ARwEdukacji.pl
Co jest niezbędnym atrybutem ucznia? Czy jest nim zeszyt, plecak, a może piórnik? Stereotypowo uczeń kojarzy nam się z obrazkiem małego człowieka ubranego schludnie, z plecakiem i książką pod pachą, starannym uczesaniem i uśmiechem na ustach. Czy rzeczywiście tak teraz wygląda typowy uczeń? Pomijając fakt, że to wyidealizowany obraz, pokazujący raczej, do czego powinien uczeń dążyć, to bardzo często zapomina się wymienić jego współczesne atrybuty, jakimi stały się smartfon lub tablet. Dlaczego tak się dzieje? Czy te nowe narzędzia są aż tak niepożądane? Czy mogą tylko skutecznie rozpraszać uwagę i odciągać uczniów od ważnych zagadnień naukowych?
Świat technologiczny rozwija się w zawrotnym tempie. Nasz telefon czy komputer coraz szybciej się starzeje i wymaga uaktualnień lub nawet wymiany na nowy – niekoniecznie ze względu na zepsucie fizycznie, lecz coraz częściej z powodu zużycia technologicznego. Zwłaszcza młodzież, która jest bardziej podatna na presję rówieśników i idealny świat w reklamach, sięga po coraz nowsze techniczne gadżety, utożsamiając ich brak z odrzuceniem społecznym. Moim zdaniem jest to smutne, że coraz częściej wartość osoby określana jest przez to, jaki ma telefon. Można z tego powodu negować postęp technologiczny, nie zgadzać się na taką dyskryminację, np. poprzez edukację wartości moralnych. Technologia staje się wszechobecna i dostępna dla coraz młodszych osób, a podążanie za nią pozwala, pozornie (jak sądzę w rozumieniu młodych) dołączyć do elitarnego grona.
Sam niedawno byłem uczniem i pamiętam, jak smartfony wchodziły na rynek i z jakim prestiżem wiązało się wtedy posiadanie i przyniesienie do szkoły smartfona. Oraz to oburzenie ze strony nauczycieli, że nie należy używać telefonów na lekcji; że „same głupoty tam są w tych smartfonach tylko”. Z perspektywy czasu na taki argument odpowiedziałbym, że tak jak dynamit może być zagładą dla ludzkości, to jest również bardzo przydatnym narzędziem np. w kopalni. Kwestia jedynie świadomości i umiejętności poprawnego używania tego narzędzia.
A gdyby tak spróbować wykorzystać dostępną technologię do konstruktywnych celów? Czy może, zamiast walczyć z tym „dynamitem” w szkole, warto by było nauczyć się go wykorzystywać w produktywny i bezpieczny sposób?
Czym jest rzeczywistość rozszerzona?
Według amerykańskiego informatyka Rolanda Azuma specjalizującego się w tej technologii, rzeczywistość rozszerzona (AR , ang. ‘augmented reality’) oznacza połączenie świata realnego z przestrzenią wirtualną. Jest to też interaktywność w czasie rzeczywistym, czyli treść w postaci ruchomego obrazu tworzona tu i teraz. Narzędzie to daje złudzenie wizualizacji trójwymiarowej. Dzięki zastosowaniu markerów, czyli charakterystycznych punktów odniesienia, obiektów, możliwe jest ich śledzenie i wyświetlanie odpowiedniej treści po zlokalizowaniu i rozpoznaniu przez kamerę w smartfonie. Wraz z rozwojem algorytm aplikacji AR jest w stanie rozpoznawać coraz bardziej skomplikowane kształty i wyświetlać coraz bardziej złożone treści.
W ostatnich latach rozwój rozszerzonej rzeczywistości dotyczył głównie marketingu i systemów militarnych. Sądzę, że potencjał AR zostanie również dostrzeżony w sektorze szkoleniowym i edukacyjnym.
W projekcie „Doświadczenie hipertekstualności za pośrednictwem rozszerzonej rzeczywistości jako sposób ułatwiający zapamiętywanie przez skojarzenie i wizualizację” postanowiłem wykorzystać technologię AR jako sprzymierzeńca ucznia. Opracowałem książkę z zakresu wiedzy ogólnej i ciekawostek ze świata nauki oraz dedykowaną aplikację mobilną rozszerzonej rzeczywistości.
Sposób działania
Użytkownik otrzymuje fizyczny podręcznik, podzielony na tematy, które rozpoczynają dość prozaiczne pytania, np. Dlaczego podczas jazdy pociągu słychać rytmiczny stukot? Często podróżowałem pociągiem. Któregoś razu usłyszałem to pytanie skierowane przez młodego pasażera do jego opiekunów: dlaczego pociąg stukocze. Rodzice nie byli w stanie wyjaśnić dziecku, dlaczego; dosyć szybko starali się zmienić temat.
Wtedy nasunęło mi się pytanie, czy dałoby się wykorzystać moment uwagi młodego człowieka i spróbować utrzymać jego zainteresowanie, by głodny odpowiedzi sam zaczął zgłębiać kolejne tematy w myśl czytania hipertekstu, w sposób naturalny, tak jak nasi przodkowie?
W swoim projekcie próbuję najpierw wzbudzić zainteresowanie, wywołać u odbiorcy uczucie głodu wiedzy, w przesyconym pustymi informacjami świecie, po to, by instynkt zmotywował go do działania i chęci poznawania.
Kiedy w szkole, na lekcji pokazowej książki i aplikacji zapytałem, dlaczego pociąg stukocze, usłyszałem przeróżne ciekawe pomysły. Jeden uczeń uważał, że rytmiczny stukot jest spowodowany jakimś elementem w silniku; drugi – że to przez parę wydostającą się z lokomotywy (tylko że parowozy nie są już używane od dawna). Trzeci, że to wina krzywych kół. Dopiero, kiedy dodałem pytanie pomocnicze – czy widzieliście, jak wyglądają tory? Udało mi się naprowadzić uczniów bliżej rozwiązania tej zagadki. Niestety, nikt nie zgadł ani nie znał dokładnej odpowiedzi na postawione pytanie.
Następnie poprosiłem uczniów na lekcji pokazowej, żeby otworzyli książkę, uruchomili aplikację i spróbowali dowiedzieć się, dlaczego pociąg stukocze. Wreszcie udało się znaleźć odpowiedź, że stukot powodują przerwy dylatacyjne w torach, dzięki którym tory nie wyginają się pod wpływem zmian temperatury.
Zdaję sobie sprawę, że to z pozoru proste pytanie wymaga połączenia wiedzy z różnych dziedzin. Rozbijając to na program szkolny, trzeba by najpierw na fizyce omówić temat budowy maszyn, częstotliwości, rytmu, rozszerzalności temperaturowej ciał, który już sam w sobie brzmi skomplikowanie i nieatrakcyjnie, zwłaszcza dla umysłów mniej technicznych, i tym podobnych tematów. Po co zatem na wstępie zadałem tak trudne pytanie?
Nasi przodkowie nie mieli szkół; wiedzę zdobywali dzięki problemom, nagłym sytuacjom, które wymagały symultanicznego działania wszystkich zmysłów, by jak najszybciej zrozumieć daną sytuację i odpowiednio ustosunkować się do niej. W myśl zasady akcja-reakcja, pomimo rozwoju i ewolucji gatunku ludzkiego, nasz sposób motywacji niewiele zmienił się od pierwotnego.
Dlaczego zatem stworzyliśmy bezpieczny azyl w postaci szkoły, w której praktycznie nie ma motywacji do zdobywania wiedzy? Czysta teoria połączona z ćwiczeniami równań matematycznych, które po rozwiązaniu lądują do szuflady. Forma gratyfikacji w postaci oceny zapisanej w dzienniku, mająca określić poziom przyswojonej wiedzy, która to ocena nijak nie weryfikuje tych umiejętności w praktyce. Jak ma zainteresować młodego człowieka biologia, jeśli nie może poczuć zapachu kwiatu, usłyszeć szumu drzew, dotknąć kory drzewa? Człowiek – a zwłaszcza młoda osoba, która dopiero poznaje świat – jest odkrywcą. Bada ów świat, używając wszystkich zmysłów. Nic dziwnego, że szkoła staje się złem koniecznym, kojarzonym wręcz niekiedy z więzieniem, skoro nie pozwala w naturalny sposób poznawać świata ani nie jest w stanie odnieść tej wiedzy do sytuacji życiowych.
Wnioski
Obecnie największą trudnością człowieka nie jest brak dostępu do wiedzy. W świecie zdominowanym przez Internet jest coraz więcej źródeł, z których można się uczyć. Problemem staje się brak umiejętności logicznego myślenia, łączenia poszufladkowanej wiedzy w jedną całość. „W tym szaleństwie jest metoda. Wszystko się ze sobą łączy, od systemów korzeniowych drzew w lesie, po posty z hasztagami na portalach społecznościowych. Dlatego opracowany przeze mnie podręcznik prowadzi czytelnika od szczegółu do ogółu, a dedykowana aplikacja – zgodnie z zasadą działania hipertekstu – odsyła użytkownika do kolejnych zagadnień, które razem tworzą odpowiedź na zadane pytanie.
Aplikacja i podręcznik dostępne są na stronie www.arwedukacji.pl
Łukasz Stefański
Grafik komputerowy, informatyk, absolwent Wydziału Intermediów ASP w Krakowie, twórca interdyscyplinarny