Od redakcji /2/

Drogie Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy, zapraszamy Was do czytania, przeglądania, scrollowania, studiowania, zadawania pytań i twórczego dryfowania wraz z drugim numerem „Restartu”. Numer ten poświęciliśmy rynkowi sztuki, galeriom, kolekcjom oraz współpracy galerzystów i kolekcjonerów z artystami.

Obserwatorzy sceny artystycznej od dawna analizują stan polskiego rynku sztuki, teraz zaś stawiają jeszcze pytania o jego kondycję w czasie lockdownu i dalej – gdy pandemia nieco zelżała, co daje nadzieję na jej rychły koniec. Zdania na ten temat są tak rozbieżne, jak potrafią być tylko w Polsce: od stwierdzenia, że rynek nie istnieje, a to, co widzimy, to nieistotne spekulacje – po opinię o złowrogiej roli wszechwładnych, merkantylnie nastawionych galerzystów. Między powyższymi skrajnościami rozciąga się szerokie pole do rozważań, co wykorzystujemy w drugim numerze naszego pisma.

Sondaże i badania dostarczyły nam namacalnych dowodów na to, że rynek nie ucierpiał na pandemii, a wręcz przeciwnie – lrozwinął się jeszcze i dzisiaj po prostu kwitnie. Podkreśla się zwłaszcza gwałtownie rosnące ceny sztuki cyfrowej (nie w Polsce) oraz sztuki, która już wcześniej dobrze się sprzedawała, współczesnej, ale już muzealnej (w Polsce: Matejko, Malczewski, Witkacy, a z nowszych – Fangor i Abakanowicz). Jak wyliczył portal artinfo.pl, w 2020 roku sprzedaż sztuki wzrosła o niemal 30% w stosunku do roku poprzedniego.

Przybywa domów aukcyjnych, aukcji, kolekcjonerów sztuki. Ceny rosną. – obwieszcza z dumą „VIP Magazyn”. To właśnie w czasach krachów inwestorzy jeszcze chętniej działali na rynku inwestycji alternatywnych – mówi Juliusz Windorbski, prezes DESA Unicum „Dziennikowi Gazecie Prawnej”. – Polski rynek sztuki jest, mimo nieustannych wzrostów, wciąż niedoszacowany w porównaniu do rynku zachodniego – dodaje. Lecz w ciągu zeszłego roku ustanowiono aż jedną czwartą rekordów cenowych za całe trzydzieści lat sprzedaży dzieł sztuki w Polsce. Można więc powiedzieć bez przesady, że polski świat sztuki ogarnęła gorączka zakupów. I ten niedoszacowany rynek znajduje się w fazie wzrostu.

Zwiększone zainteresowanie sztuką związane jest z faktem, że pojawiła się nowa grupa kolekcjonerów. Tych stosunkowo jeszcze młodych stażem Piotr Policht nazywa „wychowanymi przez Raster”, jednak obecnie działają już kolekcjonerzy ukształtowani „po Rastrze”, wespół z młodszymi od tej zasłużonej placówki galeriami komercyjnymi. Ci kolekcjonerzy zainteresowani są sztuką młodą, współcześnie powstającą, nie boją się ryzykować inwestując w nieznane lub mało znane nazwiska. Nie ulega wątpliwości, że w niepewnych czasach kryzysu dzieła sztuki stały się jedną z najlepszych inwestycji.

Skoro jednak jest tak dobrze, to dlaczego tak wielu artystów klepie biedę? Dlaczego tak wielu z trudem przetrwało pandemię? Dlaczego musimy się angażować i naciskać na powstanie ustawy o ubezpieczeniu zdrowotnym i emerytalnym dla artystów? Czy istnieje przełożenie dobrze rozwijającego się rynku sztuki na sytuację tych, którzy ten rynek zasilają wytworami swoich rąk? Czy instytucje, które przecież także ucierpiały z powodu epidemii, potrafią artystów wspierać? Jak wyglądają dzisiaj relacje artystów z innymi aktorami rynkowego pola sztuki? Co należałoby tutaj poprawić, korzystając z pandemicznych doświadczeń?

O tych i o wielu innych sprawach dowiecie się z naszego czasopisma. Czytajcie „Restart”!