Jan Matejko. Przewidywanie przeszłości
↑ Jan Matejko, Mikołaj Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem, 1873, olej na płótnie, 225 × 315 cm, Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Maius w Krakowie
Co myśleli przedstawiciele władz miasta Krakowa, którzy 29 października 1878 roku wręczali Matejce berło? Co czuli, gdy obdarowany przez nich malarz w okolicznościowym przemówieniu uznawał siebie za wcielenie króla-ducha i wyraziciela mocy narodu? Czy lekko się uśmiechali (z pobłażaniem spoglądając w stronę artysty przekonanego o nadzwyczajnym charakterze swojej misji), czy też zachowali niewymuszoną powagę, uznając, iż interrexowi w czasie bezkrólewia wolno więcej.
Galicyjscy stańczycy przekonywali, że przyczyną upadku Polski była „własna niemoc”, a nie „obca przemoc”. Twierdzili, iż źródeł utraty państwowości należy szukać we własnych błędach, z których nie wyciągano żadnych wniosków – a nie w potędze i podstępnych knowaniach nieprzyjaciół Rzeczypospolitej. Z takiego sposobu myślenia wyrosła „krakowska szkoła historyczna”. Matejko trzymał się blisko przedstawicieli stronnictwa stańczyków, utrzymując z nimi stosunki towarzyskie, chętnie ich portretując (począwszy od samego Stańczyka…) i znajdując w ich szeregach hojnych mecenasów swej sztuki. Nie do końca jednak. Do Matejki przemawiały wszystkie te głosy z przeszłości – bez względu na to, czy miały ochotę ganić, czy chwalić. Malował obrazy, które stanowiły zwieńczenie jego przemyśleń. Malował, by ukazywać utraconą wielkość i świetność. Jedni pozostawali na poziomie: „ku pokrzepieniu serc” i rozkoszowali się ekspresyjnymi przedstawieniami raju utraconego, inni podążali wyżej, gubiąc się w świecie metahistorycznych wizji mistrza.
Matejkę interesowała nie tyle kronika, ile raczej historiozofia. Chodziło mu o podniesienie wydarzenia historycznego do rangi symbolu. Prawda historyczna polegała u niego nie na pełnej faktograficznej zgodności obrazu z przekazami źródłowymi, ale na odkryciu istoty przedstawianych wydarzeń. Jako malarz historycznej syntezy wybierał sytuacje dziejowe, które nadawały się do twórczych uogólnień. Mówił: „Historyczny wypadek nie spada z nieba gotowy (…); on jest przygotowany całym procesem dążeń i zabiegów różnych ludzi, którzy byli lub nie byli obecni w tej chwili i w tym miejscu, gdzie się fakt ostatecznie dokonał. Do całości zaś faktu należą ci ludzie jako siły, które go poruszyły i spowodowały choćby z odległości czasu lub z odległości miejsca, a obraz powinien wszystkie te siły w swoich ramach skupić i pokazać” 1 . Taką sytuację spotykamy chociażby w Hołdzie pruskim, Kazaniu Skargi, Konstytucji 3 maja, Kościuszce pod Racławicami czy Rejtanie – upadku Polski. W malarskim moralitecie Matejki dzieje Polski urastały do rangi ostatniego słowa opatrznościowej sprawiedliwości.
Nawet w obrazach, które sławiły chwałę oręża polskiego, znajdowała się jakaś złowieszcza nuta, wskazująca źródło przyszłego upadku. Blisko prawego rogu Bitwy pod Grunwaldem widzimy Henryka von Plauena, który nie brał udziału w bitwie i przygotowywał skuteczną obronę zamku w Malborku. (Dalecy następcy von Plauena będą uczestniczyć w rozbiorach…). W Grunwaldzie odnajdujemy tak charakterystyczne dla Matejki napięcie między „peryferiami” a „centrum” obrazu 2 . Odautorski komentarz artysty w wielu sytuacjach przesunięty jest na dalekie obrzeża kompozycji. (Czytając o „eks-centryku” 3 z opowiadania Olgi Tokarczuk odruchowo można pomyśleć o Janie Matejce).
u Matejki wszystko żyje, dodatkową ekscytację znajdując w premierowym charakterze przedstawienia. Bywa, iż na jego obrazach spotykali się ludzie, których drogi „w realu” nigdy się nie przecięły (czy, ze względu na daty życia, przeciąć się nie mogły).
Matejko nie był ilustratorem, niewolniczo zapatrzonym w zmieniające się kadry historii. Moment kulminacyjny, który miał wystąpić na obrazie, stwarzał sam. W przypadku akademickich malarzy historycznych wycięte z tektury postacie deklamują z dawna wyuczone teksty – u Matejki wszystko żyje, dodatkową ekscytację znajdując w premierowym charakterze przedstawienia. Bywa, iż na jego obrazach spotykali się ludzie, których drogi „w realu” nigdy się nie przecięły (czy, ze względu na daty życia, przeciąć się nie mogły). Tak naprawdę bliżej mu było do filozofii, niż do historii.
Podstawą filozofowania Matejki był proces historyczny. Uważał, iż refleksyjne zwrócenie się ku przeszłości stanowi klucz do poznania człowieka i jego natury. „Szekspir ze Słowackim występują na płótnach Matejki wspólnie, ponieważ, czy będziemy je sygnalizować nazwiskiem pierwszego, czy drugiego z nich, zawsze mowa jest o tych samych właściwościach sztuki Matejki. O jego pełnym znajomości ludzkiej psychologii i namiętności humanizmie, o realizmie dziejów oglądanych przez pryzmat tworzącego je człowieka” 4 – pisał Kazimierz Wyka, dla którego tak ważna była „ta filozofia historii, jaka emanuje spod anegdotycznej treści jego dzieł” 5 . To był wielki dramat losów i namiętności ludzkich. Przedstawiane wydarzenie dziejowe miało za cel wydobycie głębszej prawdy, która się w danym wypadku ujawniała. Najważniejsza była myśl przewodnia obrazu, a nie wierność historycznym dociekaniom. Po namalowaniu Kazania Skargi Matejko zakrzyknął: „ja maluję epokę, a zapiski kronikarzy i historyków to nie Ewangelia, nie Pismo Święte, ja robię po swojemu i basta!” 6 .
Inspiracja historią nie wyklucza autentyczności malarskiego przeżycia. Ukraiński wieszcz Wernyhora patrzy i widzi, a inni co najwyżej mogą spisywać jego proroctwa. Kopernik dostrzega to, co dla innych pozostaje w ukryciu. Batory znajduje się pod Pskowem. Sobieski kiedyś był pod Wiedniem, aktualnie zaś przebywa w Muzeach Watykańskich, bezpośrednio przed Stanzami Rafaela i Kaplicą Sykstyńską. Samego Matejkę ujrzymy w poczcie królów i książąt polskich – nie będzie to portret oddający fizyczne podobieństwo, ale duchowy wizerunek kreatora myślenia o polskiej przeszłości.
Leone Battista Alberti w swym traktacie O malarstwie przyrównał obraz do „otwartego okna, przez które widać historię” 7 . O Matejce – wypisz, wymaluj.
Michał Pilikowski
Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie historia. Od 2005 roku pracownik Wydawnictwa ASP. Autor książek Piękna historia. Krakowska Akademia Sztuk Pięknych w latach 1818-1939 (2018), Architekt Akademii. Adolf Szyszko-Bohusz w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych (2020), Zanim powstał Wydział Rzeźby. Nauczanie rzeźby w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych w latach 1818-1939 (2022) oraz opracowania wspomnień Jana Hrynkowskiego Chcę być malarzem (2022).