Nr 5 wiosna 2022 recenzje Janusz Antos

Dyplomatyczny uśmiech malarza. O wystawie Łukasza Stokłosy w „Zderzaku”

Miejsce: Archiwum Galerii Zderzak
Łukasz Stokłosa Ambasadorowie.
All those moments will be lost in time like tears in rain

Czas: 5.04–30.06.2022
Kurator: Jan Michalski

Widok wystawy  Łukasza Stokłosy Ambasadorowie. All those moments will be lost in time like tears in rain, Archiwum Galerii Zderzak, fot. Łukasz Stokłosa

W ubiegłym roku doszło do przemiany „Zderzaka” z galerii sztuki współczesnej w Kunstkamerę, w której mogliśmy oglądać takie arcydzieła, jak: Cud św. Tryfona Vittore Carpaccia oraz wystawę malarstwa Mistrzowie dawni. Wiek XIV–XVI. Otwarta obecnie w Archiwum Galerii Zderzak ekspozycja Łukasza Stokłosy Ambasadorowie. All those moments will be lost in time like tears in rain jest pierwszym pokazem, na którym współczesne obrazy sąsiadują z malarstwem weneckich mistrzów: Vittore Carpaccia oraz Francesca Albotta. Do dawnych mistrzów doszedł młody mistrz. Na wernisażu wystawy towarzyszący Łukaszowi Stokłosie od lat marszand Jan Michalski oddał mu głos. Malarz nie chciał komentować swoich prac. To nie jest jego rola, swoją pracę już wykonał. Nie tylko pokazał świetne obrazy, ale w starannie przemyślanym zestawieniu. Uraczył nas za to swym uroczym, nieodgadnionym uśmiechem. Pamiętajmy – oglądając to ciemne, mroczne malarstwo – o tajemniczym, jasnym uśmiechu malarza.

Łukasz Stokłosa, pracując nad swoją wystawą, inspirował się XIX-wieczną powieścią amerykańskiego klasyka Henry’ego Jamesa Ambasadorowie oraz filmem noir – thrillerem science-fiction Łowca androidów Ridleya Scotta z 1982 roku. Bohater powieści Henry’ego Jamesa, Lambert Strether, jest „ambasadorem” Ameryki w starej Europie, styka się z wyrafinowaną europejską kulturą, poznaje i docenia jej wartość, zachowując przy tym świadomość swej „inności”. Jak przystało na starego dyplomatę, obserwuje otoczenie z szacunkiem i dystansem, z godnością przyjmując porażkę. Natomiast replikanci, bo tak nazywano androidów używanych do niebezpiecznych zadań, jak kolonizacja innych planet, byli zabezpieczeni przed długim życiem, ponieważ wraz z upływem lat rozwijały się w nich ludzkie uczucia. Byli owładnięci przemożnym strachem przed nieuchronną śmiercią. Zdarzało się im się uciekać – w takiej sytuacji wkraczali łowcy androidów obarczeni zadaniem odnalezienia i eliminacji zbiegów.

Oglądając obrazy Stokłosy nie można zapomnieć także o cytacie z powieści Lampart Giuseppe Tomasiego di Lampedusy: „Jeśli chcemy, by wszystko pozostało tak, jak jest, wszystko się musi zmienić”. Zekranizowana przez bliskiego Stokłosie reżysera Luchino Viscontiego powieść rozgrywa się na przestrzeni pół stulecia, jej koniec przypada na początek XX wieku, w postfeudalnej Sycylii, kiedy arystokracja traci swe dotychczasowe wpływy. Obrazy krakowskiego malarza często przedstawiają pełne przepychu arystokratyczne pałacowe wnętrza. W wystawę włączony został obraz Francesca Albotta Capriccio wnętrza pałacowego z pierwszej połowy XVIII wieku. Wszystko zmieniło się od czasów bohatera Lamparta, księcia Saliny, ale bynajmniej nie wszystko pozostało tak, jak było. W pałacach, które przetrwały, urządzono muzea. Stały się martwe.

Na marginesie zauważmy, że Sycylia była celem podróży Jarosława Iwaszkiewicza i Karola Szymanowskiego. Odnajdywali oni tam bliskiego im ducha kresów, z których pochodzili. Pałace arystokracji na polskich kresach uległy zagładzie, „przetrwały” tylko i wyłącznie na starych, ulotnych zdjęciach. Ciemne i melancholijne przedstawienia pałacowych czy muzealnych wnętrz, jak Museo di Capodimonte Stokłosy, prowadzą swoisty, pełen należnego szacunku dialog z dawnymi wnętrzami. „Nad całością unosi się duch i bezpośrednie nawiązanie – pisze o obrazach Łukasza Stokłosy Paweł Leszkowicz – do Luchino Viscontiego, który w swych filmach rejestrował, poetyzował i erotyzował historyczne zjawisko zanikania tej najwyższej kasty i klasy, nigdy już nie do odzyskania. Dlatego sztuka Łukasza Stokłosy jest eskapistyczna, przenosi nas niczym marzenie – stąd malarskie mgliste sfumato – w światy pałaców, ich książąt i cywilizacji”. Niby wszystko pozostało tak, jak było, ale wszystko diametralnie się zmieniło. Artysta w rozmowie ze mną, doceniając wyrafinowane dziedzictwo kultury europejskiej, równocześnie podkreślał cierpienie i wyzysk, którym za przepych i zbytek arystokratycznych pałaców płacili zwykli ludzie. „Jest to memento mori – pisze dalej Leszkowicz – przerafinowania. Jest tak dlatego, iż te sceny są głęboko wanitatywne, stąd ich mrok, one mówią o przemijaniu, o zmierzchu wszystkiego, co było kiedyś związane z władzą i elitami, a obecnie zamienione jest w muzea i fantazmaty dla mas”.

Równolegle do wystawy Łukasza Stokłosy w Muzeum Narodowym w Krakowie mogliśmy oglądać wystawę Vilhelma Hammershøia (1864–1916), jednego z najwybitniejszych duńskich malarzy przełomu XIX i XX wieku, znanego przede wszystkim z kontemplacyjnych przedstawień wnętrz mieszkalnych w stonowanych barwach. Te obrazy, a zwłaszcza przedstawienia jego mieszkania i pracowni przy Strandgade w Kopenhadze, były powściągliwymi narracyjnie studiami światła, nastroju i ciszy. Malarz nie lubił mówić o swoich obrazach. Niewiele można się było od niego dowiedzieć na ich temat. Na pytanie, dlaczego maluje wnętrza, odpowiedział, że był na nie duży popyt. Zapytany, dlaczego używa tylko kilku stonowanych kolorów, mówił: „Nie wiem. Nie mogę powiedzieć nic na ten temat. To dla mnie naturalne, ale dlaczego? Nie potrafię powiedzieć”. Sto lat później wnętrza malowane przez Łukasza Stokłosę stanowią jakby dalszy niezależny etap rozwoju przedstawień wnętrz, nie są to już studia samotności, ciszy oraz pauz. Stokłosa jakby oddala się od przestrzeni w obrazach Hammershøia. Nadaje swym mrocznym obrazom wnętrz charakter wyraźnie wanitatywny.

W pierwszej sali wystawy Stokłosy możemy oglądać dwa wspaniałe, duże poliptyki: Ogród (3) z lat 2019–2022 oraz Bitwę (3) z 2022 roku. Ten ostatni – zachwycający marynistyczny obraz – jest wariacją na temat bitwy morskiej pod Lepanto z zastosowaniem nowych, jasnych odcieni żółci. Bitwy Stokłosy stały się przedmiotem pożądania i zazdrości kolekcjonerów. Są przykładem malarskiej erudycji i pracowitości. Malarz zwykle długo szuka materiałów, obiektów i źródeł do swoich obrazów. Podróżuje, potem przegląda wiele zrobionych przez siebie zdjęć i filmów w poszukiwaniu najlepszego kadru. Po tym etapie przygotowań i studiów większość obrazów maluje zdecydowanie, szybko i sprawnie, z wirtuozerią i wielkim szacunkiem do samego medium malarstwa. Obok Bitwy (3) znajdują się dwie tajemnicze martwe natury: Wiek niewinności (2) oraz Wiek niewinności (3) z 2020 roku. Pierwsza z nich została wykorzystana na plakacie wystawy. Na jednym z prywatnych zdjęć artysty widzimy go w pomieszczeniu wypełnionym roślinami, co przywołuje nieco atmosferę cieplarnianą. Obok wielkiego, ciemnego poliptyku Ogród (3), z jednej strony znajduje się erotyk Bez tytułu, przedstawiający kadr z aktorem z gejowskiego filmu pornograficznego (jeden z trzech eksponowanych erotyków), a z drugiej mroczne płótno Londyn, oba obrazy z 2021 roku. Mrok jest istotną i nieodłączną częścią życia krakowskiego artysty.

W drugiej sali, po lewej stronie wyeksponowanego na wprost wejścia arcydzieła Vittore Carpaccia Cud św. Tryfona, wiszą trzy utrzymane w ciemnej, mrocznej tonacji niewielkie obrazy: Rzym, Watykan oraz Charlottenburg z 2020 roku. Dwa pierwsze przedstawiają ledwo widoczny barokowy baldachim nad grobem św. Piotra Giovanniego Lorenza Berniniego w bazylice św. Piotra w Rzymie. W końcu XVII wieku Zofia Charlotta, żona elektora Fryderyka III, zbudowała pałac, później wielokrotnie rozbudowywany, największy otoczony wspaniałym ogrodem pałac w Berlinie. Te trzy obrazy mówią o ciemnym sojuszu ołtarza z tronem. Natomiast po prawej stronie sali możemy oglądać znakomity jasny, „podwójny” portret niedawno zmarłego holenderskiego aktora Rutgera Hauera jako Roya Batty’ego, który w filmie Ridleya Scotta Łowca androidów wygłosił wzruszający monolog „Łzy w deszczu”, uznawany za jeden z najbardziej poruszających w historii kina. Kończy się słowami: „Wszystkie te chwile zostaną utracone w czasie, jak łzy w deszczu… Czas umrzeć”. Hauer przywołał w nim wspomnienia i pasje swojego bohatera, którego krótkie życie kończy się wspaniałym aktem łaski – uratowaniem ścigającego go Deckarda. Replikant okazał ludzkie uczucia, co daje nadzieję na przyszłość… Obok znajduje się obraz Bez tytułu z 2021 roku przedstawiający kwiaty. Można go odczytywać jako wyraz hołdu dla nieżyjącego aktora – razem ze wspomnianym portretem, czule oddającym urodę Rutgera Hauera. Już poza wystawą, w przedsionku galerii, można oglądać portret Sean Young w roli wyposażonego we wspomnienia z dzieciństwa androida Rachel. Jasny, „podwójny” portret Rutgera Hauera jako Roya Batty’ego jest promykiem słońca w mrocznym świecie, obietnicą nadziei, niczym jasny uśmiech malarza.

Janusz Antos

Janusz Antos

Historyk i krytyk sztuki, kustosz w Bibliotece Głównej ASP w Krakowie, autor blisko stu tekstów o sztuce opublikowanych w wydawnictwach zbiorowych, czasopismach i katalogach wystaw. Zredagował m.in. Stanisław Wyspiański w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, Kraków 2007 oraz Alfred Hałasa: plakaty ze zbiorów Biblioteki Głównej ASP w Krakowie, Kraków 2018. Członek SHS i Sekcji Polskiej AICA.