Nr 6 lato 2022 kronika Stefan Okołowicz

Amerykańska zabawa – portrety wielokrotne, wystawa w Galerii Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach

Miejsce: Galeria Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach
Czas: 10.09 – 6.11.2022
Kurator: Stefan Okołowicz

Widok wystawy, Amerykańska zabawa – portrety wielokrotne, Galeria Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach, fot. Paweł Siodłok

Zabawny trik, polegający na odbiciach obiektu w lustrach, pomyślany do wykorzystania w fotografii i opatentowany w Stanach Zjednoczonych, błyskawicznie zrobił niesamowitą karierę. Patent nazwany został „Lustro do zastosowania w fotografii” („Mirror for use in photography”) i dotyczył metody sfotografowania na jednym negatywie pięciu lub więcej wizerunków danej osoby. Fotografie takie, nazywane „photo-multigraphs”, określane także mianem portretów wielokrotnych lub pięciokrotnych albo „amerykańską zabawą, wykonywane są na całym świecie od prawie 130 lat. Szalone zainteresowanie takimi fotografiami przypadło na pierwsze lata po ogłoszeniu patentu, czyli na koniec XIX wieku, i trwało aż po lata dwudzieste następnego stulecia. Jednak przez cały okres międzywojenny, a nawet po wojnie, nadal istniały zakłady fotograficzne oferujące ten rodzaj zdjęć. Wraz z rozwojem techniki fotograficznej i pojawieniem się innych możliwości ekspresji moda na zabawne zdjęcia trochę przygasła, ale oczarowanie magiczną wielokrotnością wizerunków pozostało ciągle żywe, a eksperymenty z wykorzystaniem tego triku są nadal podejmowane przez pasjonatów.

„Magiczne fotografie” zostały opatentowane przez Henry’ego P. Rangera pochodzącego z Rochester w stanie Nowy Jork, w obecności dwóch świadków, w United States Patent Office, 19 września 1893 roku. Patent zawierał opis oraz rysunki urządzenia składającego się z dwóch regulowanych luster połączonych zawiasami, które można było ustawić pod odpowiednim kątem w celu uzyskania jednocześnie kilku odbić fotografowanych osób. Wykonana w ten sposób fotografia miała przedstawiać osobę zwróconą w stronę luster oraz jej odbicia w prawym i lewym lustrze i zarazem – co było atrakcją zjawiska – dodatkowe odbicia między zwierciadłami. Fotografie przedstawiały więc osobę z każdej strony, w sposób jakby kubistyczny. Autor patentu sprawdził, że liczba odbić zmienia się w zależności od kąta ustawienia luster. Jeśli lustra tworzą kąt 90º, widoczne będą w nich dwa odbicia; pod kątem 72º ukażą się cztery, a pod kątem 45º powstanie ich sześć. Najefektowniejsza okazała się fotografia przedstawiająca osobę siedzącą tyłem oraz jej cztery lustrzane odbicia, co sprawiało wrażenie grupy pięciu osób siedzących wokół stołu.

Celem niniejszej prezentacji dziesiątek tego rodzaju fotografii, pochodzących w większości z jednej kolekcji, jest zwrócenie uwagi na formalne i wizualne piękno wielokrotnych odbić w lustrach. Osoby urzeczone zabawną sztuczką, „zwabione” nią do zakładu fotograficznego, musiały usiąść przed ustawionymi pod odpowiednim kątem dwoma lustrami. Mogły przyjrzeć się sobie i przyjąć wybraną pozę. Jednocześnie osoby te znajdowały się tyłem do fotografa obsługującego urządzenie, który umiejętnie kierował całym przedsięwzięciem, decydując o momencie naświetlenia negatywu. Lecz nie tylko klimat zabawy, „rozrywki fotograficznej” czy niezwykłego efektu przyciągał klientelę. Wrażliwsze osoby, mając możliwość bezpośredniego obserwowania siebie w lustrach, z pominięciem wzroku fotografa, nieoczekiwanie ujawniały swoje wnętrze. Niekiedy na odwrocie gotowych już zdjęć zapisywały zaskakujące refleksje i zabawne komentarze, zwłaszcza kiedy wysyłały swoje wizerunki jako pocztówki do bliskich i przyjaciół. W pierwszych artykułach dotyczących portretów wielokrotnych podkreślano właśnie, że zdjęcia te charakteryzują się naturalnością i pozbawione są sztucznej stylizacji. Fotografia wielokrotna („multiphotograph”) jest sposobem „pozwalającym nam widzieć siebie tak, jak widzą nas inni i dającym wiele możliwości w sztuce pozowania” („enabling us to see ourselves as others see us, and affording opportunity for much range in the art of posing”) – donosił „Scientific American” z 6 października 1894 roku. W początkach XX wieku wiele kobiet fotografowało się w eleganckich strojach i ogromnych modnych kapeluszach, które odbite w lustrach z różnych stron wypełniały kadr fotografii. Dzisiaj owe urocze fotografie przywołują poetykę minionego bezpowrotnie czasu.

Wystawę otwierają unikatowe portrety wielokrotne kilku znanych artystów, które pozyskane zostały z różnych światowych kolekcji prywatnych i muzealnych. Historycy sztuki wnikliwie zbadali motywacje owych artystów, starając się wykazać, że nie były one przypadkowe. Zazwyczaj interpretacje oscylują między przekonaniem, że decyzja wykonania zdjęcia z pewnością była zbieżna z temperamentem twórczym i dotychczasowymi dokonaniami danego tytana bądź nawet zasadniczo wpłynęła na dalsze poszukiwania i rozważania artystyczne, jak to czyni się zwłaszcza w przypadku Stanisława Ignacego Witkiewicza (Witkacego) i Marcela Duchampa. Za to stale zadziwia – silna w wyrazie, a zarazem niby oczywista – reakcja włoskiego futurysty, który mając dwadzieścia kilka lat, dopisał na swojej fotografii wykonanej prawdopodobnie w latach 1905–1907: „Io – Noi – Boccioni” („Ja – My – Boccioni”).

Prezentowane w Galerii Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach fotografie wielokrotne, z jednej strony przypominają zapomnianą technikę, a z drugiej mogą stanowić inspirację dla współczesnych artystów fotografów oraz impuls do jej twórczego odrodzenia.

Zabawny trik, polegający na odbiciach obiektu w lustrach, pomyślany do wykorzystania w fotografii i opatentowany w Stanach Zjednoczonych, błyskawicznie zrobił niesamowitą karierę. Patent nazwany został „Lustro do zastosowania w fotografii” („Mirror for use in photography”) i dotyczył metody sfotografowania na jednym negatywie pięciu lub więcej wizerunków danej osoby. Fotografie takie, nazywane „photo-multigraphs”, określane także mianem portretów wielokrotnych lub pięciokrotnych albo „amerykańską zabawą, wykonywane są na całym świecie od prawie 130 lat. Szalone zainteresowanie takimi fotografiami przypadło na pierwsze lata po ogłoszeniu patentu, czyli na koniec XIX wieku, i trwało aż po lata dwudzieste następnego stulecia. Jednak przez cały okres międzywojenny, a nawet po wojnie, nadal istniały zakłady fotograficzne oferujące ten rodzaj zdjęć. Wraz z rozwojem techniki fotograficznej i pojawieniem się innych możliwości ekspresji moda na zabawne zdjęcia trochę przygasła, ale oczarowanie magiczną wielokrotnością wizerunków pozostało ciągle żywe, a eksperymenty z wykorzystaniem tego triku są nadal podejmowane przez pasjonatów.

„Magiczne fotografie” zostały opatentowane przez Henry’ego P. Rangera pochodzącego z Rochester w stanie Nowy Jork, w obecności dwóch świadków, w United States Patent Office, 19 września 1893 roku. Patent zawierał opis oraz rysunki urządzenia składającego się z dwóch regulowanych luster połączonych zawiasami, które można było ustawić pod odpowiednim kątem w celu uzyskania jednocześnie kilku odbić fotografowanych osób. Wykonana w ten sposób fotografia miała przedstawiać osobę zwróconą w stronę luster oraz jej odbicia w prawym i lewym lustrze i zarazem – co było atrakcją zjawiska – dodatkowe odbicia między zwierciadłami. Fotografie przedstawiały więc osobę z każdej strony, w sposób jakby kubistyczny. Autor patentu sprawdził, że liczba odbić zmienia się w zależności od kąta ustawienia luster. Jeśli lustra tworzą kąt 90º, widoczne będą w nich dwa odbicia; pod kątem 72º ukażą się cztery, a pod kątem 45º powstanie ich sześć. Najefektowniejsza okazała się fotografia przedstawiająca osobę siedzącą tyłem oraz jej cztery lustrzane odbicia, co sprawiało wrażenie grupy pięciu osób siedzących wokół stołu.

Celem niniejszej prezentacji dziesiątek tego rodzaju fotografii, pochodzących w większości z jednej kolekcji, jest zwrócenie uwagi na formalne i wizualne piękno wielokrotnych odbić w lustrach. Osoby urzeczone zabawną sztuczką, „zwabione” nią do zakładu fotograficznego, musiały usiąść przed ustawionymi pod odpowiednim kątem dwoma lustrami. Mogły przyjrzeć się sobie i przyjąć wybraną pozę. Jednocześnie osoby te znajdowały się tyłem do fotografa obsługującego urządzenie, który umiejętnie kierował całym przedsięwzięciem, decydując o momencie naświetlenia negatywu. Lecz nie tylko klimat zabawy, „rozrywki fotograficznej” czy niezwykłego efektu przyciągał klientelę. Wrażliwsze osoby, mając możliwość bezpośredniego obserwowania siebie w lustrach, z pominięciem wzroku fotografa, nieoczekiwanie ujawniały swoje wnętrze. Niekiedy na odwrocie gotowych już zdjęć zapisywały zaskakujące refleksje i zabawne komentarze, zwłaszcza kiedy wysyłały swoje wizerunki jako pocztówki do bliskich i przyjaciół. W pierwszych artykułach dotyczących portretów wielokrotnych podkreślano właśnie, że zdjęcia te charakteryzują się naturalnością i pozbawione są sztucznej stylizacji. Fotografia wielokrotna („multiphotograph”) jest sposobem „pozwalającym nam widzieć siebie tak, jak widzą nas inni i dającym wiele możliwości w sztuce pozowania” („enabling us to see ourselves as others see us, and affording opportunity for much range in the art of posing”) – donosił „Scientific American” z 6 października 1894 roku. W początkach XX wieku wiele kobiet fotografowało się w eleganckich strojach i ogromnych modnych kapeluszach, które odbite w lustrach z różnych stron wypełniały kadr fotografii. Dzisiaj owe urocze fotografie przywołują poetykę minionego bezpowrotnie czasu.

Wystawę otwierają unikatowe portrety wielokrotne kilku znanych artystów, które pozyskane zostały z różnych światowych kolekcji prywatnych i muzealnych. Historycy sztuki wnikliwie zbadali motywacje owych artystów, starając się wykazać, że nie były one przypadkowe. Zazwyczaj interpretacje oscylują między przekonaniem, że decyzja wykonania zdjęcia z pewnością była zbieżna z temperamentem twórczym i dotychczasowymi dokonaniami danego tytana bądź nawet zasadniczo wpłynęła na dalsze poszukiwania i rozważania artystyczne, jak to czyni się zwłaszcza w przypadku Stanisława Ignacego Witkiewicza (Witkacego) i Marcela Duchampa. Za to stale zadziwia – silna w wyrazie, a zarazem niby oczywista – reakcja włoskiego futurysty, który mając dwadzieścia kilka lat, dopisał na swojej fotografii wykonanej prawdopodobnie w latach 1905–1907: „Io – Noi – Boccioni” („Ja – My – Boccioni”).

Prezentowane w Galerii Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach fotografie wielokrotne, z jednej strony przypominają zapomnianą technikę, a z drugiej mogą stanowić inspirację dla współczesnych artystów fotografów oraz impuls do jej twórczego odrodzenia.