More News for Lulu – malarski esej historyczny Witolda Stelmachniewicza
Wystawa: More News For Lulu
Artysta: Witold Stelmachniewicz
Miejsce: Galeria ASP, Kraków
Czas trwania: 10.12.2020–31.01.2021
Witold Stelmachniewicz jest wielkim i czułym erudytą muzyki, chłonnym czytelnikiem i uważnym widzem filmów, dociekliwym obserwatorem obrazowych świadectw historii. Ze źródeł tych – albo za ich pośrednictwem – czerpie motywy, które stają się tematami jego malarstwa. Obszar jego zainteresowań wymownie przedstawia obszerna lista podziękowań, jaką zamieścił w autorskiej książce Between the Kingdom of Complacency and the City of Histeria (2019). Są na niej malarze i rzeźbiarze, kompozytorzy i wirtuozi, pisarze i filozofowie, fotograficy i filmowcy – dawni i współcześni. Nie są to bynajmniej same postaci bez skazy. „Powody moich wyborów – mówi Stelmachniewicz – nie są oczywiste” 1 . I tak np. Schönberg nie interesuje go jako autor poprawnego politycznie Ocalałego z Warszawy, ale jako uchodźca z III Rzeszy, fascynujący się podbojami Wehrmachtu. Podobnie Wilhelm Furtwängler czy Herbert von Karajan ciekawsi są dla niego ze względu na faustowsko-heglowskie „ukąszenie nazizmem”. „Historia jest inspirująca – stwierdza Witold – ponieważ poprzez wydarzenia – dodajmy: i postaci – które już zaistniały można mówić o współczesności – pewne sprawy nigdy się nie kończą, nie są ostatecznie zamknięte, czego dowodzi sytuacja na wschodzie Europy, gdzie wciąż buzują problemy o charakterze nacjonalistyczno-separatystycznym […] nawiązania do przeszłości stanowią adekwatny pomost do czasów obecnych” 2 .
Kierując się swoim kluczem, Witold Stelmachniewicz wybiera z dawnej fotografii albo z filmowego kadru motyw, który z biegłością warsztatową wiernie maluje na płótnie, prawie zawsze w tonacjach szarości, a następnie poddaje go malarskiemu zakłóceniu przez nałożenie swobodnych, ekspresyjnych warstw farby. W ten autopalimpsestowy sposób, na pierwotnej, „zawłaszczonej” warstwie, tworzy swój finalny obraz.
Tytuł wystawy More News for Lulu został zapożyczony z płyty saksofonisty altowego Johna Zorna, puzonisty Georga Lewisa i gitarzysty Billa Frisella z 1992 roku (kontynuacja tematu z płyty News for Lulu z 1988 roku). „Zauważyłem, że jest wiele powinowactw pomiędzy tym, co oni zagrali na tych płytach z tym, co ja robię – opowiada Stelmachniewicz. – To, co oni robili, to nie było improwizowanie na temat, tylko powolne deformowanie pierwowzoru. […] Uprzytomniłem sobie, że moja strategia niczym się nie różni; że w innej materii, innymi środkami robię właściwie to samo: też dbam o to, żeby tego pierwowzoru – tej starej fotografii – całkowicie nie zniweczyć. Ona mi daje tylko impuls do pracy, muszę ją zachować w czytelny sposób” 3 .
Na obrazie News for Lulu, podobnie jak na okładce płyty, pojawia się postać Louisy Brooks, grającej główną rolę luksusowej prostytutki Lulu w filmie Georga Wilhelma Pabsta Puszka Pandory z 1929 roku. Film ten, będący adaptacją dwóch dramatów Franka Wedekinda z przełomu XIX i XX wieku, osławionych zakazami cenzury, śmiały obyczajowo, gdyż bodaj po raz pierwszy pokazywał na ekranie miłość lesbijską, zapisał się w dziejach kina przede wszystkim dzięki wielkiej kreacji Louisy Brooks. Ta młodziutka, podówczas 22-letnia amerykańska tancerka i aktorka, stworzyła archetypowy wzór filmowej femme fatale. Niezwykły talent, inteligencja i uroda predestynowały ją „by mogła przyjąć w tamtych czasach miejsce Marylin Monroe” 4 . Zajęła tymczasem miejsce Marleny Dietrich, która miała zagrać postać Lulu. Jeszcze w tym samym, 1929 roku, Brooks zagrała w filmie Pabsta Dziennik upadłej dziewczyny. Rolami w obu tych filmach stworzyła ikonę epoki charlestona, swingu, jazzu, złotych lat dwudziestych i… końca epoki kina niemego. Charakterystyczną krótką fryzurę w stylu bob, którą nosiła – znak emancypacji i mody dwudziestolecia międzywojennego – wymyślił, jeszcze przed I wojną światową, paryski mistrz fryzjerstwa – Polak, Antoine Cierplikowski.
Between The Kingdom of Complacency and The City of Hysteria
Monografia twórczości Witolda Stelmachniewicza zawierająca reprodukcje kilkudziesięciu obrazów malarskich z ostatnich pięciu lat jego aktywności. Motywy obrazów prezentowane są na tle fotografii pejzażowych, które artysta wykonał w czasie wielu podróży po regionach Europy Środkowej. Są to miejsca anonimowe, jednak niepozbawione swojej historii, w myśl idei Martina Pollacka wyrażonej w książce Skażone krajobrazy. Monografia nie zawiera tekstów krytycznych ani analitycznych, tylko opisy poszczególnych obrazów, biogram artysty i długą listę osób, które wywarły i wywierają wpływ na jego postawę. Formaty poszczególnych części nawiązują do gabarytów płyty winylowej i kompaktowej.
projekt graficzny: Anna Ławrynowicz
Witold Stelmachniewicz w obrazie Lulu sięgnął właśnie do kadru z Dziennika upadłej dziewczyny. Widzimy na nim, obok Louisy, André Roanne’a, popularnego aktora drugoplanowego, i Kurta Gerrona – postać tragiczną – gdyż to jemu przyszło realizować w 1944 roku nieukończony film o raju w terezinskim getcie Hitler podarował Żydom miasto. Zginął w Auschwitz w tym samym roku, w przededniu zamknięcia komór gazowych. Mityczna puszka Pandory zadziałała nie metaforycznie, a najdosłowniej…
Stelmachniewicz przywołuje na wystawie jeszcze jeden motyw z filmów Pabsta – ostatni niemy obraz, jaki ten zrealizował razem z Arnoldem Fanckiem: Białe Piekło na Piz Palü (1929) – klasyczny film w gatunku „Bergfilme”, czyli w tzw. nurcie kina alpejskiego. Olśniewające zimowe zdjęcia wykonał, nomen omen, Hans Schneeberger (co można spolszczyć jako Śnieżnogórski), ale nie to jest najbardziej interesujące. W filmie wystąpiła niespełniona tancerka Leni Riefenstahl, późniejsza pupilka nazistów i samego Hitlera, autorka monumentalnych filmów propagandowych. (Stelmachniewicz namalował wiele obrazów odnoszących się do niej i jej dzieła). Wystąpił też wielki as lotnictwa myśliwskiego z I wojny światowej – Ernst Udet, który – wciągnięty przez współkombatanta Hermanna Göringa w hitlerowską machinę wojenną – popełnił w 1941 roku samobójstwo.
Kolejny obraz na wystawie nazwany został przewrotnie Unentartete Kunst – czyli „sztuka niezdegenerowana”, jak można nazwać oficjalną sztukę III Rzeszy, w przeciwieństwie do „zdegenerowanej” sztuki wszystkich nurtów awangardowych. Autor sięgnął do fotografii przedstawiającej rzeźbę Arno Brekera Bereitschaft („Gotowość”, 1939). Breker – główny i najbardziej utalentowany reprezentant nurtu „Blut und Boden” – to dla jednych wciąż jedynie nadworny, ulubiony rzeźbiarz Hitlera i kolaborant reżimu, który dla swoich współczesnych był geniuszem – Aristide Maillol nazwał go „niemieckim Michałem Aniołem XX wieku”. W 1940 roku, na 22. Biennale w Wenecji odebrał nagrodę z rąk Mussoliniego. „Wbrew współczesnym snobizmom wskazywałem, że niemiecki pawilon na zeszłorocznym biennale weneckim był najlepszy – pisał szczerze oddany faszyzmowi Ezra Pound. – Powinien to dostrzec każdy zwiedzający, obdarzony niespaczonym poczuciem formy. Niemożność zrozumienia obecnych zmian w sztuce należy przypisać po części tępocie…” 5 .
Wenecja. Obraz Morte a Venezia o Amore a Urbino – to przemalowany kard z filmu Luchino Viscontiego Śmierć w Wenecji, z przedstawieniem Tadzia – obiektu platonicznej miłości Gustawa von Aschenbacha, kompozytora, któremu reżyser nadał cechy Mahlera, w przeciwieństwie do literackiego pierwowzoru – noweli Tomasza Manna, której bohater jest pisarzem. W ten sposób Visconti wprowadził do swojego filmu motywy łączące Śmierć w Wenecji z Doktorem Faustusem, powieścią, w której Mann mierzy się z „rozliczeniem” niemieckiego ducha 6 . Jest i podobizna wielkiego pisarza – obraz Mann. Raczej podobizna, bo Stelmachniewicz wizerunków realnych postaci nie chce nazywać portretami.
Na wystawie More News for Lulu malarz przywołuje realne, wzięte z historii postaci i fakty albo wyobrażenia kulturowe, najczęściej motywów mrocznych, „demonicznych” (Possession,
Lugosi, bez tytułu – według Davida Prowse’a), które razem składają się na wrażliwą pamięć bohaterów i zdarzeń najnowszej historii i współczesności.
O tym, jak demony historii, niestety wciąż się aktualizują, a „pewne sprawy nigdy się nie kończą, nie są ostatecznie zamknięte”, mówią dwa obrazy: Narutowicz i Bez tytułu, namalowany na podstawie fotografii Malcolma Browne’a z 1963 roku przedstawiającej sakralne samospalenie buddyjskiego mnicha Ticha Quang Duca, który 16 czerwca 1963 roku w Sajgonie podpalił się „ w imię walki z represyjną polityką katolickiego prezydenta Wietnamu Południowego” 7 . To jedno z najbardziej rozpowszechnionych medialnie samospaleń przywołuje na myśl dramatyczne akty Ryszarda Siwca (1968), Jana Palacha i Jana Zajíca (1969). Jan Palach, umierając w szpitalu, miał powiedzieć: „W Wietnamie to pomogło” 8 . Dramatyczną kodę serii samospaleń, by wymienić tylko najbardziej znane, stanowią śmierci Walentego Badylaka (1980) i Piotra Szczęsnego (2017). Witold Stelmachniewicz namalował swój obraz w 2016 roku – a więc rok przez samospaleniem Piotra Szczęsnego.
Podobnie, przypomnienie prezydenta Gabriela Narutowicza zamordowanego w 1922 roku przez Eligiusza Niewiadomskiego, na którego grobie skrajna prawica do dziś składa świeże kwiaty „w wyrazie wdzięczności za bohaterski czyn”, dopełniła śmierć Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska, w 2019 roku. Również ten dramat Stelmachniewicz uprzedził swoim obrazem – Narutowicza namalował w 2018 roku.
Powyższe uwagi i komentarze nakreśliliśmy tutaj dla przybliżenia treści i kontekstów, w których osadzone są obrazy Witolda Stelmachniewicza, żeby nie pozostać wobec nich bezradnymi, jak najczęściej pozostajemy bezradni w muzealnych galeriach malarstwa historycznego. Milczące dziewiętnastowieczne portrety czy obrazy bitew niewiele mówią nam bez wiedzy dopowiedzianej przez historyków kultury czy specjalistów z zakresu dziejów wojskowości.
Powiedzieliśmy, że wystawa More News for Lulu jest malarskim esejem historycznym. Jest to esej swobodny, nieskrępowany rygoryzmem badacza dziejów. Przywodzi na myśl Europeana. Zwięzłą historię XX wieku Patrika Ouředníka 9 – prozatorską opowieść, która jest „afabularna i niechronologiczna – jest bowiem bezosobowym strumieniem świadomości, w którym podana w telegraficznym skrócie historia XX wieku, staje się mieszaniną […] zaskakujących porównań i konstatacji” 10 . „Europeana Patrika Ouředníka to nie jest pean na cześć Europy. Wręcz przeciwnie. To krótki przewodnik po dziejach europejskiej nikczemności, arogancji, głupoty i szaleństwa XX wieku […], diagnoza dwudziestowiecznej w świadomości europejskiej, która w XXI wieku albo odnowi w działaniu swoje człowieczeństwo, albo zginie” 11 .
Witold Stelmachniewicz swój malarski esej historyczny ramuje aktualnością – przywołuje świadomość czasu pandemii. Śmierć w Wenecji Tomasza Manna dzieje się w „roku 19.., który pokazywał naszemu kontynentowi przez całe miesiące tak niebezpieczne oblicze…” 12 . Bohater noweli umiera jako ofiara zarazy. Drugi obraz to Lavora e mangia. „Obraz powstał na podstawie zdjęcia amerykańskiego fotografa Weegee (właśc. Arthur Fellig), który latach 30-tych i 40-tych ubiegłego wieku, w niezwykle wnikliwy sposób dokumentował rzeczywistość miasta Nowy Jork – komentuje autor. – Zdjęcie przedstawia parę, gdzie kobieta karmi hot dogiem mężczyznę, jednocześnie sama spogląda w przeciwnym kierunku, będąc zainteresowaną projekcją filmu, bowiem Weegee uchwycił ten moment w kinie. […] Ten obraz stał się refleksją nad spędzaniem czasu pracy (zdalnej) i czasu wolnego w nieustannie tych samych warunkach swojego lokum. Okolicznością, która pozwalała urozmaicać monotonię było przyrządzanie lub zamawianie posiłków. Jedzenie stawało się nie tylko potrzebą, ale swoistym rytuałem, smakowitym antraktem, kiedy zawieszał się Internet i praca stawała się niemożliwa. Tytuł nawiązuje do włoskiego powiedzenia (i jest przywołany w oryginale) – pracuj i jedz” 13 .
Jest to też ironiczna parafraza benedyktyńskiej maksymy „ora et labora”. Bo o sprawach poważnych można mówić trwożliwie bądź z patosem, albo – właśnie tak jak Witold Stelmachniewicz – z ironicznym dystansem.
Jan Trzupek
Niezależny kurator wystaw, autor tekstów o sztuce nowoczesnej i współczesnej oraz o dizajnie. Studiował historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim (1980-87). W latach 1983-92 pracował w Galerii Krzysztofory w Krakowie. Pracuje w Małopolskiej Fundacji Muzeum Sztuki Współczesnej, stale współpracuje z Galerią Sztuki Współczesnej w Katowicach i z BWA w Tarnowie. Mieszka w Krakowie.