Janusz Dąbkiewicz, Merci Madame, Galeria Piana
Miejsce: Galeria Piana
Czas: 10.09.2021 – 30.09.2021
Czym na co dzień jest dla nas arcydzieło Leonarda albo adres Pijarska 15? Czy turyści śpieszący pod ten adres są naszymi partnerami do przeżywania sztuki, a może tylko tłumami anonimowych przechodniów, których omijamy? Kiedy ostatni raz widzieliśmy obrazy Rembrandta, Norblina czy eksponaty związane z Kara Mustafą?
Seria historycznych zbiegów okoliczności zadecydowała o tym, że jeden z najważniejszych portretów, jakie wyszły spod pędzla Leonarda da Vinci znalazł się w polskich zbiorach. Obecność Damy z gronostajem w Muzeum Czartoryskich przyczyniła się z kolei do zapisania Krakowa w zbiorowej wyobraźni globalnych podróżników jako jednego z najważniejszych turystycznych hotspotów.
Spektakl turyzmu został niespodziewanie zawieszony w roku 2010, kiedy rozpoczął się remont muzeum. W roku 2011, na chwilę przed rozpoczęciem prac budowalnych, wkroczył tam ze swoim aparatem Janusz Dąbkiewicz, żeby zarejestrować pustkę galerii i zadać pytanie o status muzeum bez sztuki. Autor powrócił na miejsce w roku 2019, aby udokumentować tym razem odnowiony budynek, gotowy do obsługi wzmożonego ruchu turystycznego. Kiedy kilka miesięcy później ograniczenia wprowadzane w związku z pandemią COVID-19 dotknęły również instytucje kultury, historia zatoczyła niespodziewanie koło i dawne fotografie pustych wnętrz zyskały zaskakujący sens, niemożliwy do przewidzenia w roku 2011.
XX. Xiążęta
Tekst: Bartek Zdunek
Projekt graficzny i skład: Kaja Gliwa
Korekta: Lidia Kośka
Wydawca: Fundacja SPLOT
Kraków 2021
ISBN 978-83-953396-1-5
Ścieżka dźwiękowa towarzysząca książce:
Maryla Kłosowska, Igor Kłaczyński;
głosu udzielili: Dagmara Bąk, Tomasz Sobczak.
Anachronicznie zestawione ze sobą zdjęcia utworzyły fotoksiążkę Xiążęta (Fundacja SPLOT, Kraków 2021), która jest podróżą przez wnętrza Muzeum Czartoryskich i zakamarki polskiej historii. Wystawa składa się z wyboru prac z książki. Lokując materiał fotograficzny w konkretnej przestrzeni wystawienniczej i miejskiej, postanowiliśmy wydobyć z niego napięcie pomiędzy fenomenem turyzmu a życiem mieszkańców Krakowa.
Czym na co dzień jest dla nas arcydzieło Leonarda albo adres Pijarska 15? Czy turyści śpieszący pod ten adres są naszymi partnerami do przeżywania sztuki, czy może tylko tłumami anonimowych przechodniów, których omijamy? Kiedy ostatni raz widzieliśmy obrazy Rembrandta, Norblina czy eksponaty związane z Kara Mustafą? Być może jadąc Alejami Trzech Wieszczów rzuca się nam w oczy bilbord promujący muzeum, ale jesteśmy już zmęczeni nawiązanymi do słynnej damy? Obywatelki i obywatele Krakowa z pewnością chcieliby powiedzieć zarówno Izabeli Czartoryskiej, jak i Cecylii Gallerani: merci mesdames; nie jest jednak jasne, jakiego tonu nabrałyby te słowa.
O książce…
Widzisz, że najświętsza świątynia sztuki i pamięci zostaje opuszczona. Pustostan dawnego świata zaprasza do miejskiej eksploracji. A teraz obserwujesz rozkwit świątyni, jej konsekrację i triumf. Wyobraź sobie, że znajdujesz się w pętli czasu, ba!, czas spowija cię jak wielka fałda, czujesz jej dotyk, miękkość i ciężar. Być może jest to fałda purpurowych książęcych szat? Albo kostium współczesnej drag queen? Zamiana ról jest tym, czego należy się spodziewać. Wytyczenie granicy pomiędzy przeszłością a przyszłością staje się niemożliwe. Powoli ruszasz z miejsca, spacerujesz, krążysz po nieznanej orbicie.
Xiążęta Janusza Dąbkiewicza są podróżą przez wnętrza Muzeum Czartoryskich i zakamarki polskiej historii. To, co dobrze znane, stale spotyka się z tym, co dziwne, obce i niezrozumiałe, a z reporterskiego realizmu fotografii wyłania się opowieść o świecie poza kadrem – poza widzialnością obiektywu. Autor uwiecznia arcypolską pułapkę narodowych traum i ambicji, po to, żeby za chwilę przenicować ją w generalną medytację na temat pamięci historycznej i wizji przyszłości zakodowanych w przeszłości i teraźniejszości. Xiążęta to pierwszy postpandemiczny artbook o kulturowej roli muzeum. Jeśli muzeum po raz kolejny umarło, co wyrasta na jego ruinach? Jeśli właśnie odradza się w doskonałej materialnej formie, to dlaczego pęka na miliardy kawałków w uniwersum peer-to-peer? Pulsowanie niewiadomego i ciętych aluzji politycznych zyskuje swój błyskotliwy i kapryśny rytm dzięki librettu Bartka Zdunka. Wyobraź sobie, że spowija cię purpurowa fałda, a ty wsuwasz na głowę miękkie słuchawki…