Kontrfaktualna historia polskiego designu. Szymon Zakrzewski w Miejscu Projektów Zachęty

Szymon Zakrzewski, Archiwum Przedmiotów Wyobrażonych
Miejsce: Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki
Czas: 18.01 – 30.03.2025
Kuratorka: Magda Kardasz

Widok wystawy, Szymon Zakrzewski, „Archiwum Przedmiotów Wyobrażonych”, Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki, fot. Anna Zagrodzka

Najstarsze obiekty na wystawie, Parasol ochronny dla służb w potrzebie, przypominający rodał, i drewniane gwizdki dla warszawskich prostytutek z ulic Kruczej i Chmielnej pochodzą z 1905 roku i zaprojektowały je kobiety dla kobiet. Józefina Szelc, klaryska ze Stowarzyszenia Sług Katolickich swój patent opisała w „Przyjacielu Sług” z tego samego roku. Parasol, czyli mata upleciona z wikliny, trzciny i konopnego sznurka miała służyć koczującym na ulicy bezdomnym służącym jako prowizoryczne posłanie. Szelc zachęcała kobiety do solidarności i samoorganizacji. W samopomocowy projekt zaangażowana była także gazeta, dystrybuująca potrzebne materiały.

Równie pomysłowy i prosty do wykonania był gwizdek z końcówek wrzecion, wynalazek Antoniny Bogackiej, uczestniczki I Zjazdu Kobiet Polskich w Krakowie w 1905 roku i abolicjonistki, dzięki któremu stołeczne „sex-workerki” ostrzegały się o łapankach policji.

Przytaczam te historie, bo Archiwum Przedmiotów Wyobrażonych to wystawa do czytania. Bez komentarzy umieszczonych na planszach trudno byłoby odgadnąć funkcje obiektów zgromadzonych w Małym Salonie Zachęty i czas ich powstania: drewnianych taczek Tessmera, przypominających dawny model sanek, którymi bezrobotni z gdyńskiej dzielnicy nędzy, zwanej Starą Warszawą, transportowali torf; instrumentu mierniczego, czyli kulpy, pomysłowo złożonego z części zdekompletowanych mebli, którym nieznana nikomu Zofia Perlik, nauczycielka jednej ze szkół w Nowej Hucie, w 1952 roku mierzyła z dziećmi objętość pni drzew na terenach zarekwirowanych pod budowę, czy urządzenia do pomiaru hałasu, kompozytorki Aliny Kreft, projekt Russolo katapultowany w nowohucki krajobraz, „z kołem zamachowym maszyny do szycia marki Łucznik”.

Widok wystawy, Szymon Zakrzewski, „Archiwum Przedmiotów Wyobrażonych”, Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki, fot. Anna Zagrodzka

O gdyńskich slumsach, produkcie ubocznym każdej modernizacji (nie inaczej było w Brasilii Niemeyera), przeczytałam w Gdyni obiecanej1 Grzegorza Piątka. Autor przypomniał „nieformalne dzielnice o egzotycznych nazwach”2, jak Pekiny, Meksyk, Betlejem i Abisynia3, wypchnięte przez planistów i architektów na obrzeża największego placu budowy II RP. Bieda w Polsce była czymś z importu4.

Stara Warszawa, położona przy torfowiskach, miała nad pozostałymi przewagę. Rozlokowana na północ od portu, na terenie przyłączonej do Gdyni w 1933 roku wsi Obłuże, zaopatrywała bezrobotnych w surowiec na opał. Nadwyżki sprzedawano. Taczki, które nazwano na cześć projektanta, rzemieślnika i sąsiada torfiarzy, można było wykorzystywać na wiele sposobów. Ich zastosowanie zmieniało się zależnie od potrzeb użytkowników. Po niewielkiej zmianie elementów konstrukcji mogły być – jak powiedział w jednym z wywiadów Szymon Zakrzewski – „plecakiem, noszami, a zimą saniami”5.

Edmunda Tessmera odkrył w gdyńskich archiwach. Taczki, nazywane „karami”, zrekonstruował na podstawie archiwalnej fotografii zachowanej w gdyńskim Instytucie Historii Społecznej. Przedmiot zbyt doskonały, by wierzyć, że wyszedł z lokalnego warsztatu, nawet jeśli historię projektu uwiarygodniają archiwalne materiały ikonograficzne, rozmieszczone na drewnianych tablicach, obok tekstowych plansz: zdjęcia krajobrazu ruderalnego dzielnicy, taczek Tessmera i mapa miejsc, w których były w użyciu jeszcze w latach 50. XX wieku, a nawet hipotetyczne projektanta, pochodzącego zapewne z Pomorza, gdzie nazwisko Tessmer licznie występuje do dziś6.

Widok wystawy, Szymon Zakrzewski, „Archiwum Przedmiotów Wyobrażonych”, Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki, fot. Anna Zagrodzka

Czarno-białe fotografie ilustrują tekst, ale też budują własną narrację. Rozmieszczone w nieregularnych odstępach, tworzą abstrakcyjny wzór na ciemnym tle o wyraźnych słojach drewna. Brak podpisów pod zdjęciami pozwala nam, jak w Atlasie Mnemosyne Warburga, na tworzenie relacji międzyobrazowych, zanim tekst na sąsiadujących z tablicami planszach je uporządkuje i nada im znaczenie7. Wierzymy autorowi wystawy, że podpis i zdjęcie przylegają do siebie i nawzajem się oświetlają. Nie podejrzewamy mistyfikacji. O tej informuje nas ostatnia plansza wystawy i sam autor.

„Wymyślam projekty i biografie osób projektujących, które byłyby wiarygodne”8 – powie Monice Stelmach. – I dalej: „Zestawiając serie sfabrykowanych dokumentów, fotografii czy rysunków z wiarygodnymi źródłami z archiwów zacieram ślady pomiędzy autentycznymi wydarzeniami z przeszłości a wymyślonymi projektami. W ten sposób tworzę nową narrację o historii projektowania w Polsce”9.

Nie ma w niej miejsca dla projektanta „tessmerek”, choć istniały i torfowiska na Obłużu, i substandardowe dzielnice Gdyni, które Piątek nazywa „parodią idealnych modernistycznych osiedli mieszkaniowych”10.

Nigdy też Mieczysław Góra nie zaprojektował kotwicy do kradzieży węgla, przypominającej konstruktywistyczną rzeźbę, choć być może w latach 30. XX wieku żył jakiś szkutnik ze stoczni gdyńskiej i spawacz o tym samym imieniu i nazwisku, sympatyzujący z komunistami i bandą „bunkrarzy” z Drewnianej Warszawy, napadających na węglarki.

 

Widok wystawy, Szymon Zakrzewski, „Archiwum Przedmiotów Wyobrażonych”, Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki, fot. Anna Zagrodzka


Najtrudniej mi się pogodzić z nieistnieniem Leona Kazimierczaka, nauczyciela czteroklasowej Szkoły Powszechnej Towarzystwa Szkoły Ludowej w Bałajach, w przedwojennym województwie lwowskim, projektanta kieszonkowego liczydła, jeszcze jednego z „przedmiotów wyobrażonych”, przypominającego skrzyżowanie miniaturowej antycznej liry i liścianki, piłki do cięcia ornamentów w drewnie, dawniej zwanej laubzegą.

W latach 30. XX wieku liczydeł Kazimierczaka miały używać służące w powiatach jarosławskim, lubaczowskim i łańcuckim Te, które umiały liczyć.

Trzynastoletnia Janka, uczennica Kazimierczaka, pisać i liczyć umiała. Jako jedna z 381 kobiet i 1163 mężczyzn, w 1936 roku wysłała pamiętnik na konkurs „Przysposobienia Rolniczego” zatytułowany Młode pokolenie chłopów, który okazał się, jak pisze Antonina M. Tosiek, „najbardziej przekrojowym portretem klasy społecznej w historii”11. Dysproporcja płci uczestników konkursu mówi dobitnie o szansach edukacji młodych wiejskich kobiet i ich piśmienności. Przypadek Janki, ambitnej dziewczyny, która marzyła o nauce w seminarium nauczycielskim, a ostatecznie zasiliła najliczniejszą grupę zawodową kobiet w II Rzeczpospolitej, nie był odosobniony.

Drewniane liczydło, które nauczyciel Leon Kazimierczak (Janka ciepło wspominała go w pamiętniku) skonstruował dla niej i innych absolwentek szkoły w Bałajach, dziś w powiecie lubaczowskim, mieściło się w kieszeni fartucha. Służące miastowe, w zamożnych domach, nosiły fartuszki skrojone na wzór „Pani Domu”. Liczydło Kazimierczaka poszłoby na podpałkę.

Widok wystawy, Szymon Zakrzewski, „Archiwum Przedmiotów Wyobrażonych”, Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki, fot. Anna Zagrodzka


W miniaturowej szufladce u spodu, Janka mogła chować „koszyczkowe”, gdy udało jej się utargować niższą cenę, zgodnie z radą Poradnika służby domowej Michaliny Ulanickiej, by „kupować wszystko możliwie najtaniej”12. Nadwyżka, w języku państwa zwana kradzieżą, ryzykowny gest subwersji, do którego zachęcał pedagog-konstruktor, raczej nie przybliżył Janki do zawodu nauczycielki. Prosty przyrząd do liczenia nie podkopywał systemu, w którym dystrybucja ról społecznych rozpisana była od wieków. Upodmiotawiał i pozwalał przetrwać. Odpowiadał na ich realne potrzeby.

Archiwum Przedmiotów Wyobrażonych Zakrzewski nazywa parainstytucją, w której powstaje „przeciwhistoria wobec głównego nurtu projektowania”, w którym nieobecni są mieszkańcy „gdyńskich dzielnic biedy, kobietach, które wyemigrowały ze wsi do miast w poszukiwaniu pracy w dwudziestoleciu międzywojennym oraz osobach mieszkających w sąsiedztwie nowohuckiego kombinatu w okresie PRL13.

Kontrfaktualna historia polskiego designu toczy się z dala od rajzbretów awangardy i projektów inżynierii społecznej. Praktyki wernakularnych designerów, których fikcyjne projekty „zrekonstruował” Zakrzewski14, możemy interpretować w kategoriach feministycznej etyki troski. Jak pisze Mateusz Borowski: „narracje kontrfaktualne zyskują sens jedynie w odniesieniu do ustalonych przez historyków rzekomo obiektywnych faktów, podważając je, weryfikując bądź prezentując z nowego punktu widzenia”15.

„Parasol ochronny dla służb” istnieje naprawdę i chroni siły porządku podczas demonstracji. Ale katolicki „Przyjaciel Sług”, wydawany w Krakowie w latach 1897–1922, nie zajmował się pensjonariuszkami przytułków dla bezdomnych służących16. Nędzarze ze Starej Warszawy mogli nazywać narzędzie pracy „karą”.

Widok wystawy, Szymon Zakrzewski, „Archiwum Przedmiotów Wyobrażonych”, Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki, fot. Anna Zagrodzka

 

1 G. Piątek, Gdynia obiecana. Miasto, modernizm, modernizacja 1920–1939, Warszawa 2022, s. 218.

2 Tamże, s. 210.

3 Tamże, s. 218.

4 Por. G. Piątek, Gdynia obiecana, dz. cyt., s. 221.

5 M. Stelmach, Przez chwilę chcę decydować o wszystkim. Rozmowa z Szymonem Zakrzewskim https://www.dwutygodnik.com/artykul/11741 (odczyt: 5.05.2025).

6 TESSMER, w: Nazwiska w Polsce, https://nazwiska.ijppan.pl/haslo/show/id/14695 (odczyt: 12.05.2025).

7 A. Leśniak, Wstęp do politycznej analizy Atlasu „Mnemosyne” Aby’ego Warburga, „Konteksty. Polska Sztuka Ludowa”, 2011, nr 2–3, s. 157.

8 M. Stelmach, Przez chwilę, dz. cyt.

9 Tamże.

10 G. Piątek, Gdynia obiecana, dz. cyt., s. 216.

11 A. Tosiek, Pamiętniki chłopskie: „żeby wieś stała się klasą społeczną”, „Czas Kultury”, 17.05.2025, https://czaskultury.pl/artykul/pamietniki-chlopskie-zeby-wies-stala-sie-klasa-spoleczna/.

12 M. Ulanicka, Poradnik służby domowej, Warszawa 1930.

13 M. Stelmach, Przez chwilę, dz. cyt.

14 Wszystkie, co podkreślił w wywiadzie, zostały zaprojektowane z myślą o materiałach i technikach dostępnych wymyślonym przez niego postaciom. Np. w konstrukcji taczek Tessmera do łączenia elementów drewnianych użyto drewnianych kołków, bo były najtańsze. Por. tamże.

15 M. Borowski, Kontr[f]aktualne historie lądowania na Księżycu, [w:] Fikcje jako metoda. Strategie kontr[f]aktualne w pisaniu historii, literaturze i sztukach, red. M. Sugiera, Kraków 2018, s. 65.

16 Por. J. Morawska, Wzorzec służącej propagowany na łamach katolickiego czasopisma „Przyjaciel Sług” na przełomie XIX i XX w., „Czasopismo Naukowe Instytutu Studiów Kobiecych” 2017, nr 2, s. 23–40.

Ewa Toniak

Ewa Toniak

Historyczka sztuki, doktora nauk humanistycznych, akademiczka i kuratorka. Autorka książek: Olbrzymki. Kobiety i socrealizm, Śmierć bohateraPrace rentowne. Polscy artyści między ekonomią a sztuką w okresie odwilży. Autorka i kuratorka wystaw m.in.: Alina Ślesińska (1926-1984), Trzy kobiety: Maria Pinińska-Bereś, Natalia Lach-Lachowicz, Ewa Partum, Wolny strzelec w „Zachęcie” Narodowej Galerii Sztuki i Moore and Auschwitz w Tate Britain oraz Natalia LL. Secretum et Tremor w CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie. Mieszka w Warszawie.