
Beate Gatschelhofer, Call Me Inherently Fragile
Miejsce: Fundacja Galerii Piana, Kraków
Czas: 2.05 – 15.06.2025
Tekst: Michał Zawada
Does reflection condition my existence
or does truthfulness lie
in the generality of the core symptomatology
to think a body?
What if the dream
tears me away from my camouflage
and the colors creep in
through a rapid flicker?
Beate Gatschelhofer, Feinripp Fantasy, 2025
Przypuszcza się, że ośmiornice śnią podobnie do ludzi – po spokojnym etapie snu następuje etap aktywny, zbliżony do ludzkiej fazy REM. Gałki oczne zaczynają się poruszać, pojawiają się bezwiedne tiki, jednak – co najbardziej spektakularne – zmienia się także ich kolor. Przyjęty wcześniej kamuflaż traci barwę, odsłaniając zwierzę w całej jego delikatności.
Ceramiczne prace Beate Gatschelhofer pokrywa delikatny wzór, powstający ze ścierania warstw koloru, ujawniających ukryte głębiej tonacje. Te balansujące pomiędzy organicznością i syntezą obiekty zdają się istnieć na dwa sposoby – czasem wtapiają się w tło, jakby próbując ukryć swą materialność, czasem stają się niezwykle wręcz aktywne, anektując przestrzeń, angażując nas i domagając się naszej uwagi. Twórczość Beate immanentnie uwikłana jest w dialektyczne napięcia: to, co pozornie miękkie i pulsujące życiem jest przecież chropowatą, zastygłą powierzchnią. Ostatecznie ceramika to plastyczna glina, która – przeszedłszy próbę ognia – zamienia się w twardą skorupę. To, co zdaje się nieme, prowadzi cichą rozmowę – obiekty pozostają w nieustającym dialogu, pozwalając przepływać przez siebie znaczeniom i ukrytym symbolom.



Beate skupia się na katalogowaniu emocji – uczuć, które zakorzenione są głęboko w ciele lub które ujawniają się na powierzchni skóry. To intymna opowieść o płynności tożsamości i znakach, które pozostają w stanie ciągłego przepływu. Nic nie jest tu dookreślone i zamknięte – prace wydają się zmieniać kształty i formy, przenikając się z przestrzenią, lekkie niczym obłoki, a jednocześnie chroniące swoje delikatne wnętrze. Ustanawiają płynną granicę pomiędzy tym, co jawne i tym, co niejawne. Rzeźby Beate są jak eteryczne ciała, drżące od emocji i napięć, tworzące wspólnie wibrujący organizm. Ich delikatność nie skazuje ich jednak na ucieczkę od rzeczywistości – wręcz przeciwnie: ich formy uwodzicielsko wystawiają się na nasze spojrzenie.








Znaki rzeźbiarskich form przenikają się w twórczości Gatschelhofer z językiem poezji. Autor prowadzi nas przez równoległe narracje wizualności i tekstu – obie sfery pozwalają na przepływ znaczeń i materialności. Słowa mają swój ciężar, a rzeźby nasycają się znaczeniami – w ten sposób prowadzą nas pomiędzy tym, co widzialne, a tym, co niewidzialne; tym, co czytelne i nieczytelne.
Wszystkie prace prezentowane na wystawie powstały w czasie pobytu rezydencyjnego w Krakowie w marcu i kwietniu 2025 roku.