to jedynie czcze gadanie, wymyślona odpowiedź na pytanie, kim chcę zostać w przyszłości. Ja to po prostu wiedziałam, od początku byłam o tym przekonana, choć przez wiele lat próbowałam znaleźć coś innego, czym mogłabym się zająć w życiu. Malarstwo jest ze mną od początku, od pierwszego wspomnienia. Jest immanentną częścią mnie. Nie jest dla mnie jedynie aktem twórczym. Jest przede wszystkim obserwacją, samą świadomością wizualnej rzeczywistości czy napięć formalnych. Najważniejsze jest to, że widzę, że dostrzegam. Obraz jest jedynie skutkiem patrzenia.

Pasteloza

Diagnoza Filipa Springera dotycząca polskich blokowisk jest pesymistyczna. Kolorowe „upiększanie” szarych osiedli już lata temu zapanowało w całej Polsce, co doprowadziło do kakofonii barwnych elewacji  1  1  F. Springer, Wanna z kolumnadą. Reportaże o polskiej przestrzeni, Wołowiec 2013, s. 65–87. ↩︎. […]

Wychowałam się na osiedlu zbudowanym z wielobarwnych bloków. […] Na szczęście jest ono dość spokojnym, czy może wręcz subtelnym, przejawem pastelozy. I choć zgadzam się ze stanowiskiem F. Springera, który zdecydowanie krytykuje to wszechobecne w polskiej urbanistyce zjawisko, to są takie momenty w ciągu dnia i roku (zwłaszcza wiosną i latem), kiedy zaczynam doceniać te kolorowe straszydła. Gdy tylko spojrzy się na nie w odpowiedniej chwili, kiedy światło sprawi, że nijakie i pastelowe ściany zyskają nagle nowy kolor, stają się one zupełnie odmienne.

Forma i kolor

Strona formalna jest podstawą, bo to ona jest dla mnie zawsze przed tematem. To ona determinuje moje malarstwo. Kiedy obserwuję rzeczywistość, przed oczami widzę płaszczyzny koloru, świateł i cieni. To z nich składa się moje wyobrażenie świata. Moje wspomnienia również mają postać plam barwnych. W swoich obrazach najczęściej wychodzę właśnie od płaskich plam kolorystycznych, na bazie których buduję później całe kompozycje. Część moich obrazów mogłaby zostać skończona na poziomie czystych, abstrakcyjnych kształtów. Ale rzadko kiedy zatrzymuję się na tym etapie. Zawsze jest jakiś detal, który wzbogaca tę surowość, jakiś element złożony z drobnych faktur, które kontrastują z płaską plamą.

Być może na to, w jaki sposób notuję rzeczywistość, miało wpływ moje miejsce zamieszkania. Cały czas jestem otoczona płaskimi ścianami prostopadłościennych bloków, na tle których wyraźnie odcinają się inne elementy. Niezwykle ważna jest dla mnie również twórczość precyzjonistów. Choć dla tych amerykańskich malarzy ważny był temat prężnie rozwijającej się Ameryki lat 20., to ich obrazy wynikają przede wszystkim z form architektonicznych, których ostre, precyzyjne kształty i kontrastowe zestawienia barw tworzą kompozycje na granicy figuracji i abstrakcji  2  2  K. Tsujimoto, Images of America. Precisionist Painting and Modern Photography [katalog wystawy w San Francisco Museum of Modern Art], San Francisco 1982 ↩︎.

Pomijając jednak myślenie płaszczyzną i jej geometrycznym zakomponowaniem, najważniejszy jest dla mnie kolor. To on stoi zawsze na pierwszym miejscu – determinuje nastrój, buduje przestrzeń. To on jest istotą mojego malarstwa. Uważam, że nie ma nic piękniejszego na świecie niż kolor. Bliskie jest mi myślenie Whistlera, który swoje obrazy tytułował harmoniami, symfoniami czy układami danych kolorów. W podobny sposób myślę o swoim malarstwie – dla mnie jest ono barwą.

Pejzaż

Pejzaż jako temat może zdawać się zbyt prosty i oklepany. Zwłaszcza w świecie, w którym istotną rolę odgrywa sztuka zaangażowana czy konceptualna, malarstwo pejzażowe może być odbierane jako płytkie. Pomimo to artyści po dziś dzień podejmują się jego interpretacji i szukają własnych rozwiązań formalnych.

Zachwycają mnie syntetyczne w swoich kompozycjach, a jednocześnie niezwykle drobiazgowe, migoczące światłem pejzaże Klimta. Intensywne w kolorze krajobrazy Hockneya za każdym razem zaskakują mnie wszechobecną w nich radością i ekscytacją. Dzięki malarstwu Georgii O’Keeffe mogę poczuć potęgę i monumentalizm formacji skalnych Nowego Meksyku. Prostota kompozycji Leszka Misiaka wprowadza mnie w stan medytacji. Podobny spokój odnajduję w malarstwie Stanisława Baja. W malarstwie renesansowym mogę godzinami doszukiwać się nowych odkryć w drobiazgowym detalu obecnym w pejzażowych fragmentach. Vallaton intryguje syntetycznym operowaniem formą połączonym z wysmakowanym kolorem. Z kolei dynamiczne kompozycje Ruszczyca pozwalają wręcz zobaczyć nieustanny ruch, samo życie obecne w naturze. Pejzaż jest naturalnym, niezwykle płodnym zbiorem różnorodnych rytmów, śladów i koloru. Dróg interpretacji tego jakże prostego motywu jest nieskończona ilość.

Martwa natura

Temat martwej natury „odkryłam” stosunkowo niedawno, kilka miesięcy temu. Do tej pory zarzekałam się, że nie będę ich malować, że to temat nudny. Nie doceniałam ich niezwykłego potencjału. Przedmioty, których na co dzień używamy, mogą powiedzieć o nas więcej niż my sami. Przedstawione na dyplomie martwe natury mają dla mnie podobny charakter, traktuję je jako moje autoportrety. Opowiadają przede wszystkim o tym, co czytam, czym się interesuję czy jak wygląda moje miejsce pracy. Są to poza tym obrazy o codzienności (jak zresztą większość moich obrazów). Uważam, że w codzienności tkwi piękno świata – w sposobie w jaki światło migocze przez koronkową firankę w oknie, w kolorze świeżych kwiatów czy delikatnej fakturze przedmiotów.

Aneks

Jest we mnie potrzeba tworzenia. I to potrzeba nieustanna. Nie wiem z czego ona wynika. Czasem nie widzę w ogóle sensu w tym, co robię. Ale pomimo tego wciąż maluję, rysuję. Nie mogę przestać. Prowadzenie szkicowników czy tworzenie książek artystycznych w pewien sposób zaspokaja tę potrzebę szkicowania, notowania, dokumentowania – po prostu zauważania otaczającej mnie rzeczywistości. Co więcej, ta niewielka forma jest dla mnie najbardziej osobista. Nie mogą jej naraz oglądać duże ilości osób. Spotkanie z książką czy szkicownikiem to spotkanie indywidualne, nieraz wręcz intymne.

↑ Karolina Fyda, Fragment aneksu – siedem zeszytów o wymiarach 30,5×20,5 cm, 2022, papier, tusz, nici

Moje malarstwo nie pretenduje do bycia zaangażowanym, mówiącym o obecnych problemach w otaczającej mnie rzeczywistości. Jest wręcz zupełnie odwrotnie. Nawet cykl o blokowiskach mówi więcej o mojej percepcji niż o samej pastelozie. To malarstwo intymne, które opiera się na przeżywanej przeze mnie codzienności. Temat ten nie jest nikomu obcy, w końcu dotyka on każdego z nas. Może są to obrazy o ulotnej chwili, nastroju, rozłożeniu świateł i cieni czy koloru. A może są to obrazy, którymi chcę powiedzieć, że piękno czy też coś fascynującego da się znaleźć w każdej chwili, nawet w takiej, w której pozornie nic się nie dzieje i czas jedynie wolno płynie. Jest to dyplom o czystej radości, którą czerpię z obserwacji świata, o zachwycie kolorem, rytmem, światłem – po prostu życiem.

Karolina Fyda

Karolina Fyda

Urodzona w 1997 roku w Krakowie. Absolwentka Wydziału Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych. Zajmuje się malarstwem i rysunkiem. W swojej twórczości poszukuje nowych formuł dla tradycyjnej tematyki miasta, pejzażu czy martwej natury.