Nr 16 zima 2025 recenzja Dobromiła Błaszczyk

Marlena Kudlicka – proces, poezja i geometria

W pewien listopadowy weekend spotkałam się z Marleną Kudlicką w jej berlińskim studio. Ascetyczna biała przestrzeń zalana była światłem, które padało na zawieszone na ścianie obiekty rzucające ostre cienie duplikujące linie prac, przechodziło przez szklane ściany gablot-szkatuł, wydobywało światłocień i podkreślało precyzyjnie uformowane kształty rzeźb pokrytych satynową emalią.

Nie było to jednak spotkanie opierające się o prezentację kolejnych instalacji wyjmowanych ze skrzyń. Spotkanie z Marleną było rozmową o rozmowie, formach dialogu, języku komunikacji, relacjach i efektach, jakie rodzą się w miejscu wymiany myśli.

Tym bowiem są dla mnie kolejne prace artystki – dialogiem, wypowiedzią składającą się ze znaków poddanych regułom przyjętej gramatyki (składni i geometrii). Zbiory zasad, które leżą u podstaw każdego wyrażenia są jednak tylko bazą, która w procesie formowania ewoluuje, dopuszcza inne języki. Czasami artystka decyduje się utworzyć całkowicie nowe „wyrazy”, aby móc w pełni wypowiedzieć to, czego pierwotny język nie jest w stanie opisać.

Obiekty Kudlickiej są wypowiedziami przestrzennymi, wizualnymi, które możemy czytać, słowo po słowie, zdanie po zdaniu wchodząc głębiej w snutą opowieść. Kudlicka rozwija ją liniowo, zgodnie z zasadami składni – w rygorze matematycznych wyliczeń oraz zgodnie z fizycznymi właściwościami materiałów, które tworzą niewidoczną na pierwszy rzut oka warstwę, jakże istotną z punktu widzenia procesu tworzenia. Praca nad powstaniem „zdania-obiektu” to nie tylko aspekt koncepcji – to czasochłonne, bardzo szczegółowe konsultacje, wymagające oparcia o język techniczny, rozmowy z najbliższym zespołem, ale także, co podkreślała artystka, technologami, podwykonawcami i rzemieślnikami. To wspólne szukanie rozwiązań technicznych dla idei, to szukanie balansu między tym, co można i tym, co chciałoby się osiągnąć; to ciągłe naginanie reguł, sztuka kompromisu, aby w ostatecznej formie pogłębić wcześniejszą wypowiedź, która do tego momentu nie była jeszcze wysłowiona. W tak misternym wyrażeniu każda miara, odcinek, proporcja, kształt i pauza/światło ma znaczenie. Najmniejsza oboczność wpływa na ogólną strukturę. Jednym słowem, duży ciężar jej prac kładziony jest na aspekty techniczne. „Interesuje mnie pytanie: jaka tolerancja precyzji jest dozwolona, aby przekształcić myśl w fizyczny kształt?” – mówi artystka[i]. Formalny język Kudlickiej przypomina mi notację muzyczną zaopatrzoną we wszystkie elementy: klucze, nuty, oznaczenia tempa, dynamiki, frazowania, pauzy. Zastosowanie każdego znaku w tym symbolicznym języku ma ogromne znaczenie dla ostatecznej melodii, dynamiki, artykulacji.

[i] Za: https://marlenakudlickastudio.com/bio/.

 

Muzyka

Chciałabym się tu na chwilkę zatrzymać i przywołać najnowszą realizację Marleny Kudlickiej wykonaną dla Kestner Gesellschaft na zamówienie Tender Buttons Café 2023, one more than 1o. Jest to konstrukcja reliefowa zawieszona na ścianie w położeniu horyzontalnym. Trzy cylindryczne bryły wyznaczają punkty rozpoczęcia i zatrzymania. Nadają one rytm i kierunek rozwijania się pracy – na osi wyznaczonej przez linie, które porządkują i wyznaczają tor płynięcia kształtów w przestrzeni, na wzór nut na pięciolinii lub zdań w zeszycie. Artystka zastosowała w kompozycji symbole i znaki interpunkcyjne wprowadzające do reliefu rytm, tempo i akcenty, które podpowiadają, jak czytać owo „zdanie”. Z jednej strony, poprzez zastosowanie na końcu reliefu znaków, takich jak nawias i trzykropki, można odczytywać, że jest to urwana wypowiedź kontynuowana w innym miejscu i czasie (może jej część jest przemilczana lub oznacza wahanie). Z drugiej strony, można domniemywać, że wypowiedź jest cytatem, gdyż została opatrzona cudzysłowem. Mamy też znaki, które w matematyce oznaczają znak mniejszości. Całość poprzedza cyfra 0, a nad cylindrycznymi formami mamy oznaczenia procentowe, przywołujące na myśl wykresy kołowe. Im dalej na „osi” pracy (rozumianej jako dzieło oraz proces) od zera, tym wartość zwiększa się. Liczba zero jest biała, a kolejne cylindryczne formy podbite barwami.

Powracając do muzyki, chciałabym przywołać tu postać Aleksandra Skriabina. Był on pianistą, kompozytorem, mistykiem i wizjonerem. W latach 1909–1910 skomponował V Symfonię Prometeusz: Poemat ognia. Chciał on, aby muzyce (wykonywanej przez chór, orkiestrę i fortepian) towarzyszyły kolorowe światła. Dźwięki i kolory miały sobie odpowiadać. Podstawę tej idei stanowiło zestawienie koła kwintowego z kołem barw, które „pokrywają się”, co miało potwierdzać mariaż zasad optyki i tonalności. Według tego zestawienia np. kolorowi czerwonemu (zastosowanemu też przez Marlenę) odpowiada dźwięk C. Synteza sztuk w oparciu o naukę miała w efekcie wprowadzić element duchowy. Wrażenia zmysłowe, podbite silnymi barwami, wprowadzały natomiast aspekt emocji, a te również u Kudlickiej zajmują gros rozważań. Artystka w swoich pracach stosuje biel, czerń, czerwień i błękit. Barwy, które z jednej strony przywołują skojarzenia – wchodzą w dialog – z modernizmem, a z drugiej niosą silny ładunek emocjonalny. Stosowany przez nią np. błękit uważany jest za barwę, która pomaga zredukować stres i stworzyć atmosferę relaksu. W pracach Kudlickiej te elementy łączą się i nawet matematyka służy do opisu zwykle nieuchwytnych, trudnych w precyzyjnym określeniu emocji. Zagadnienie pogłębia fakt, iż nie zajmuje się ona czystym, jednoznacznym w opisie stanem emocjonalnym – liczbą pierwszą. Interesują ją te, które są zbiorem różnych odczuć. Zauważyłam w trakcie naszej rozmowy, że na ścianie wisiała praca, która – niczym przepis alchemiczny na tablicy w laboratorium – głosiła:

Ingredients:

0,1% uncertainty

0,1% doubt

0,1% fragility

0,2 % error calibration

 

Na skrzyniach z kolei, w szklanej szkatułce wchodzącej w skład cyklu Elements of Peaceful Engagement, jak skarb umieszczona została tabliczka z „receptą”:

acceptance interval:

0,3% with question

1,1% without question

 

Nie ma tu nigdzie oznaczenia „100%”. Paradoksalnie, mimo oparcia o matematykę, fizykę i naukę nie ma tu czarno-białej sytuacji. Są procenty, ułamki, wahanie, niepewność, wątpliwość i wreszcie miejsce na błąd. Nie ma jednej odpowiedzi; jest zadawanie pytań, eksperyment i dialog. Proces. On z kolei wymaga czasu i sam z siebie oznacza zmianę, ewolucję, przemianę – przeprocesowanie danych i informacji. Ich źródła często leżą w przeszłości, w początkach, także w początkach drogi artystycznej.

 

 

Emocje

„Konstrukcje moich prac z pozoru mogą wyglądać na oparte na racjonalnym programie, gdyż korzystają z arsenału środków właściwych geometrii. Jednak punkt wyjścia leży po stronie intuicji, czyli rodzaju emocjonalności, i to ona kontroluje formę, aby została zachowana dyskretna równowaga[i].

Ta wypowiedź mogłaby paść z ust Marleny Kudlickiej. Jej autorem jest jednak jej profesor z czasów studiów na ASP w Poznaniu – Jerzy Kałucki. Tak jak i Kudlicka, sięgał po abstrakcję i matematykę. Posługiwał się on pojęciem „przestrzeń geometrii”. „Jest to określenie tego rodzaju przestrzeni, która jest generowana, wytwarzana, przez reguły geometrii, czyli przez konstrukt abstrakcyjny, wytwór naszego umysłu. […] Człowiek nauczył się ją mierzyć, dzielić, ograniczać. Jest to przestrzeń, na której przeprowadzamy te wszystkie operacje. Nie jest to przestrzeń doświadczalna, ale mentalna”[ii]. W geometryczny, matematyczny świat twórczości profesora Kałuckiego i u Kudlickiej wdziera się element emocji, wrażenia i subiektywnego postrzegania. Przybiera on formę przesunięcia, dopuszczenia innej wersji pierwotnej idei.

Jeśli z kolei wariant i pewien element oboczności na etapie procesu projektowania i konsultacji jest dopuszczany, to czy możemy mówić o błędzie?

Jeśli twórczość Kudlickiej opiera się na dialogu dopuszczającym inne głosy, „0,1% niepewności, 0,1% wątpliwości”, procent ryzyka itd., to czy zamiast o błędzie (kategoria ta bardzo często przewija się w tekstach o twórczości Kudlickiej) nie powinno się rozmawiać o marginesie tolerancji? W jego ramach każda nowa wartość jest możliwością. Współdziałanie na podstawie rozmowy kształtuje relacje nie hierarchiczne, lecz horyzontalne – społeczne. Praca na rzecz „czegoś” staje się współpracą.

Praca

Aspekt pracy bardzo często pojawia się w twórczości Kudlickiej. Praca do wykonania, praca fizyczna, teoretyczna, techniczna, praca oparta o podwykonawców. Jej mierzalność, kryjące się za nią wartości liczbowe, statystyki, wykresy, słupki, osie to stale występujące motywy. Czyż bowiem wykonalność pracy, jej efektywność, zakładany zysk (zarówno liczbowy, jak i w formie wartości dodanej – niematerialnej) nie jest tym, do czego dąży się w czasach nastawionych tak bardzo na kapitał, akumulację dobra, sukces i spełnienie…? Świat korporacji kreuje motywatory, motta dopingujące do lepszych wyników: „Aim higher” „Faster, Higher, Stronger – Together” czy „Quantify success with a quality team”. W cyklu Elements of Peaceful Engagement możemy zanurzyć się w tej rzeczywistości, kształtowanej w oparciu o symbolicznie ukazane elementy małej architektury biur. Mamy szklane obiekty (praca: f=different version 8,5:A4), które przywołują skojarzenie ze szklanymi ścianami korporacyjnego open space’u lub szybami oddzielającymi pracowników od biura szefów. To rzeczywistość, której formę i barwę nadaje z góry przyjęty dress code. Koszule idealnie złożone (index i0) i paski do spodni – wszystko szklane, jak szklany sen o szklanych domach, dobrobycie i ładzie. Ich użytkownicy też przejawiają te same „szklane” właściwości fizyczno-psychiczne – są krusi, delikatni, mogą rozsypać się w pył, są emocjonalnie rozbici. Czy emocje da się ująć w języku cyfr? A może po to jest nam potrzebna opowieść, wypowiedź, rozmowa, aby spróbować opisać to, co niemierzalne, wymykające się określeniu liczbowemu, nie całkiem wypowiedziane, co zmienne i płynne w nas. Może po to jest nam potrzebna sztuka: literatura, liryka, sztuki wizualne, które czasami pełnią funkcję poezji wizualnej; aby spróbować uchwycić to co nieuchwytne, ulotne – wskazać znaczenia między słowami i znakami lub stworzyć dla nich miejsce. Sztuka jako „pojęciokształty”?

[i] Rozmowa Jaromira Jedlińskiego z Jerzym Kałuckim [w:] Jerzy Kałucki. Obrazy (2015–2016), Poznań 2016, s.19.

[ii] Fragment rozmowy z Jerzym Kałuckim opublikowanej w magazynie „Art & Business” 2008, nr 5, s. 34–39.

 

Słowo-przedmioty

 

one more than 1o

 

Ingredients:

0,9% risky calculations

0,1% doubt

0,1% guilty numbers

0,1% tender arguments

 

Spróbujmy popatrzeć na formę prac Marleny Kudlickiej jak na poezję. Jej prace cechuje zwięzła forma, lapidarna struktura, powściągliwość ekspresji, minimalizm w doborze znaków, słów, co składa się w całości na wręcz ascetyczny styl. Jak opisuje sama artystka, jej prace to „poemat rzeźbiarski oparty na językowym kontrapunkcie między liczbą, interpunkcją i literą”[i]. Dla mnie jej prace to poezja konkretna. Znak interpunkcyjny, litera, cyfra, czy nawet słowo, wszystkie one poprzez gest włączenia do dzieła otrzymują autonomię. Zostają wyizolowane z kontekstu, w którym do tej pory funkcjonowały, uwalniają się od matematycznych reguł ich „zastosowania”, gramatyki. Stają się znaczeniem samym w sobie. To ich forma, kształt, światło i wreszcie układ tworzą obraz – obraz, który staje się poezją. Forma i obraz „piszą” poemat. Dlatego też pozwoliłam sobie przywołać powyżej termin „pojęciokształty” zaczerpnięty od Dróżdża, choć równie odpowiednie byłoby sformułowanie „słowo-przedmioty” ukute przez braci Haroldo i Augusto de Campos, czy też „konstelacja słów” autorstwa Eugena Gomringera. Konstelacje czarnych i czerwonych cylindrycznych kształtów w połączeniu ze znakami (literami i cyframi) tworzą u Kudlickiej światy zamknięte w obiektach poetyckich. W odróżnieniu jednak od Dróżdża, u którego pojęcia nabierały kształtu, a znaki (litery i cyfry) uzyskały autonomię, pozwolę sobie zaryzykować stwierdzenie, że Kudlicka sięgnęła po jeszcze jeden element, który był do tej pory pominięty – czas. Wspomniany powyżej proces tworzenia i dochodzenia do kształtu stał się finalnie formą. Akcja została przyszpilona za pomocą metalowych odcinków wbitych do ściany, które tym samym zatrzymują proces kształtowania. Tej dynamice, zmiennym, zostały przypisane odcinki, krzywe, punkty, procenty, liczby, znaki. Marlena Kudlicka uczyniła akcję poezją.

Elements of Peaceful Engagement

 

Ingredients:

0,1%       doubt

0,1%       random distance

0,1%       measurement uncertainty

0,2%       error

[i] Za: https://marlenakudlickastudio.com/bio/.

 

Dobromiła Błaszczyk

Dobromiła Błaszczyk

Historyczka sztuki, redaktorka, wydawca, wykładowczyni. Asystentka w dziale marketingu „ArtReview” i „ArtReview Asia” (2024). Współzałożycielka i redaktorka naczelna magazynu „Contemporary Lynx” (2013-2023). Pracowała w Galerii Starmach (2009-2016). Jest współautorem katalogów i książek o współczesnych artystach (m.in. o Marianie Warzecha, Marku Piaseckim). Jurorka i osoba nominująca do konkursów artystycznych m.in. Paszporty Polityki, Rybie Oko, Allegro Prize. Współpracowała z Biennale Jeunne Création Européenne (7. Edycja) w Montrouge.