
Ceramika i mozaiki w przestrzeni publicznej, barwne kwiaty PRL-u
Kilka lat temu, gdy podczas spotkania w Muzeum Narodowym w Krakowie prezentowałyśmy scenariusz wystawy „Przedmioty. Galeria designu polskiego XX i XXI wieku”, jedna z osób zarzuciła nam, że w salach poświęconych powojennemu dizajnowi pokazujemy ładne, kolorowe wyroby, przykłady świetnego wzornictwa, a przecież PRL był szary i pełen marazmu, bo w PRL-u dobrego wzornictwa nie było…
Gdy myślimy i rozmawiamy o tym okresie, to rzeczywiście dosyć często pojawia się kolor szary. Ludzie w wielu wypadkach odbierają tę całą, zróżnicowaną przecież epokę przez pryzmat beznadziei lat 80. XX wieku. Widzimy ją jako smutny czas, w którym szarzy ludzie żyli w szarych miastach, otoczeni szarymi, nieciekawymi przedmiotami. Trudno – oczywiście – zgodzić się z tak uproszczoną wizją.
Materiałem, z którego tworzono mozaiki, była przede wszystkim ceramika. Tworzywo trwałe, stosunkowo proste w produkcji, niedrogie i łatwe w utrzymaniu, które dzięki szkliwom mogło otrzymać bogatą paletę barw, niekiedy bardzo intensywnych, innym razem bardziej stonowanych. Do komponowania mozaik wykorzystywano więc płytki wykonywane przez artystów-ceramików (Helena Hussarska) bądź nabywane w specjalizujących się tej dziedzinie pracowniach (Jan Misiak z Wawra pod Warszawą) oraz w zakładach ceramicznych (Spółdzielnia „Kamionka” w Łysej Górze). Rzadziej wykorzystywano stłuczkę ceramiczną oraz kamień, nieco częściej szkło, na przykład w formie nieregularnych brył odpadów hutniczych. Chętnie tworzono kompozycje z dużych, opracowanych plastycznie płyt, dzięki którym całe ściany stawały się efektownymi, barwnymi płaskorzeźbami; stosowano też zwykłe płytki przemysłowe, których pierwotnym przeznaczeniem były trwałe i łatwe w utrzymaniu posadzki (krakowskie przykłady to wyjściowa ściana kina „Kijów” oraz potężna elewacja Biprostalu). Kompozycje umieszczano na ścianach zewnętrznych oraz we wnętrzach kin, biurowców, dworców, kawiarni, domów kultury, szkół, szpitali, basenów…
Niektóre z nich aspirowały do współkreowania architektury, inne pełniły funkcję informacyjno-reklamową, ale chyba większość miała być po prostu dekoracyjna. Jak już w 1954 roku pisano na łamach „Stolicy”: „nasze budownictwo polega również na tworzeniu piękna dnia codziennego w sklepie, kawiarni, w barze mlecznym, poczekalni dworca kolejowego” 1 , a dekoracje mozaikowe współtworzyły je w znakomity sposób. Dzięki kompozycjom na elewacjach budynki wyróżniały się z otoczenia, a dekoracje umieszczane we wnętrzach często sprawiały, że pomieszczenia stawały się bardziej przytulne. Mozaikom przypisywano jednak również bardziej szczytne cele: humanizacji miejsca pracy, łagodzenia stresu, umożliwienia szerokim masom naturalnego, niemal przypadkowego kontaktu ze sztuką, podniesienia jakości i estetyki przestrzeni publicznej.









Oczywiście, nie da się oddzielić życia w Polsce Ludowej, w tym warunków, w których tworzyli artyści, od kontekstu politycznego i ekonomicznego. Mozaiki powstawały przecież na konkretne zlecenie, a inwestorami były najczęściej państwowe zakłady i instytucje. Warto wspomnieć, że w 1962 roku zostało podpisane porozumienie między Centralną Radą Związków Zawodowych a Zarządem Głównym ZPAP, w myśl którego mecenasem miał stać się każdy zakład pracy, a zadanie to miało być realizowane poprzez zakupy dzieł sztuki, organizację wystaw i prelekcji, na zlecaniu artystom opracowania plastycznego zakładowych świetlic, domów kultury czy domów wczasowych kończąc 2 . Dochodzić wówczas miało do popieranego przez państwo „mariażu” dwóch odrębnych środowisk, czyli przemysłu i sztuki. Dzięki mecenatowi instytucji państwowych artyści mieli dobrze płatną pracę, a państwo sprawowało kontrolę zarówno nad nimi, jak i nad powstającymi dziełami (kompozycje poddawane były ocenie na etapie projektu i odbioru, ich koszt warunkowały ustanowione odgórnie cenniki) oraz zyskiwało argument dbałości o obywateli i przestrzeń, w której żyli, pracowali, wypoczywali. Jednak, mimo iż mozaiki tworzone były często do eksponowanych miejsc, do gmachów pełniących ważne funkcje oraz budynków użyteczności publicznej, to ich przekaz pozbawiony był socjalistycznej indoktrynacji – w Polsce, w przeciwieństwie do pozostałych krajów bloku wschodniego, kompozycje zaangażowane stanowiły wręcz symboliczny margines powstających realizacji. Na polskich mozaikach nie spotkamy czerwonych gwiazd ani sierpów i młotów czy heroizowanych wizerunków robotnic i robotników, jakże często występujących na kompozycjach tworzonych w NRD, Czechosłowacji, o Związku Radzieckim nie wspominając. Zdecydowana większość polskich mozaik i kompozycji ceramicznych to prace albo abstrakcyjne, albo całkowicie neutralne ideowo.
Nie raz zastanawialiśmy co doprowadziło do niechęci do tego typu dekoracji. Dlaczego potraktowane zostały jako „relikty komunizmu”, skoro poza datą powstania z komunizmem nie miały nic wspólnego i nie „musiały” być dekomunizowane. Dlaczego uznaliśmy, że panele z PVC są lepszym materiałem niż ręcznie zdobione kafelki, a płyty kartonowo-gipsowe pomalowane na jednolity kolor będą ładniej wyglądać niż barwna mozaika. Opatrzyły się? Znudziły? Były niemodne? Często zaniedbane? Stały się niewidzialne, a więc i pozbawione wartości? Dlaczego wreszcie, zamiast zakrywać, zaczęliśmy je niszczyć, skuwać? Dlaczego nie potrafimy docenić sztuki w naszym otoczeniu? Odpowiedzi na te pytania jest całe mnóstwo, poczynając od atrakcyjności inwestycyjnej miejsc, w których znajdowały się ozdobione mozaikami budynki (jak podkreślano, często przestarzałe technicznie i nie spełniające współczesnych norm), poprzez wybieranie najprostszych i najtańszych rozwiązań oraz zwykłe lenistwo (wkomponowanie istniejącej mozaiki w nową architekturę wymaga w końcu nieco więcej wysiłku intelektualnego niż decyzja o jej skuciu), na braku elementarnej edukacji artystyczno-estetycznej naszego społeczeństwa kończąc. Tymczasem „wartość artystyczna, historyczna i naukowa oraz upływ czasu plasują te realizacje w sferze potencjalnego zainteresowania systemu ochrony zabytków” – zdanie to zostało co prawda przytoczone z artykułu poświęconego rzeźbie plenerowej, jednak równie dobrze może odnosić się do ceramiki architektonicznej i mozaik 3 . Do tej pory jedynie nieliczne kompozycje doczekały się wpisu do rejestru zabytków, a więc instytucjonalnej ochrony. Co ciekawe, mimo że są to realizacje ściśle powiązane z elewacją budynku, a ich transfer nie należy do najprostszych zadań konserwatorskich, to trafiają do rejestru zabytków ruchomych.
Mozaiki – barwne kwiaty PRL-u – komponowane były przez malarzy, grafików, rzeźbiarzy, ceramików, często przez znanych i cenionych twórców. Są skuwane, zamalowywane, zasłaniane banerami. Od pewnego czasu cieszą się coraz większym zainteresowaniem, a pomysły ich zniszczenia jednoczą osoby wrażliwe na sztukę. Są odkrywane, dokumentowane, konserwowane. Trafiają na karty publikacji naukowych i popularyzatorskich, stają się punktami szlaków tematycznych. Miejmy nadzieję, że te zainteresowania w szerszy sposób przyczynią się do docenienia ich walorów artystycznych i dekoracyjnych, a tym samym do ich ochrony; że staną się symbolami dbałości o naszą wspólną przestrzeń i zachowanie dziedzictwa.