Nr 9 wiosna 2023 recenzje Piotr Kosiewski

Paszporty POLITYKI – 30 lat w sztuce

Miejsce: Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie
Czas: 28.01–16.04.2023
Kuratorka: Dorota Monkiewicz

↑ Widok wystawy, Paszporty POLITYKI – 30 lat w sztuce, Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie, fot. Tomek Maryk


W styczniu tego roku ogłoszono nazwisko kolejnej osoby nagrodzonej „Paszportem Polityki” w dziedzinie sztuk wizualnych. Otrzymała go urodzona w 1994 roku Agata Słowak. Wyróżnienie to przyznano już po raz trzydziesty. Rocznicę wykorzystano do przygotowania wystawy jubileuszowej Paszporty POLITYKI – 30 lat w sztuce w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie, prezentującej dotychczasowe laureatki i laureatów.

Można zrozumieć pragnienie świętowania kolejnych okrągłych rocznic w kraju, który nie tak dawno przeszedł radykalną transformację nie tylko ustrojową, ale także społeczną oraz kulturową. Jednak upodobanie do rocznicowych obchodów bywa irytujące, ale też po prostu nużące. Zbyt często sprowadzają się one do jałowych autocelebracji, promocji własnego dorobku lub budowania wizerunku, nie zawsze zgodnego z realnymi osiągnięciami. Jednak rocznica przyznawania „Paszportów Polityki” jest okazją do podsumowania nie tylko samego wyróżnienia, ale też polskiej sztuki w ostatnich trzech dekadach. Nagroda należy bowiem do nielicznych, które są przyznawane przedstawicielom i przedstawicielkom sztuk wizualnych. Jest również najstarszą z utworzonych po przełomie 1989 roku. Co więcej, jej publiczny odbiór dalece wykracza poza środowisko sztuk wizualnych, a samą sztukę wpisuje w szerszy kontekst tego, co dzieje się w polskiej kulturze: od literatury, filmu i teatru po muzykę poważną i popularną oraz – to najmłodsza z kategorii – kulturę cyfrową. To bardzo istotny aspekt nagrody, sprawiający, że jej laureaci uzyskują znaczną widzialność w obiegu publicznym.

Na wystawie w Sopocie znalazły się prace wszystkich laureatów, a ich twórczość była prezentowana w dwóch czasowych odsłonach – z roku wyróżnienia oraz w chwili obecnej. Jednak sama ekspozycja, jak podkreśla jej kuratorka Dorota Monkiewicz, miała być także „zapisem odbywających się wówczas debat, zmieniających się wizualnych trendów i wrażliwości”. Pokazem nie tylko nagrodzonych, ale „zmieniających się składów po stronie nominujących krytyków oraz powodów, dla których docenione zostały wybrane postawy w sztuce”.

Powtórzymy, wystawa Paszporty POLITYKI – 30 lat w sztuce i towarzysząca jej publikacja mają charakter jubileuszowy. Próżno tu szukać znaczących rewizji, krytyki dokonywanych wyborów, etc. Pamiętając o tych wszystkich ograniczeniach, warto potraktować to wydarzenie jako głos w dyskusji o kanonie polskiej sztuki najnowszej, gdyż Paszporty, także ze względu na mainstreamowość nagrody przyznawanej przez bardzo wpływowy tygodnik oraz nagłośnienie medialne jej towarzyszące, do jego ukształtowania się przyczyniły. Jest to także opowieść o tym, jak postrzegano i promowano sztukę w Polsce po roku 1989.

Na tej drugiej liście znaleźli się nie tylko Paweł Althamer i Wilhelm Sasnal – nagrodzeni potem przez „Politykę” w specjalnej kategorii „kreator kultury” (odpowiednio za rok 2009 i za 2022) – ale też Zbigniew Libera, Zuzanna Janin, Grzegorz Klaman, Paulina Ołowska, Goshka Macuga, Oskar Dawicki, Agata Bogacka czy Rafał Bujowski.

Trzy dekady Paszportów to 31 artystek i artystów nimi uhonorowanych – w 2021 roku wyjątkowo przyznano dwie nagrody: Janie Shostak i Mikołajowi Sobczakowi. W gronie nagrodzonych jest dotąd 12 kobiet. Pokazuje to istotną nierównowagę, nie tylko w Paszportach, ale też w tworzeniu hierarchii ważności w sztuce po roku 1989. A także zmiany, jakie obecnie zachodzą – w ostatnich pięciu latach artystki otrzymały aż pięć Paszportów.

Sama lista nagrodzonych jest imponująca, ale też uderzające są z perspektywy czasu pominięcia, z których można ułożyć drugi spis kluczowych twórców i twórczyń. Na tej drugiej liście znaleźli się nie tylko Paweł Althamer i Wilhelm Sasnal – nagrodzeni potem przez „Politykę” w specjalnej kategorii „kreator kultury” (odpowiednio za rok 2009 i za 2022) – ale też Zbigniew Libera, Zuzanna Janin, Grzegorz Klaman, Paulina Ołowska, Goshka Macuga, Oskar Dawicki, Agata Bogacka czy Rafał Bujowski. Inaczej wygląda spis docenionych przez tygodnik, jeżeli weźmie się pod uwagą także nominowanych do nagrody – od 2004 roku wprowadzono dwustopniowy wybór kandydatów. Jednak to nie obecność (lub brak) konkretnych artystów jest najciekawszym pytaniem, jakie prowokuje 30. rocznica „Paszportów”, ale to, jaki obraz polskiej sztuki z nazwisk nagrodzonych się wyłania.

Pierwszym laureatem – za rok 1993 – był Stasys Eidrigevičius. To nazwisko obecnie może zaskakiwać, ale był on w tamtym czasie głośnym artystą. Jego prace – ilustratorskie, uładzone, z literackimi podtekstami – zdawały się dobrze odpowiadać mainstreamowym wyobrażeniom o współczesnej sztuce. Jego obecność na wystawie – Dorota Monkiewicz wybrała dzieła mniej znane, czerpiące z surrealizmu i znacznie ciekawsze od powszechnie kojarzonych z jego twórczością banalnych obrazków z kolejnymi postaciami-kukłami – być może najlepiej pokazuje, jak bardzo zmieniło się dziś postrzeganie sztuki współczesnej. Bardziej niż znaczące jest też to, że jedną z pierwszych wystaw zorganizowanych przez Janusza Janowskiego, nowego dyrektora Zachęty, poświęcono właśnie Stasysowi Eidrigevičiusowi. To był swoisty powrót do przeszłości, próba przekreślenia sztuki z ostatnich trzech dekad.

Ta procedura wyboru miała sprawić, że „Paszporty” – jak podkreślał Zdzisław Pietrasik, wieloletni szef działu kultury i ich pomysłodawca – były wyróżnieniem tygodnika, a „jednocześnie nagrodami krytyki polskiej, co nie tylko podnosi ich prestiż, ale także zapewnia obiektywizm w ocenie dzieł i ich twórców”.

Stasys Eidrigevičius „był niejako «pod ręką», jako rysownik współpracował z naszą redakcją” – tłumaczy ten wybór po latach Piotr Sarzyński, od początku czuwający nad przyznawaniem „Paszportów”. Był też „świetnie rozpoznawalny jako rysownik, plakacista, ilustrator książkowy, grafik”. I dodaje: „sami jeszcze nie wiedzieliśmy, kogo chcemy nagradzać”. Rozmowa Doroty Monkiewicz z Piotrem Sarzyńskim zamieszczona w katalogu towarzyszącym sopockiej wystawie pokazuje, w jaki sposób powstawały „Paszporty”, jak zmieniała się ich formuła, wreszcie – jakie motywacje towarzyszyły decyzjom podejmowanym przez kapitułę nagrody, którą tworzą redaktorzy „Polityki”. Przy czym od samego początku przyznawania nagrody o wskazanie artystek i artystów zasługujących na wyróżnienie proszono osoby spoza tego grona (ważnym kryterium branym pod uwagę są dokonania twórców i twórczyń w roku, za który jest ona przyznawana). Ta procedura wyboru miała sprawić, że „Paszporty” – jak podkreślał Zdzisław Pietrasik, wieloletni szef działu kultury i ich pomysłodawca – były wyróżnieniem tygodnika, a „jednocześnie nagrodami krytyki polskiej, co nie tylko podnosi ich prestiż, ale także zapewnia obiektywizm w ocenie dzieł i ich twórców”.

Jednak, i to warte podkreślenia, „Paszporty” szybko zaczęły się rozmijać z ówczesnymi mainstreamowymi wyobrażeniami o tym, czym jest sztuka współczesna, o których przypomina monumentalna, opracowana przez Zbigniewa Liberę i wydana przed kilkoma laty antologia „Art of Liberation”. W 1995 roku nagrodę otrzymał Mirosław Bałka, w kolejnym – Zofia Kulik, a w 1997 roku Katarzyna Kozyra. Dopiero po nich „Paszportami” nagrodzono Jarosława Modzelewskiego i Leona Tarasewicza, malarzy uznanych, docenionych także poza środowiskiem sztuki współczesnej.

Dziś nagrodzenie całej tej trójki wydaje się czymś oczywistym. Jednak wówczas ich twórczość budziła ogromnie kontrowersje – by przywołać niesławny tekst Michała Cichego o Mirosławie Bałce, opublikowany w „Gazecie Wyborczej”, czy głośne ataki na twórczość Katarzyny Kozyry i innych przedstawicieli sztuki krytycznej. Zbigniew Libera określił ówczesną sytuację „zimną wojną sztuki ze społeczeństwem”, którą dobrze opisywał tekst stworzony przez niego z cytatów z ówczesnej prasy, przede wszystkim prawicowej, ale też – co trzeba podkreślić – zaczerpniętych m.in. z „Gazety Wyborczej”. Była to bowiem twórczość odrzucana nie tylko przez reprezentantów prawej strony, ale też szeroko rozumianego liberalnego centrum.

Wybory dokonywane w tamtym czasie przez „Politykę” przełamywały ówczesne status quo. Nie wpisywały się w hierarchie ważności w sztuce dominujące wówczas w głównym nurcie kultury, zwłaszcza w obiegu medialnym. To na łamach tego tygodnika odbyła się też pierwsza poważna dyskusja na temat Lego. Obóz koncentracyjny Zbigniewa Libery. Jednocześnie dopiero po 10 latach „Paszportem” nagrodzono kolejną przedstawicielką sztuki krytycznej – Joannę Rajkowską. Jakby po decyzjach podejmowanych w latach 1995–1997 ostatecznie wybrano bardziej bezpieczną postawę zachowawczą.

Więcej nawet, w tym, co bywa określane mianem inteligenckiego mainstreamu, którego „Polityka” była i nadal jest uznawane za czołowego przedstawiciela. Zmiana ta dotyczy nie tylko hierarchii nazwisk uznawanych za najważniejsze, ale – co może najbardziej istotne – samego postrzegania sztuki i tego, co jest za nią uznawane. Jednak ta zmiana dotyczy także skali zainteresowania współczesną twórczością, która – mimo rytualnych już środowiskowych narzekań – przyciąga coraz większą publiczność.

Piotr Sarzyński w przywoływanej już rozmowie z Dorotą Monkiewicz podkreśla, że, tworząc nagrodę, redakcja chciała wziąć pod uwagę „szczególną grupę twórców: tych, którzy nie są już debiutantami, ale jeszcze nie są gwiazdami. […] Już się zdążyli wyróżnić, ale daleko im jeszcze do statusu «klasyków»”. Przyglądając się obecnie liście nagrodzonych w kolejnych dwóch dekadach widać, że wyraźnie pokrywa się ona z wyborami, jakie dominowały w latach 2000. Jest tu nowe malarstwo spod znaku Grupy Ładnie (Marcin Maciejowski, nagrodzony za rok 2002), poznańskie Penerstwo (Wojciech Bąkowski, 2010), jak i nowe formy sztuki zaangażowanej społecznie czy politycznie. Nawet jeżeli ta ostatnia budziła sprzeciw – jak w przypadku Julity Wójcik (nagrodzona za rok 2012) czy Karola Radziszewskiego (2009) – to coraz bardziej zmieniał się stosunek do twórczości współczesnej w mediach głównego nurtu. „Nominacja za kreatywność, kryjąca się zarówno w prostych czynnościach, jak i w kontaktach międzyludzkich. Za konsekwentne udowadnianie, że życie może być sztuką, i za niezrażanie się atakami” – napisano w „Polityce”, uzasadniając nagrodę dla Julity Wójcik.

Czy „Paszporty” miały wpływ na hierarchię w świecie sztuki i obecność artystów w obiegu międzynarodowym? Zapewne dość ograniczony – podstawowe znaczenie miały w tym zakresie instytucje publiczne (w tym zagraniczne) oraz w coraz większym stopniu galerie prywatne i rynek sztuki. Natomiast nagrody „Polityki” na pewno wpływały na publiczne postrzeganie sztuk wizualnych i ich znaczenia we współczesnej kulturze oraz na pozycję artystów poza własnym środowiskiem artystycznym. Być może właśnie dlatego poprzez historię „Paszportów Polityki” można opowiedzieć o zmianach percepcji sztuki współczesnej, a wreszcie o krytyce artystycznej w III RP W 2004 roku zmieniono nawet nazwę kategorii z „plastyki” na „sztuki wizualne”, by podkreślić, że termin „sztuka” od dawna nie ogranicza się do tradycyjnych technik, jak malarstwo i rzeźba.

Tę decyzję można nawet uznać za symbol zmian, jakie zaszły w patrzeniu na współcześnie powstającą twórczość w głównym obiegu kultury. Więcej nawet, w tym, co bywa określane mianem inteligenckiego mainstreamu, którego „Polityka” była i nadal jest uznawane za czołowego przedstawiciela. Zmiana ta dotyczy nie tylko hierarchii nazwisk uznawanych za najważniejsze, ale – co może najbardziej istotne – samego postrzegania sztuki i tego, co jest za nią uznawane. Jednak ta zmiana dotyczy także skali zainteresowania współczesną twórczością, która – mimo rytualnych już środowiskowych narzekań – przyciąga coraz większą publiczność. Wystarczy przywołać dwie wystawy zorganizowane w 2022 roku: Niepokój przychodzi o zmierzchu w Zachęcie i Aleksandry Waliszewskiej w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Każdą z nich obejrzało ponad 48 tys. widzów!

↑ Widok wystawy, Paszporty POLITYKI – 30 lat w sztuce, Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie, fot. Tomek Maryk


Wspomniana już rozmowa Doroty Monkiewicz (która miała dostęp do archiwum nagrody) z Piotrem Sarzyńskim pokazuje, w jaki sposób wypracowywano model przyznawana „Paszportów”. W pierwszych latach do grona nominujących zapraszano nie tylko krytyczki i krytyków sztuki, ale także dyrektorów galerii i muzeów. Po kilku latach ograniczono się do tych pierwszych, a od 2004 roku rozszerzono grupę nominujących do 10 osób. Od tego roku we wszystkich kategoriach wprowadzono też dwustopniowy tryb wyłaniania laureatów, a formą wyróżnienia stała się sama nominacja do „Paszportów”. Ta decyzja sprawiła, że grono dostrzeżonych artystek i artystów znacząco się powiększyło.

Jednak chyba najbardziej uderzające jest, jak różnorodne osoby brały udział w wyłanianiu laureatów. Przez wiele lat byli w tym gronie m.in. Jakub Banasiak (najpierw „Dziennik”, a potem magazyn „Szum”), Piotr Bernatowicz (redaktor naczelny „ARTeonu”), Dorota Jarecka (pracująca wówczas w „Gazecie Wyborczej”), Paweł Łubowski („Artluk”), Monika Małkowska (związana z „Rzeczpospolitą”), Stach Szabłowski czy Anna Theiss (oboje w różnych wcieleniach). A to tylko kilka nazwisk.

W publikacji na 30-lecie niestety pominięto nazwiska osób nominowanych, opublikowano natomiast składy nominujących. Pozwalają one na śledzenie losów krytyczek i krytyków, ale też pism, z którymi współpracowali. Ich powstawanie i likwidacja, wreszcie to, jak wraz z upływem lat w gazetach i tygodnikach ogólnopolskich coraz bardziej ograniczano miejsce dla krytyki sztuki: wśród 10 osób nominujących w 2022 roku jedynie dwie są związane z takimi mediami. Jednak chyba najbardziej uderzające jest, jak różnorodne osoby brały udział w wyłanianiu laureatów. Przez wiele lat byli w tym gronie m.in. Jakub Banasiak (najpierw „Dziennik”, a potem magazyn „Szum”), Piotr Bernatowicz (redaktor naczelny „ARTeonu”), Dorota Jarecka (pracująca wówczas w „Gazecie Wyborczej”), Paweł Łubowski („Artluk”), Monika Małkowska (związana z „Rzeczpospolitą”), Stach Szabłowski czy Anna Theiss (oboje w różnych wcieleniach). A to tylko kilka nazwisk. Co więcej, okazuje się, że niezależnie od późniejszych wyborów niektórych z tych osób i tego, co mówiły i pisały w następnych latach, potrafiły one uważnie przyglądać się ówczesnej twórczości (przywołane słowa o Julicie Wójcik są autorstwa Moniki Małkowskiej).

Być może najważniejszym atutem „Paszportów Polityki” było – i chyba nadal jest – to, że dają one okazję na spojrzenie na sztuki wizualne, ale też na krytykę nieco z ukosa, z pewnego dystansu – mimo nieuchronnego zapewne blichtru czy medialnego show, który towarzyszy ich przyznawaniu. Dziś jednak narzuca się pytanie, czy uda się utrzymać podobny dystans od rynku sztuki, który w sytuacji coraz mniejszego znaczenia instytucji publicznych przejmowanych przez obecnie rządzących, coraz bardziej determinuje w Polsce hierarchię ważności w świecie sztuki.

Piotr Kosiewski

Piotr Kosiewski

Ur. 1967. Historyk i krytyk sztuki, publicysta. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego” i magazynu „Szum”.  Członek AICA Polska. Publikował m.in. na łamach „Kresów”, „Odry”, „Przeglądu Politycznego” i „Znaku”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy w 2013 roku.