
Bogumił Książek. Modernizm, przemoc i niepewna figuracja




Nagroda im. Witolda Wojtkiewicza 2024
Bogumił Książek, Tremolo
Miejsce: Galeria Pryzmat, Dom Plastyków w Krakowie
Czas: 18.11 – 17.12.2024
Kuratorka: Joanna Warchoł

Laureatem 24. edycji Nagrody im. Witolda Wojtkiewicza 2024 został artysta malarz Bogumił Książek. Nagrodzona została jego wystawa zatytułowana Loty kuratorowana przez Martę Kudelską, która odbyła się w UFO Art Gallery w Krakowie w dniach 23.06 – 04.08.2023 roku. Nagroda im. Witolda Wojtkiewicza przyznawana jest od 1997 roku przez Zarząd Związku Polskich Artystów Plastyków Okręgu Krakowskiego żyjącemu, polskiemu artyście za najlepszą wystawę malarstwa, rysunku lub grafiki, jaka miała miejsce się w Krakowie w trakcie ostatniej jej edycji.
Celem Nagrody jest dostrzeżenie wybitnych zjawisk artystycznych, zwrócenie uwagi na szczególnie wartościowe postawy twórcze, uhonorowanie artysty za jego pracę artystyczną, oryginalność, trud intelektualny i szeroko pojętą, wolną od zapożyczeń otwartość w kreowaniu wizerunku uprawianej sztuki.
Prezentujemy tekst Arkadiusza Półtoraka, który powstał do katalogu Bogumiła Książka, Tremolo, ZPAP Okręg Krakowski, Kraków 2024.
Bogumił Książek jest twórcą podstępnym. W swojej praktyce czerpie pełnymi garściami z formalnych eksperymentów, jakimi wsławili się w XX wieku awangardziści eksplorujący granice malarstwa. Jednocześnie nadaje swoim pracom charakter quasi-konceptualny, wiążąc historie swoich własnych eksperymentów z refleksją teoretyczną, historycznymi anegdotami czy mitologią. Jak w przypadku prac z cyklu Loty (2023), artysta często podsuwa widzom rozmaite tropy interpretacyjne, które mają wzbogacić spotkanie z jego sztuką. Blejtram poszerzony, „przerośnięty” o dodatkowe, niemal rzeźbiarskie elementy nie jest już tylko blejtramem – podpowiada Książek – ale spekulatywną maszyną, czyli wariacją na temat prototypowych maszyn latających z XIX wieku, jak choćby te z projektów aeronauty Jana Wnęka, których modele można zobaczyć m.in. w zbiorach Muzeum Etnograficznego w Krakowie. Twórca obsadza się w roli malarza, konstruktora, ale także medium, przez które przepływają obrazy i głosy z przeszłości czy zbiorowej wyobraźni. Podstęp polega jednak na tym, że erudycja nie zdaje się na nic w spotkaniu z rozlicznymi obrazami Książka. Jego prace uporczywie odmawiają interpretacji. Nie chcą być wcale czytane jak tekst albo wzornik formalnych rozwiązań zaczerpniętych z tradycji modernizmu. Zapraszają spojrzenie do tego, by ślizgało się po ich powierzchni, lecz nie w poszukiwaniu znajomych figur i historycznych aluzji. Ich powierzchnia nagle zapada się lub rozwarstwia, kwestionując zdolność spojrzenia do lektury obrazów. Odtąd oko nie może już tylko patrzeć – musi odczuwać w kontakcie z resztą ciała.
Najnowsze prace Książka z cyklu Obrazy perkusyjne (2024) ilustrują jego taktykę rozbrajania władzy spojrzenia w szczególnie wyrazisty sposób. Po drastycznym rozstaniu z figuracją, jakie przyniósł w jego dorobku cykl Loty, artysta zdaje się powracać obecnie do przedstawiania, jednak z widoczną rezerwą – i na innych niż wcześniej zasadach. Na syntetycznej tkaninie – artysta od dłuższego czasu nie korzysta bowiem z płótna – ujawniają się kształty ludzkich kończyn, twarzy czy torsów. Nie ma jednak pewności, czy, oraz w jakim stopniu, ich jawność – ich pozór – wynika z klarownych intencji artysty. Usta mogą rozwinąć się zawsze w kwiat, a ręka rozpłynąć się w chmurze dymu lub przekształcić w inną część ciała (niekoniecznie ludzkiego). Treścią najnowszych prac Bogumiła Książka nie są wcale figury, ale intensywności. Ciała zaznaczają w nich swoją obecność poprzez zmiennokształtność uchwyconą w ruchu, a nie statyczne, czytelne sylwetki. Próba ich „przyszpilenia” kończy się zawsze ryzykiem projekcji. Czy to na pewno usta? Do kogo należy ta dłoń? Spojrzenie zatraca się w tych obrazach, podobnie jak może zatracić się w seksie, ale też w sytuacji zagrożenia – w ukryciu lub w trakcie ucieczki. Wibrują w tych pracach różne – erotyczne, miłosne, ale też tanatyczne – energie.
Jak sądzę, nie jest przypadkiem, że tak szczególny cykl jak Obrazy perkusyjne zrodził się w okresie wzmożonego zainteresowania Książka obliczami globalnego modernizmu, które mówią o kulturze nowoczesnej coś więcej niż heroiczne, prometejskie narracje o cywilizacyjnym postępie. Jak podkreśla artysta, obrazy zaczął malować pod wpływem muzyki autorów takich jak Yannis Xenakis czy Steve Reich. Ten pierwszy spędził sporą część swojej młodości w wojennych okopach (jako członek antyhitlerowskiego ruchu oporu w Grecji, a następnie uczestnik greckiej wojny domowej). Ten drugi dorastał w cieniu zimnowojennych konfliktów i okrucieństw Ameryki McCarthy’ego. Obaj poszukiwali w muzyce – a Reich, szczęśliwie, może robić to wciąż – wartości uniwersalnych, opierając swoje kompozycje na abstrakcyjnych wzorach rytmicznych. Obaj flirtowali też z cybernetyką jako utopijnym projektem uniwersalnego meta-języka dla nauk, inżynierii i sztuki, którego utopijny potencjał – podkreślany przez propagatorów, takich jak Norbert Wiener czy Gregory Bateson – przenicowała jednak przydatność cybernetycznych idei i obliczeń dla kompleksu militarno-przemysłowego. Obaj inspirowali się wreszcie kulturą społeczności odrzuconych przez nowoczesność jako „niepostępowych”, niewystarczająco nowoczesnych (zarówno w kompozycjach Xenakisa, jak i Reicha można dosłyszeć zapożyczenia z tradycyjnej muzyki środkowej Afryki czy Azji Wschodniej). Obaj tworzyli globalny modernizm z pełną świadomością przemocy, jaka towarzyszy nieodzownie rozwojowi globalnej – lecz modelowanej na wzorach zachodnich – nowoczesności. Podtrzymując przy życiu utopię uniwersalnej kultury, która miała służyć pokojowi i porozumieniu ponad granicami państw i kultur, oswajali w muzyce intensywności, które na różne sposoby przypominały o „ciemnej stronie oświecenia” – by zapożyczyć frazę z doktoratu Ewy Mikiny, wpływowej polskiej krytyczki sztuki z przełomu XX i XXI wieku.
Czas, w którym Bogumił Książek przystąpił do pracy nad dwoma najnowszymi cyklami prac, sam w sobie nie jest życzliwy nowoczesnym utopiom. Pozostaje boleśnie naznaczony przez konflikty zbrojne, w tym bardzo bliską wojnę, która trwa w Ukrainie i wraz z tysiącami uchodźców przekracza jej granice. Wspominam o tym, gdyż Książek w ostatnich latach udzielał się nie tylko jako artysta, ale także jako organizator wydarzeń artystycznych, prezentując w przestrzeni dzielonego z innymi twórcami studia m.in. wystawy zaangażowanej społecznie sztuki ukraińskiej. Kontakt z ukraińskimi twórcami oraz doniesienia z frontu z pewnością wywarły swój wpływ już na jego cykl Loty, w którym wiele obrazów wzbudza odległe skojarzenia z rejestrowanymi przez drony lub satelity obrazami rozległych, opustoszałych terytoriów, takich jak pola Donbasu. To dwa rodzaje obrazów, z którymi łatwo oswoić się w trakcie współczesnych wojen, choćby oglądając sporadycznie wieczorne wiadomości. Hipernowoczesna technologia stała się wszak wszechobecna na frontach i służy wszystkim stronom dzisiejszych konfliktów geopolitycznych, niezależnie od tego, czy mowa o samozwańczych obrońcach tradycji przed nowoczesnością, czy też strażnikach dowolnej wizji moderny (tej opartej na uniwersalnej idei emancypacji, koncepcji państwa narodowego czy nawet gospodarczego wzrostu bez granic).
Poszukujące swej formy ciała – lub prawie-ciała – w Obrazach perkusyjnych wyłaniają się z tego samego mroku, w którym noktowizja cyfrowa umacnia przekonanie nowoczesnych o władzy ludzkiego spojrzenia, i to nawet jeśli wojenna machineria radzi sobie coraz lepiej bez ludzkiego oka, a nawet żadnego wkładu człowieka. Niejednoznaczność niepewnej figuracji Książka nie jest bynajmniej znakiem desperackiego odwrotu od rzeczywistości zdominowanej przez maszynową przemoc i maszynowe widzenie. Przeciwnie – przywraca ona właściwą miarę jednostkowemu doświadczeniu, które z trudnością formuje się „przez szybę” i „na odległość”, a z obrazów, afektów i dźwięków tworzy często amorficzne całości w których, zwłaszcza w czasie wojny, seks może mieszać się z przemocą, a życiorys pojedynczego człowieka z losem wielu innych istnień. Tych splątań nie widać z perspektywy dronów, ale może przybliżać je sztuka – i, jak uważam, czyni to właśnie w przypadku ostatnich prac Bogumiła Książka. Jeżeli miałbym wpisać je w dialog z jakimiś dziełami z przeszłości – jak często czyni to sam artysta – poszukiwałbym pewnie właściwych partnerów i partnerek wśród surrealistów i dadaistów, którzy przywracali miarę doświadczeniu w niespokojnych dekadach pierwszej połowy XX wieku, a przy tym zdradzali pewną słabość do obiektów z pogranicza: rzeźb-produktów, obrazów-maszyn itp.
Znaczącym, choć łatwym do przeoczenia szczegółem jest fakt, że materiał, z którego korzysta ostatnio Książek, to stylon, którego używa się zarówno do produkcji pończoch, jak i fartuchów wykorzystywanych w środowiskach przemysłowych. Artysta wykorzystuje go, rzecz jasna, z uwagi na jego półprzezroczystość – i fakt, że ułatwia on wywoływanie subtelnych gradientów przy użyciu aerografu. Materiał udziela jednak jego pracom czegoś więcej; czegoś, co wiąże gładkość i przemysłowość z głębią i intymnością – co przecina w poprzek relacje skóry i maszyny.
Tekst pochodzi z publikacji: Bogumił Książek, Tremolo, ZPAP Okręg Krakowski, Kraków 2024, s. 8-11.

Arkadiusz Półtorak
Kulturoznawca, kurator i krytyk sztuki. Adiunkt w Katedrze Performatyki na Wydziale Polonistyki UJ. Prezes Sekcji Polskiej AICA. Współzałożyciel niezależnej przestrzeni dla sztuki i muzyki współczesnej Elementarz dla Mieszkańców Miast w Krakowie. Członek Rady Muzeum Sztuki w Łodzi oraz Kapituły Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy. Teksty krytyczne publikował m.in. na łamach „Texte zur Kunst”, „Magazynu SZUM”, „Dwutygodnika” i „Czasu Kultury”.