Aktualności recenzje Katarzyna Chrudzimska-Uhera

O wiele za dużo, by zmieścić w tak małym kuferku. Wystawa Hasior. Trwałość przeżycia w Zamku Królewskim w Warszawie

Hasior. Trwałość przeżycia
Miejsce: Zamek Królewski w Warszawie
Czas: 14.06 – 8.09.2024
Kuratorzy: Jacek Chromy, Katarzyna Rogalska

Władysław Hasior, „Ofelia z Białego Dunajca”, 1990, Muzeum Tatrzańskie im. Dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem, fot. Zamek Królewski w Warszawie

Wystawa Władysława Hasiora wpisuje się w cykl pokazów sztuki współczesnej w Zamku Królewskim w Warszawie (Igor Mitoraj, 2004; Magdalena Abakanowicz, 2022; Jerzy Nowosielski 2023). Nawiązuje też do wydarzenia sprzed pięćdziesięciu lat (1974), kiedy ekspozycja prac mistrza zainaugurowała działalność wystawienniczą odbudowanej po wojnie rezydencji polskich królów.

Wystawa została pomyślana ambitnie. Pozyskano około dziewięćdziesiąt obiektów ze zbiorów muzealnych (głównie Galerii Władysława Hasiora w Zakopanem) i kolekcji prywatnych, dając okazję spotkania niedostępnych na co dzień arcydzieł. Przeważają asamblaże (wśród nich sztandary) i kompozycje rzeźbiarskie, ale są też rysunki, modele pomników, fotografie i projekcje filmowe. Oeuvre mistrza dopełniają dwa obiekty współczesnych twórców: włączone w przestrzeń ekspozycji wideo Muzyka dla organów (2021) Zbigniewa Rogalskiego ze ścieżką dźwiękową Dominika Strycharskiego oraz instalacja Andrzeja Szarka Kapliczka wszystkich wiernych (projekt 2019) ustawiona na dziedzińcu przed pałacem Pod Blachą. Starano się uwzględnić prace Hasiora z różnych okresów. Pokaz otwierają dzieła z czasu studiów artysty w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Obok nich znalazł się „wzruszający, skromny eksponat” – jak w tekście kuratorskim określono kuferek podróżny Hasiora. Walizeczka jest nieduża i nie pozostawia wątpliwości, że próba pomieszczenia w niej utensyliów współczesnego turysty skazana byłaby na niepowodzenie. Niestety, podobnie karkołomnym zadaniem okazało się ulokowanie obfitego zestawu dzieł Władysława Hasiora w XVIII-wiecznym wnętrzu Biblioteki Królewskiej.

Wąskie pomieszczenie szczelnie wypełniono labiryntem metalowej siatki, na której, i wokół której, rozmieszczono asamblaże, zmuszając te rozbudowane formy otwarte do konkurencji z wielobarwną kratownicą. W zbyt niskim pomieszczeniu sztandary snują się po podestach, a od góry atakowane są przez monumentalne kryształowe żyrandole. Zagadkę stanowi koncept prezentacji Przesłuchania anioła, zawieszonego ponad kamienną posadzką biblioteki, a nie – jak chciał twórca – taflą lustra, otwierającego pod stopami widza nieskończoną otchłań. Sprzeciw budzi ekspozycja rzeźb wyrwanych z ziemi. Kilka spośród tych przejmujących, betonowych odlewów skrępowanych zostało okowami, które przepoławiają korpusy i konkurują z ich metalowymi elementami. Taki sposób montażu uzasadniony był zapewne wymogami bezpieczeństwa. Ale czy w takim wypadku w ogóle należało te obiekty prezentować, gwałcąc ich formę i zamysł twórcy?

Jednak pytanie postawione w katalogu przez Annę Żakiewicz: „Po co nam dzisiaj Hasior?”, pozostawia bez odpowiedzi. Można by je rozszerzyć, pytając: po co nam dzisiaj sztuka współczesna w zabytkowych wnętrzach królewskiej rezydencji? Zastanawiała się nad tym Magdalena Białonowska przy okazji wystawy Magdaleny Abakanowicz w 2022 roku (Eksperymenty. Wystawy sztuki współczesnej w muzeach-rezydencjach, [w:] Magdalena Abakanowicz. Konfrontacje, Zamek Królewski w Warszawie – Muzeum 2022, Warszawa 2022, s. 95–128). Badaczka przywołała doświadczenia zachodnioeuropejskich muzeów – interwencje typu site-specific, stanowiące kontrapunkt wobec historycznej tkanki rezydencji. Podobny potencjał posiada sztuka Hasiora.

Widz podąża wzdłuż kratownicowych ścian, za ich załomami odnajduje kolejne obiekty, ma wrażenie błądzenia po muzealnym magazynie – gdzie nadmiar jest czymś zwyczajnym, a natłok znajduje uzasadnienie. Ciasno ułożone artefakty, uszeregowane decyzją warszawskich kuratorów, tworzą spójne grupy, określone chronologią i ikonografią. Pokaz ma ambicje retrospekcji, syntetycznego ujęcia Hasiora w ramy klasyka polskiej sztuki. Zauważyła to Hanna Kirchner, pisząc w katalogu, że „powrót Hasiora na Zamek Królewski w Warszawie jest aktem uroczystej nobilitacji, afirmacją spuścizny nowatora, ostatecznym uznaniem jego dzieła za «dobro narodowe»” (Hasior wraca na Zamek, czyli dwa światy, [w:] Hasior. Trwałość przeżycia, Zamek Królewski w Warszawie – Muzeum Warszawa 2024, s. 26). Ale wtedy „trwałość przeżycia” zmienia się (zaledwie?) w troskę o zabezpieczenie i udostepnienie dorobku artysty. Ten zamiar zdaje się potwierdzać katalog, obok reprodukcji zawierający teksty porządkujące i podsumowujące dotychczasowy stan wiedzy na temat życia i twórczości artysty. Jednak pytanie postawione w katalogu przez Annę Żakiewicz: „Po co nam dzisiaj Hasior?”, pozostawia bez odpowiedzi. Można by je rozszerzyć, pytając: po co nam dzisiaj sztuka współczesna w zabytkowych wnętrzach królewskiej rezydencji? Zastanawiała się nad tym Magdalena Białonowska przy okazji wystawy Magdaleny Abakanowicz w 2022 roku (Eksperymenty. Wystawy sztuki współczesnej w muzeach-rezydencjach, [w:] Magdalena Abakanowicz. Konfrontacje, Zamek Królewski w Warszawie – Muzeum 2022, Warszawa 2022, s. 95–128). Badaczka przywołała doświadczenia zachodnioeuropejskich muzeów – interwencje typu site-specific, stanowiące kontrapunkt wobec historycznej tkanki rezydencji. Podobny potencjał posiada sztuka Hasiora. Wyobrażam sobie sztandary prowadzące dialog z wystrojem królewskich komnat czy asamblaże włączone do kolekcji malarstwa nowożytnego, chciałabym zobaczyć płonące rzeźby ustawione na zamkowym dziedzińcu.

Sztuki Hasiora nie da się zamknąć w królewskiej bibliotece, w muzealnym magazynie ani nawet w podróżnym kuferku artysty, do którego może jest jej najbliżej. Jest to sztuka emocji, aktywnego uczestnictwa, rodząca przeżycie – które nie zawsze jest „trwałe”, bo bywa gwałtowne, ale zawsze wzbogaca. Jakie w tym kontekście znaczenie może mieć proces muzeifikacji i „nobilitująca” obecność Hasiora w Zamku? Na pewno warto pójść na tę wystawę, po to, by poczuć potrzebę głębszego, bardziej indywidualnego i aktualnego doświadczenia tej niezwykłej sztuki. By rozbudzić apetyt na przeżycie, o jakim opowiada film Zbigniewa Rogalskiego i żeby – wprost ze stolicy – pojechać na Snozkę a zaraz potem do Galerii Władysława Hasiora w Zakopanem.

 

PS

Są jeszcze dwa szczegóły, których nie sposób pominąć.

Widz przemierza wystawę wytyczoną ścieżką, która prowadzi go do ostatniego elementu – ekranu z projekcją wideo. Zaraz obok umieszczono jednak ekspozytor z zachęcającym hasłem: „Zrób swój własny asamblaż” (sic!). Wystawa płynnie zmienia się w „kącik edukacyjny”, ale widz nie zostaje o tym uprzedzony, nieruchomieje więc, skonsternowany zuchwałością zrównania kompetencji artysty z inwencją dyletanta. O ile powyższy „przypadek” uznać można za niefortunne niedopatrzenie architektów wystawy, o tyle trudniej jest usprawiedliwić konkluzję kuratorskiego tekstu katalogu, którego autor dokonuje karkołomnej fuzji „pomarańczówki” (napoju alkoholowego) z trwałością przeżycia, a wszystko to w kontekście sztuki Hasiora i ekspozycji (1974 i 2024) w Zamku Królewskim… Trochę śmieszno, trochę straszno.

Widok wystawy, „Hasior. Trwałość przeżycia”, Zamek Królewski w Warszawie, fot. Zamek Królewski w Warszawie

Katarzyna Chrudzimska-Uhera

Katarzyna Chrudzimska-Uhera

Historyczka sztuki, dr hab. nauk humanistycznych, prof. uczelni, kierowniczka Katedry Sztuki Nowoczesnej i Współczesnej w Instytucie Historii Sztuki UKSW w Warszawie. Specjalizuje się w dziejach rzeźby polskiej schyłku XIX i XX w. Autorka publikacji nt. ewolucji i miejsca rzeźby w przestrzeni publicznej, wystawienniczej i prywatnej. Zajmuje się narodowotwórczą i państwowotwórczą rolą sztuki oraz stylu narodowego w architekturze, plastyce i sztuce wnętrza.