Nr 8 zima 2023 kronika Agnieszka Jankowska-Marzec

Marta Bożyk, Na drugim planie. Ukryte w ołtarzu Wita Stwosza, wystawa w Galerii Domu Norymberskiego w Krakowie

Miejsce: Galeria Domu Norymberskiego w Krakowie
Czas: 13.01 – 9.02.2023
Kuratorka: Agnieszka Jankowska-Marzec

↑ Widok wystawy, Marta Bożyk, Na drugim planie. Ukryte w ołtarzu Wita Stwosza, Galeria Domu Norymberskiego w Krakowie

„Kwitną snycerskie palce. Cud się dłoniom wymyka / więc kładą je na powietrzu – powietrze się burzy jak struny / Gwiazdy się mącą na niebie, z gwiazd jest także muzyka / lecz nie dosięga ziemi i trwa wysoko jak luna” – pisał Zbigniew Herbert, zafascynowany niezwykłym dziełem Wita Stwosza znajdującym się w kościele Mariackim w Krakowie. Ołtarz Mariacki, zwany tak od wezwania świątyni, jeden z najwspanialszych, jakie powstały w dobie późnego gotyku, przyciągał uwagę kolejnych pokoleń twórców, zaintrygowanych zarówno jego klasą artystyczną, jak i osobą wykonawcy. Biografia Wita Stwosza, genialnego rzeźbiarza, obfitowała w zaskakujące zwroty akcji: okresy powszechnego uznania przeplatały się z pobytami w więzieniu, przyczyniając się do utrwalenia jego legendy artysty „wyklętego”, a jak wiadomo, mit przekraczającego normy obyczajowe geniusza ma charakter ponadczasowy. Przetrwało próbę czasu także jego dzieło, którego bogactwo przesłania ideowego, wyrażone w złożonym programie ikonograficznym, idące w parze ze znakomitą formą, okazało się inspirujące dla wielu artystów, w tym współczesnej krakowskiej graficzki Marty Bożyk.

Dla Marty Bożyk dzieło średniowiecznego artysty stało się pretekstem do snucia na poły autobiograficznej opowieści. Rodowita krakowianka, dorastająca w kilkupokoleniowej, artystycznej rodzinie, z twórczością Wita Stwosza stykała się od dzieciństwa. Po latach wpadł jej w ręce album z doskonałymi czarno-białymi fotografiami Stanisława Kolowcy, stanowiącymi dokumentację prac konserwatorskich ołtarza z lat 30. i 50. XX wieku. To właśnie ten album i możliwość śledzenia na bieżąco aktualnych działań konserwatorów, pracujących nad przywróceniem ołtarzowi dawnej świetności, stało się bezpośrednim impulsem do podjęcia przez nią tematu. W wyobraźni artystki, potężna szafa ołtarza Mariackiego skojarzyła się z modelami, niewielkich rozmiarów pudełkami, przygotowywanymi przez jej dziadka, scenografa Eugeniusza Bożyka, które w dzieciństwie oglądała w jego pracowni. Czarno-białe pudełka Marty wypełnione są zatem nie do końca dającymi się rozpoznać kształtami, nachodzącymi na siebie, zawieszonymi, tworzącymi wieloplanową kompozycję, jak w scenie głównej ołtarza. Z kolei papierowe wycinanki, ukazujące motywy roślinne i zwierzęce, eksponowane tak, że przenika przez nie światło, stanowią czytelną aluzję do twórczości witrażowej, uprawianej z powodzeniem zarówno przez babcię artystki, Helenę Papee-Bożyk, jak i przez nią samą. Ażurowe formy przywodzą więc z jednej strony skojarzenia z malarstwem witrażowym, dekoracyjnymi detalami gotyckiej architektury, jak i będącej od dawna przedmiotem fascynacji Marty sztuką Dalekiego Wschodu. Artystka pochyla się zatem z czułością nad tym, co na pierwszy rzut oka jest niewidoczne w nastawie ołtarzowej, interesują ją bowiem bohaterowie drugiego planu: rośliny, zwierzęta, fragmenty krajobrazu i architektury. Co ciekawe, świadomie zrezygnowała z przedstawień figuralnych; ciało występuje u niej jedynie jako pars pro toto, reprezentowane choćby przez skłębione draperie. A draperii, jak pisał Zbylut Grzywacz, „nic nie jest potrzebne. Poza miłością malarza, rzeźbiarza, grafika”. Uczuciami obdarza Bożyk nie tylko raz łamiące się ostro, kiedy indziej łagodnie spływające kaskadami draperie, ale też wykonane z drewna matryce. Nie odbija jednak z nich grafik, eksponując surową materię drewna lipowego, które posłużyło także jako tworzywo rzeźbiarskie Witowi Stwoszowi. Zamiast tego pozostawia na nich charakterystyczny dla swojego graficznego stylu ślad: miękka, giętką linię, wypełniającą szczelnie powierzchnię deski, bo zamiłowanie do horror vacui stanowi jej znak rozpoznawczy. Marta Bożyk, mierząc się z dorobkiem twórczym średniowiecznego geniusza, ma równocześnie świadomość, że podąża tropem wielkich poprzedników: Jana Matejki, Leona Wyczółkowskiego, grupy formistów czy wreszcie Tadeusza Kantora, próbujących dać nowe „życie po życiu” sztuce pochodzącego prawdopodobnie ze Szwabii artysty. Warto jednak podkreślić, że wybrała własną drogę, z sukcesem tworząc przekonywującą interpretację fenomenu postaci i dzieła Wita Stwosza.

Agnieszka Jankowska-Marzec

Agnieszka Jankowska-Marzec

Absolwentka historii sztuki na UJ. W 2007 roku uzyskała tytuł doktora w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej UJ. Pracuje na Wydziale Grafiki ASP w Krakowie. Jej zainteresowania naukowe koncentrują się na sztuce XX wieku i sztuce współczesnej. Niezależna kuratorka i organizatorka wystaw, członek SHS i sekcji polskiej Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Sztuki (AICA).